Prasa - szczegóły

2011-06-15

W czerwcu zapadnie decyzja w sprawie kolejnego odcinka wschodniej obwodnicy Krakowa. Małopolanie szykują protesty, a politycy straszą, że krakowskiemu odcinkowi S7 może zaszkodzić awantura o autostradę A2.

Krakowianie obawiają się, że rządowe oszczędności z przetargów zostaną przeznaczone na autostradę A2 między Łodzią a Warszawą, jeszcze niedawno budowaną przez chińskie konsorcjum Covec. W ten sposób po raz kolejny w ciągu ostatnich miesięcy zmalałyby szanse na realizację fragmentu wschodniej obwodnicy Krakowa, łączącego węzły Rybitwy oraz Igołomska. - Nie liczymy już, że w Ministerstwie Infrastruktury pojawią się nowe pieniądze. Mamy nadzieję na te, które już są. Obawiamy się jednak, że rząd będzie chciał przekazać oszczędności przetargowe na ukończenie autostrady A2 zamiast na wschodnią obwodnicę Krakowa - wyjaśnia Sebastian Piekarek, który od kilku miesięcy stara się zapewnić finansowanie dla kolejnego odcinka obwodnicy.

Sprawa tej inwestycji stoi pod znakiem zapytania od jesieni ubiegłego roku. Rząd obciął wówczas wydatki na budowę dróg, by podreperować budżet Mieszkańcy Małopolski bombardowali resort infrastruktury e-mailami z prośbą o wpisanie krakowskiego odcinka drogi S7 na podstawową listę inwestycji, które rozpoczną się jeszcze w tym roku. Na przełomie czerwca i lipca zapowiadają blokadę istniejącego fragmentu drogi S7 przy Węgrzcach lub na "zakopiance". - Akcję protestacyjną chcemy odłożyć do tego czasu, bo liczymy, że wówczas przycichnie już kwestia autostrady A2, na której teraz koncentruje się uwaga mediów - mówi Piekarek.

Małopolscy parlamentarzyści uważają jednak, że o kolejny fragment wschodniego obejścia Krakowa należy zabiegać cały czas. - Rozmawiałem niedawno z ministrem Grabarczykiem, który zapowiedział, że w czerwcu zapadnie ostateczna decyzja w sprawie krakowskiego odcinka drogi S7. Oszczędności ministerstwa wynoszą 1,6 mld zł, a więc wystarczająco dużo, by wybudować czterokilometrowy fragment naszej obwodnicy. Oczywiście, musimy liczyć się z tym, że być może ministerstwo nie przekaże pieniędzy na krakowski odcinek drogi S7 - ostrzega poseł Łukasz Gibała, szef krakowskiej PO. - Nikogo nie chcę namawiać do protestów, chociaż uważam, że stały lobbing w ministerstwie jest bardzo potrzebny. Istnieje ryzyko, że koszty budowy autostrady A2 wzrosną i rząd przekaże część pieniędzy właśnie na nią, a nie na krakowski odcinek drogi S7.

Takiego scenariusza nie przyjmują do wiadomości także posłowie opozycji. - Bez względu na sprawę inwestycji dla Łodzi i Warszawy musimy cały czas naciskać na rząd. Nie może być tak, że Ministerstwo Infrastruktury będzie chciało ratować autostradę A2 naszym kosztem - zaznacza poseł PiS Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. - Droga S7 to nie jest tylko problem Małopolski, ale całego kraju, który potrzebuje dobrej komunikacji z południem. Poza tym przy budowie drogi S7 w naszym regionie powstanie wiele miejsc pracy, a kolejny odcinek wschodniej obwodnicy Krakowa przyciągnie inwestorem.

Krakowianie liczą na skuteczny lobbing polityków w Warszawie i zamierzają ich do niego zmotywować. - Przed tegorocznymi wyborami parlamentarz nymi zamierzamy wynająć billboardy, na których umieścimy nazwiska małopolskich parlamentarzystów, którzy nie poparli przekazania pieniędzy na drogę S7 - zapowiada Piekarek.

Mateusz Żurawik