2011-12-14
Jerzy Miller przejął wczoraj od Stanisława Kracika obowiązki wojewody małopolskiego.
Spotkanie byłego i obecnego wojewody trwało niespełna pół godziny. Później nowy wojewoda spotykał się z dyrektorami wydziałów Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego i szefami jednostek administracji zespolonej.
Stanisław Kracik był jedynym wojewody który nie otrzymał nominacji na nową kadencję rządu.
Rozmowa z Jerzym Millerem, wojewoda małopolskim
- Do trzech razy sztuka?
- Dlaczego do trzech?
- Przychodził Pan do Urzędu Wojewódzkiego w 1990 r., 2007 r. i teraz w 2011 r.
Więcej szans mi pan nie daje?
- Pytam, czy Jerzy Miller dociągnie tu do emerytury?
- To zależy, do jakiego progu podniesiony zostanie wiek emerytalny. Dwa lata temu, odchodząc do Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, kiedy musiałem opuścić urząd w dwa dni, obiecywałem, że tu wrócę. Słowa dotrzymałem.
- A jak premier znowu Pana wezwie, to ponownie się Pan spakuje w dwa dni?
- Są takie chwile, kiedy się nie dyskutuje i mówi się, że jestem, skoro jest taka potrzeba.
- I wtedy znowu przyjdzie tu Stanisław Kracik?
- Na pewno przez ostatnie dwa lata Stanisław Kracik miał sytuację skrajnie trudną, bo skala osuwisk i strat powodziowych była największa w kraju. Nie raz miałem okazję uczestniczyć w spotkaniach, podczas których ludzie dziękowali wojewodzie Kracikowi za to, że potrafił podjąć decyzję.
- Czy decydując się na powrót, nie miał Pan takiego zawahania, że Stanisława Kracika odsuwa się na bok?
- Są funkcje, które się pełni przez określony czas. Mamy zobowiązania wobec Stanisława Kracika i powinniśmy wykorzystać jego umiejętności i doświadczenie.
Rozmowa ze Stanisławem Kracikiem, byłym wojewodą małopolskim
- Co Pan będzie teraz robił?
- Jadę między Wysową a Krynicę.
- A potem?
- Zarejestruję się w urzędzie pracy.
- A tak poważnie?
- Mam trochę wolnego czasu, potem będę szukał pracy.
- A Platforma Obywatelska coś zaproponowała.
- Na razie jest wstrzemięźliwa.
- Czy nie żal Panu odchodzić?
- Nie jest to przyjemne, szczególnie że nie widzę powodów, dla których mógłbym mieć do siebie jakiekolwiek zastrzeżenia. Natomiast szanuję prawo tego, który mnie tu kiedyś zaprosił i teraz mnie wyprosił.
- A gdyby Pan cofnął się o dwa lata, to przyjąłby Pan to zaproszenie jeszcze raz, znając dziś wszystkie jego konsekwencje?
- Tak. Niczego nie żałuję. Wyzbyłem się takiego syndromu zarzutu o małomiasteczkowości.
GRZEGORZ SKOWRON