2012-04-10
Tereny są atrakcyjnie położone. To dla urzędników spory problem, bo na jednej stoi szkoła podstawowa, a na drugiej przedszkolny plac zabaw.
Chodzi o Szkołę Podstawową nr 95 przy ul. Wileńskiej i Przedszkole nr 139 przy ul. Gen. Bema. - Sprawa nieruchomości przy ul. Wileńskiej to jedna z najtrudniejszych spraw prowadzonych obecnie na terenie Starego Miasta - przyznaje Beata Chrobakiewicz, koordynator obsługi prawnej z krakowskiego magistratu.
Problem tak naprawdę zaczął się już na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Właściciele działki zostali wówczas wywłaszczeni. Jednak Skarb Państwa nigdy nie ujawnił się w księgach wieczystych nieruchomości. Nadal widnieli w niej wywłaszczeni właściciele. Mimo to na działce szybko wybudowano pierwszą w Krakowie tysiąclatkę, czyli Szkołę Podstawową nr 95. W latach 90. spadkobiercy właścicieli, którzy figurowali w księdze wieczystej, bez problemu sprzedali nieruchomość. Od tego czasu działka już kilka razy zmieniła właściciela. Miasto podjęło próbę sądowego unieważnienia aktów notarialnych sprzedaży, ale roszczenia zostały oddalone. Teraz jedyna nadzieja w postępowaniu karnym. Miejscy prawnicy złożyli w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, bo - jak mówią - mają wątpliwości, czy akty notarialne sprzedaży nieruchomości były zawierane zgodnie z prawem.
Sąd zajął się sprawą dopiero po złożeniu zażalenia miasta na decyzję prokuratury, która odmówiła wszczęcia postępowania. W ubiegłym tygodniu sędzia zdecydował o konieczności prowadzenia postępowania. Cel: wyjaśnienie okoliczności zawierania kolejnych aktów notarialnych sprzedaży działki. Prawdopodobnie przesłuchany będzie notariusz, przed którym zawierane były umowy.
Przed wojewodą małopolskim toczy się również postępowanie o stwierdzenie nieważności decyzji wywłaszczeniowej. Z kolei Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa zainicjowała postępowanie cywilne o stwierdzenie zasiedzenia działki. Zostało ono jednak zawieszone do czasu rozpoznania sprawy, którą zajmuje się wojewoda.
Miejscy urzędnicy nie mają wielkich złudzeń. - Szanse na odzyskanie nieruchomości są znikome - zauważa Anna Korfel-Jasińska, dyrektorka krakowskiego Wydziału Edukacji.
A ponieważ miasto ma ogromne problemy finansowe, w razie przegranej na pewno nie uda się odkupić sporej, a przy tym atrakcyjnie położonej działki. Co zatem stanie się z ponad 400 uczniami tej szkoły? Miasto ma obowiązek zapewnienia im miejsca do nauki w obrębie tego rejonu, a ich droga do szkoły nie może przekraczać 3 kilometrów (w przeciwnym razie dzieci muszą być dowożone na koszt gminy).
- Sprawa Szkoły Podstawowej nr 95 była jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy o wygaszeniu Zespołu Szkół Ekonomicznych nr 3 przy ul. Miechowity - tłumaczy Anna Korfel-Jasińska.
Te dwie szkoły położone są w tym samym obwodzie, dlatego miasto planuje, że po wyprowadzeniu "ekonomika" z ul. Miechowity trafią tam dzieci z Wileńskiej. Tu pojawia się kolejny problem. Zdaniem radnych uchwała w sprawie likwidacji tej szkoły, którą sami przegłosowali w lutym, mogła zostać podjęta niezgodnie z prawem. - Mamy opinie prawne mówiące o tym, że aby zlikwidować zespół, trzeba najpierw zlikwidować osobno wszystkie szkoły wchodzące w jego skład - tłumaczy Grzegorz Stawowy, radny PO.
Teraz sprawą zajmują się prawnicy wojewody. - Jeśli uznają, że likwidacja została przeprowadzona niezgodnie z prawem, to będzie kompromitacja urzędników, a całą procedurę trzeba będzie zaczynać od początku - dodaje radny Stawowy.
Na tym jednak nie koniec problemów. Wkrótce miasto może też stracić działkę przy ul. Gen. Bema. Znajduje się na niej ogród i plac zabaw, z którego korzystają przedszkolaki z Przedszkola nr 139. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, działkę chce odzyskać jeden z krakowskich sędziów, spadkobierca dawnego właściciela. Wygrał już pierwsze postępowanie w tej sprawie prowadzone przed starostą krakowskim. Miasto odwołało się od tej decyzji do wojewody małopolskiego i jak poinformowano nas w biurze prasowym wojewody Jerzego Millera, "sprawa jest w toku". Jaki pomysł, w razie przegranej, mają miejscy urzędnicy? - Być może uda się odkupić tę działkę od właściciela lub zamienić na inną, która nie jest zagospodarowana - mówi Anna Okońska-Walkowicz.
Jednak to pierwsze rozwiązanie, wobec kiepskiej sytuacji finansowej miasta, jest raczej mało prawdopodobne. Na drugie może się nie zgodzić prawowity właściciel.
Anna Kolet-Iciek