2012-03-03
Do Krakowa przyjechał najdłuższy w Polsce, ponad czterdziestometrowy tramwaj. Niestety, może się okazać ostatnim nowym pojazdem kupionym w tym roku przez MPK. Jak podają władze spółki, miasto zalega jej z płatnościami za przejazdy komunikacji miejskiej aż 76 mln zł. Firma musi płacić za paliwo, prąd i pensje z kredytów, które wzięła na nowy tabor. Jeśli pieniędzy zabraknie, szczególnie na pracowników, może dojść do strajku. A właśnie zażegnano groźbę tego, który miał wybuchnąć z powodu pomysłu likwidacji przywilejów w MPK.
Nowy tramwaj-gigant przyjechał z Wrocławia. Podczas transportu trzeba było podzielić go na dwie części i umieścić na lawetach. Olbrzym kosztował 5 mln zł. Powstał z połączenia trzech innych pojazdów. Będzie kursował na trasie linii nr 4. Może pomieścić 300 pasażerów. Ma 60 miejsc siedzących.
Nowy tramwaj, choć potężnych rozmiarów, nie zastąpi jednak 24 planowanych do zakupu bombardierów. A może na nie zabraknąć środków, bo MPK zmuszone jest "przejadać" pożyczone pieniądze. Spółka tłumaczy, że mimo trudnej sytuacji finansowej nie mogła się wycofać z zakupu giganta, bo zaplanowano to o wiele wcześniej.
- Muszę przesuwać termin sprowadzenia tramwajów, bo nie mam jak za nie zapłacić-tłumaczy Julian Pilszczek, prezes MPK SA. Pierwsze pojazdy miały pojawić się na przełomie marca i kwietnia. Spółka poprosiła jednak producentów tramwajów o przesunięcie tego terminu. Na razie do czerwca.
MPK wzięło ok. 250 mln zł kredytu na przebudowę ulicy Długiej, budowę linii do Małego Płaszowa, zakup 24 bombardierów i inne potrzeby. Inwestycje zostały skończone. Część pieniędzy wydano. Nowych tramwajów nie ma, bo środki idą na codzienne kursy. Tymczasem tabor powinien się powiększać, skoro wybudowaliśmy linie do Małego Płaszowa i kończymy tę na Ruczaj. Ciągle po mieście jeździ też sporo starych wagonów. Do wymiany.
- Miasto powinno uregulować zaległości i płacić na bieżąco - apeluje Pilszczek. - Pracownicy się niepokoją, czy nie zabraknie pieniędzy na wypłaty pensji - dorzuca prezes MPK.
Miesięczne utrzymanie kursów tramwajów i autobusów kosztuje 30 mln zł. Problemy z płatnościami ze strony miasta trwają od grudnia 2011 r.
Marnym pocieszeniem w tej sytuacji jest to, iż radnym miejskim udało się dogadać z MPK i związkami zawodowymi spółki w sprawie likwidacji przywilejów pracowniczych, czyli darmowych przejazdów w firmie.
Obie strony poszły na ustępstwa. Radni początkowo chcieli, aby za darmo jeździli tylko kierowcy pojazdów, ale zgodzili się pozostawić przywilej dla wszystkich pracowników MPK (2,4 tys. osób). W zamian związki zawodowe pogodzą się z odebraniem przywileju rodzinom pracowników i pracownikom emerytowanym (5,3 tys. osób). Część z nich kupi bilety. Szacuje się, że gmina zarobi w roku więcej o 3-4 mln zł. Ale zmiany wejdą w życie dopiero za 4 miesiące, a pieniądze potrzebne są już teraz.
Urzędnicy chcą też pozyskać dodatkowe 10 mln zł z planowanej podwyżki biletów. Radni mogą ją przegłosować już na środowej sesji. Rządząca PO na razie nie zdradza, czy podwyższy cenę biletu z 2,80 zł do 3,20 zł, jak chcą urzędnicy.
P. Rąpalski, M. Stuch