2011-01-18
"To była jedna z najtrudniejszych godzin w moim życiu" - napisał na twitterze wojewoda małopolski Stanisław Kracik. Nam powiedział, że takiej sytuacji nie życzyłby nawet największemu wrogowi.
Chodzi o czas między godz. 18 a 19 w ostatni piątek. Jak informowaliśmy w sobotnim "Dzienniku Polskim", podczas rutynowej kontroli drogowej alkotest, w który dmuchnął jadący z Krakowa do Niepołomic wojewoda Kracik, wykazał 0.4 promila alkoholu. Drugie badanie, wykonane na komendzie i alkomatem, pokazało już wynik 0.0. Mimo to wojewodzie zatrzymano prawo jazdy. a sprawę musi rozstrzygnąć sąd. Policja przyznaje jednak, że całe zamieszanie to efekt wady alkotestu, a więc sąd najprawdopodobniej zwróci wojewodzie dokument upoważniający do kierowania pojazdami.
- Kiedy alkotest wykazał 0,4 promila, byłem w wielkim szoku, bo przecież wcześniej nie piłem alkoholu - powiedział nam Stanisław Kracik. - Nie mam pretensji do policji ani do urządzenia. Wszystko odbywało się bardzo kulturalnie, to nawet policjanci poinformowali mnie o możliwości wykonania drugiego badania To była jednak naprawdę jedna z najtrudniejszych godzin w moim życiu, nie życzyłbym takich przeżyć nawet największemu wrogowi.
Wojewoda podkreślił, że podda się procedurze postępowania przed sadem grodzkim, bo przyjmuje, że takie są przepisy i dotyczą każdego obywatela Nie kryje, że to dziwne, iż kierowcy zabierane jest prawo jazdy, choć sami policjanci przyznają, że pierwsze badanie było błędne.
- Jeśli ktoś będzie chciał zmlenić ten przepis, to z całą pewnością poprę taki pomysł, ale sam nie będę inicjował takich zmian, bo mogłoby to zostać odebrane jako angażowanie się we własnej sprawie - stwierdził wojewoda Kracik. Sam też nie zamierza kontrolować, w jakim stanie są policyjne alkotesty, ale jeśli policja zawnioskuje o nowe sprawniejsze urządzenia to i ten wniosek będzie popierał.
GEG
Dziennik Polski
2011-01-18