2012-01-19
- Wątpię, by zwykły krakowianin zarzucił mi, że dla własnej promocji pomagam państwu Nowakom, którzy zostali bez dachu nad głową - mówi poseł Ireneusz Raś (PO) o udziale założonego przez siebie stowarzyszenia w akcji pomocy poszkodowanym.
Magdalena Kursa: Założone przez pana Stowarzyszenie "Tak! Kraków" poza prowadzeniem debat o Krakowie rozpoczęło głośną i bardzo medialną akcję budowy domów dla rodzin Nowaków. Coraz częściej mówi się jednak o wizerunkowo-politycznym podtekście przedsięwzięcia - stowarzyszenie składa się głównie z polityków PO, a pan sam wymieniany jest jako potencjalny kandydat Platformy na prezydenta Krakowa?
Ireneusz Raś, szef małopolskiej PO i przewodniczący Stowarzyszenia "Tak! Kraków": Wszystko, co robię, jest w jakimś stopniu polityczne, tyle że nie zawsze jest to polityka przez duże P. Ja działalność publiczną rozpoczynałem jako chłopak z nowohuckiego bloku, który zajmował się drobnymi dzielnicowymi problemami, potem robiłem to samo, tyle że z perspektywy radnego. Teraz już jako poseł, poza pracą w parlamencie, gdzie rozgrywa się duża i dla zwykłego człowieka często abstrakcyjna polityka, mam potrzebę konkretnych działań. Chcę widzieć ich efekty.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że każdy polityk może wykorzystać swoją pozycję w różnych celach: ktoś skupi się na budowaniu swojego wizerunku, ktoś inny pomyśli o stworzeniu "swojego imperium", a jeszcze ktoś inny zechce pozycję polityka wykorzystać do działania społecznego.
No właśnie, dotknął pan delikatnej sprawy... Nie obawia się pan, że zachęcając do sponsorowania budowy domów państwa Nowaków duże firmy, w tym skarbu państwa, zaciągnie pan wobec nich zobowiązania jako polityk?
- Mnie jest obojętne, jaka firma zaangażuje się w pomoc tym ludziom. Akurat jako pierwsza zgodziła się na to firma prywatna ze Skawiny. Dla mnie ważny jest cel i dlatego będę rozmawiał z każdym prezesem!
Nawet tym ze Spółki Skarbu Państwa?
- Tak. Przecież nasze stowarzyszenie nie dotyka tych pieniędzy. Do współpracy zaprosiłem Caritas właśnie po to, by wszystko było jak najbardziej transparentne. Poza tym dlaczego państwowy właściciel miałby nie pomagać potrzebującym? Wątpię, by zwykły krakowianin zarzucił mi, że dla własnej promocji pomagam państwu Nowakom, którzy zostali bez dachu nad głową. Takie oskarżenia mogę usłyszeć tylko od konkurencji politycznej. Mam do krytyków jedną odpowiedź: zróbcie to samo, jest wielu ludzi, którzy potrzebują pomocy!
Pomoc bez wątpienia jest potrzebna! Pojawia się tylko pytanie, czy towarzysząca akcji machina promocyjna nie jest niewspółmiernie duża do skali przedsięwzięcia? Mam na myśli koncert gwiazd śpiewających o Krakowie czy pokazywanie dziennikarzom filmu promocyjnego, na którym widać, jak odwiedza pan rodziny Nowaków.
- O zorganizowaniu koncertu z piosenkami o Krakowie marzyłem od dawna; byłaby to kontynuacja koncertów, które robię w Nowej Hucie. Teraz mogę to pragnienie połączyć z realną potrzebą ludzi poszkodowanych w katastrofie. Dzięki koncertowi możemy zebrać sporo pieniędzy. Nie mogę obrażać się na świat, w którym żyjemy. On jest bardzo medialny, a polityka informacyjna ważna w każdej dziedzinie. Bez odpowiedniego przekazu nie będzie żadnych efektów akcji.
Wróćmy jeszcze do Stowarzyszenia "Tak! Kraków", w którym są byli prezydenci Krakowa, a także politycy marzący o tym zaszczycie. Jacek Majchrowski zasugerował publicznie, że stowarzyszenie powstało, by przeprowadzić referendum o jego odwołaniu
- Jak widać, zajmujemy się czymś innym. Nie będę komentował złych myśli ludzi niezwiązanych ze stowarzyszeniem. Wciąż uważam, że komisarz w Krakowie jest niepotrzebny. Prezydenta powinni wybierać krakowianie. Poza tym decyzje w sprawie oceny finansów miasta należą do RIO, nie do stowarzyszenia czy posła Rasia.
A nasze stowarzyszenie jest rzeczywiście pierwszym w Krakowie, w które zaangażowało się tylu znanych polityków. Chcemy budować program dla miasta. Jeśli w przyszłości ktoś go wykorzysta, to bardzo dobrze.
Może pan? Będzie pan zabiegać o nominację ze strony Platformy Obywatelskiej na kandydata na prezydenta Krakowa?
- Na razie nie ma na ten temat żadnej dyskusji wewnętrznej. Do kampanii wyborczej jeszcze daleko. Źle byłoby jednak, gdybyśmy w czasie między wyborami nie robili niczego tylko z obawy, że ktoś dopatrzy się w tym politycznego podtekstu. Miasto przestałoby się rozwijać.
Magdalena Kursa
**********
krakow.gazeta.pl
Pomoc Stowarzyszenia "Tak, Kraków!"
•• Trochę umiaru z tą dobroczynnością. Odszkodowania od sprawcy to jedno, ubezpieczenie własne to drugie, może skn ¡mniejsze zabudowania (700 tys. to raczej sporo), takie na miarę utraconych, to trzecie. Nie wiem jak innych, ale mnie ta wszechobecna filantropia osacza i męczy. A kiedy jeszcze związana jest z "kryptolansem" - oburza.
cbk-kbc
•• Inicjatywa nie jest zła, więc nie ma co narzekać, byle pomóc ludziom, a czy przy tym nabije sobie jakieś punkty? Niech nabija sobie, albo niech rozrusza konkurencję, niech coś wymyślają... o to chodzi.
kolano
•• Typowe polactwo tu się odzywa. Gość pokazał klasę. Pomógł rodzinie, pokazał, jak można być politykiem i przyzwoitym człowiekiem. Niektórych to jednak kole w oczy, bo "nabił sobie punkty". Owszem, u mnie nabił sobie punkty. Nie szkodzi, że ludzka przyzwoitość niektórych uwiera. Krzyczą zapewne ci, których na ludzki gest jeszcze nie stać. Ale kto wie? Może z czasem dobry przykład obudzi w nich odruchy ludzkie.
kraklll
•• O co chodzi temu Rasiowi, bierze się za sprawę medialną... Pewnie do mikrofonu będzie chciał sobie pogadać. OC statku powietrznego powinno załatwić sprawę, jeśli chce się uczciwie pomóc, to niech weźmie się za pomoc prawną w tej sprawie i niech medializuje to, kiedy będzie problem z tym odszkodowaniem.
possesjant