2011-08-11
Mieszkańcy Łęgu nie mogą spać spokojnie. Każdy większy deszcz sprawia, że z niepokojem spoglądają w stronę Wisły. Wszystko przez wały, które są w tak fatalnym stanie, że przeciekają nawet przy niewielkich opadach. Radni dzielnicy Czyżyny walczą o pieniądze na gruntowny remont. Widzą szansę w rządowym programie ochrony przed powodzią. Aby jednak wziąć w nim udział, potrzebują 300 tys. zł na uaktualnienie dokumentacji.
Mieszkańcy Łęgu nie mają już sił. - Bardzo się boimy - nie ukrywa Monika Janas z ul. Cuplowej, która mieszka około 30 metrów od wałów. - Tym bardziej teraz, kiedy jest taki deszczowy rok. Dziury na wałach widać praktycznie z każdej strony - dodaje pani Monika.
Z wodą walczyli już nieraz -w 1997 roku, potem w 2001, a także rok temu podczas majowych powodzi.
- Woda dotarła do piwnicy. Sami musieliśmy pracować. Napełnialiśmy worki z piaskiem, układaliśmy je przy wałach - wspomina Monika Janas. Pani Krystyna Kowalska mieszkająca niedaleko pani Moniki dodaje, że w ubiegłym roku była zmuszona się wyprowadzić. - Mieszkałam u znajomej na os. Zielonym. Bałam się. To było straszne - nie ukrywa. Wspomina, że sąsiad, który ma posesję w dolinie, został zalany. - Miał wodę w garażu i w piwnicy. Popękały mu mury w całym domu. Z tego wszystkiego nie chce mu się żyć - opowiada pani Krystyna.
W podobnej sytuacji była Elżbieta Łęgowska z ul. Wiklinowej. Miała zalane piwnice i garaż. - Naprzeciwko nas woda była do kolan. Na szczęście tam nie ma jeszcze domu. Dopiero mają zamiar się tam budować - mówi.
Przy każdych większych opadach mieszkańcy Łęgu z niepokojem sprawdzają poziom rzeki.
Okolice ulicy Cuplowej, Wiklinowej i Isep - są najbardziej zagrożone powodzią, ponieważ to tam, na zakolu Wisły wały są najbardziej nieszczelne. W razie przerwania wałów, Wisła zalałaby kilkanaście domów. Przy większej wodzie mogłaby ona sięgnąć nawet ul. Śliwkowej. - Teraz wały są tak zniszczone i nasiąknięte wodą, że na pewno nie wytrzymają kolejnego naporu wody - obawia się Elżbieta Łęgowska.
To dlatego czyżyńscy radni walczą o remont wałów. Chodzi o odcinek od stopnia Dąbie do mostu Wandy, w sumie około sześciu kilometrów. Szansę widzą w przygotowywanym przez rząd "Programie ochrony przed powodzią dorzecza Górnej Wisły". W lipcu 2011 roku radni podjęli stosowną uchwałę w tej sprawie. Jeśli zakwalifikują się do projektu, dostaną od państwa 50 mln zł na remont.
- Do tego potrzebujemy jednak zaktualizowanych dokumentów pod kątem ustawy o inwestycjach przeciwpowodziowych. A to kosztuje 300 tys. zł - wyjaśnia Wojciech Krzysztonek, przewodniczący Czyżyn.
Na początku tygodnia odbyło się w tej sprawie spotkanie zarządu Czyżyn m.in. z marszałkiem Wojciechem Kozakiem. - Marszałek zapewnił nas, że znajdzie te 300 tysięcy. Bardzo chcę w to wierzyć - mówi przewodniczący Czyżyn.
Decyzja ma zapaść w ciągu miesiąca. Jeśli będzie pozytywna, przebudowa wałów ruszy w przyszłym roku i potrwa około dwóch lat.
Na razie władze dzielnicy XIV postanowiły więc same zatroszczyć się o mieszkańców. Ci podkreślają bowiem, że nie mają żadnego zabezpieczenia. Piasek przywożony jest tylko w sytuacji zagrożenia, tak jak to było w ubiegłym roku. Wtedy pozostaje już tylko wyścig z czasem.
- Aby wspomóc ludzi mieszkających przy zniszczonych wałach, kupiliśmy urządzenie do napełniania worków z piaskiem. Żadna inna dzielnica takiego nie ma - chwali się Krzysztonek.
Piaskarka wraz z agregatem, przyczepą samochodową do transportu, lampą doświetlającą teren oraz innym niezbędnym wyposażeniem kosztowała dzielnicę 30 tys. zł. Jej wydajność to 1000 worków na godzinę.
- W razie powodzi urządzenie znacznie przyspieszy uszczelnianie wałów - dodaje Krzysztonek.
Obecnie maszyna znajduje się w magazynie przeciwpowodziowym Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Jednak w razie zagrożenia, dzielnica XIV będzie miała pierwszeństwo. żeby jei użyć.
Katarzyna Ponikowska