Prasa - szczegóły

2011-04-09

W lipcu ma ruszyć nowy system opłat za drogi krajowe. Prawo i Sprawiedliwość straszy horrorem komunikacyjnym w miastach. I rozpoczyna protest w całym kraju, a Platforma Obywatelska zapewnia, że nie ma się czego bać. Chodzi o wprowadzenie nowego, elektronicznego systemu opłat za przejazd. W Małopolsce miałby on obowiązywać m.in. na odcinku autostrady A4 między Balicami a Szarawe m, a także na fragmencie wschodniej obwodnicy Krakowa i drodze 94 z Dąbrowy Górniczej do Krakowa. Inaczej niż dotąd kierowcy pojazdów cięższych niż 3,51 nie wykupywaliby już winiet ważnych przez określony czas. W ich pojazdach byłoby za to urządzenie wysyłające sygnał do odbiornika zamontowanego na bramkach Dopiero później wystawiana byłaby faktura za przejazd. Jej wysokość zależałaby od przejechanej odległości.

- W rządowym rozporządzeniu ujęto właśnie taką grupę pojazdów, bo to one są najbardziej szkodliwe dla stanu dróg - uważa poseł Łukasz Gibała z PO. - Trzeba się więc zastanowić, czy za ich utrzymanie chcemy płacić z kieszeni wszystkich podatników, czy raczej tych, którzy powodują, że trzeba je często remontować. Trzeba zmienić obowiązujący system, że ciężarówka z ważną na rok winietą może przejeżdżać przez autostradę dowolną liczbę rasy.

Nowemu systemowi opłat za przejazd sprzeciwiają się posłowie Prawa i Sprawiedliwości i domagają się od premiera uchylenia rozporządzenia. Chodzi im w szczególności o przejazd obwodnicami miast. - Po wprowadzeniu takiego rozwiązania część mieszkańców Małopolski może w ogóle zrezygnować z przejazdów busami, a to może odciąć wiele osób od krakowskiego rynku pracy - straszy poseł Edward Czesak. - Musimy uświadomić mieszkańcom, jak bardzo wzrosną w lipcu koszty przejazdu drogami krajowymi. Oprócz nowego systemu poboru opłat wpływ na to będą miały jeszcze galopujące ceny paliwa.

Wtóruje mu wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Andrzej Adamczyk z PiS-u. - Już 1 lipca w polskich miastach zacznie się horror, bo pojazdy z obwodnic przeniosą się do centrów miast - przewiduje poseł Adamczyk. - Na domiar złego Inspekcja Transportu Drogowego nie ma wystarczająco dużo ludzi, by zabezpieczyć centra miast przed autobusowym najazdem.

Sami inspektorzy są dobrej myśli, choć przyznają, że faktycznie kontrola pojazdów wjeżdżających do miast będzie trudna. - Początkowo zakładano, że po wprowadzeniu nowego systemu opłat otrzymamy pieniądze na dodatkowych 513 etatów w skali całego kraju - przypomina Alvin Gajadhur, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. - Tak się jednak nie stało. Kontrole będziemy musieli prowadzić takimi siłami, jakimi dysponujemy. Przesuniemy więc do tego zadania część inspektorów. Zwrócimy się także o pomoc do innych służb uprawnionych do kontroli na drogach publicznych, np. do policji.

Politycy PO przekonują, że duże miasta nie muszą się obawiać inwazji ciężarówek. - Obecnie zastanawiamy się nad wyłączeniem z opłat obwodnic dużych miast, by nie kierować ruchu do ich centrów. Rozmawiałem już na ten temat z ministrem Grabarczykiem - wyjaśnia poseł Gibała.

Mateusz Żurawik