Prasa - szczegóły

2011-11-26

W nazwisku Gowin ukryty jest też skrót organizacji Wolność i Niezawisłość, która odcisnęła na nim wyraźne piętno.

Konferencja naukowa w Brukseli. Prof. Magdalena Środa mówi, że przyjechała z Polski.

- To u was jest laki poseł, który słyszy krzyk rozpaczy zamrożonych embrionów? - pytają ją.

Wypowiedź, która rozsławiła Gowina w Europie, pochodzi z wywiadu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej (2009). "Nie widzę różnicy między adopcją dziecka już urodzonego a adopcją embrionu. Ja nieomal słyszę krzyk rozpaczy tych dziesiątków tysięcy zamrożonych. Czuję ich rozpacz. W moich oczach to porzucone przez rodziców dzieci".

- Szkoda, że Gowin nie chce usłyszeć krzyku rozpaczy ludzi bezskutecznie czekających na zrefundowanie im przez państwo zabiegu in vitro - mówi mi Środa. Wzrusza go i aktywizuje abstrakcyjna zasada świętości życia, realnego bólu nie zauważa. Klasyczna postawa zatwardziałego watykanisty.

- Funkcjonariusz Watykanu, katolicki ajatollah - te łatki od lat przykleja mi skrajna lewica - mówi Gowin. - A mnie z wieloma poglądami bliżej do Kościołów protestanckich niż katolickiego. Mój projekt ustawy bioetycznej oficjalnie poparli polscy hierarchowie ewangeliccy, zaś zganiło wielu Biskupów. Moje przekonania nie są skrajne. Ewoluują.

W jednym ewolucji nie ma - w nienawiści do komunizmu.

Nie dorównał ojcu

- Ojciec był żołnierzem Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Złapany z bronią w ręku lata przesiedział w stalinowskich katowniach. Nigdy nie rozmawialiśmy o polityce, praktycznie się w domu nie pojawiała. Ale milczenie było bardziej pouczające niż potok słów.

Mama, zakochana w ojcu od szkoły podstawowej, opiekowała się czwórką dzieci i domem na obrzeżach Jasła - zbudowanym sposobem gospodarczym przez męża, który po wyjściu z więzienia został handlowcem w spółdzielni.

- Władza ludowa uniemożliwiła tacie zdobycie wykształcenia, a nas skazała na ubogie, peryferyjne życie - mówi minister. - Do dzisiaj nie znoszę światła jupiterów, siadam z boku albo na końcu sali, jestem człowiekiem cienia.

- Te doświadczenia ukształtowały charakter Jarka - uważa jego przyjaciel ze studiów. - Gdzieś w podświadomości chciał być taki jak ojciec: bohaterski, nieugięty, kontestujący rzeczywistość. Ale nie dorównał - za komuny był w NZS, ale tylko był. Nie walczył... i to go męczy.

Gowin twierdzi, że trochę się buntował. Pierwszy akt oporu zaliczył w jasielskiej podstawówce w latach 70. Jacek Smolik, historyk i polonista, a także opiekun harcerstwa, zapisał do drużyny całą klasę, w tym Gowina.

- Nie chciałem w tym uczestniczyć i demonstracyjnie dawałem to panu Smolikowi do zrozumienia.

- Faktycznie uparł się i nie było mocnych, by go przekonać - Smolik, emeryt, do dzisiaj jest harcmistrzem w tej samej szkole. - W końcu powiedziałem mu: "Gowin! Ty albo trafisz do kryminału, albo zrobisz karierę". Spełniło się. Zrobił karierę i podlega mu więziennictwo.

Brak mu talentu

- Komunistyczna szkoła do mnie nie przemawiała, dlatego uczyłem się słabo, nie zależało mi na ocenach - mówi minister. Większą wagę przywiązywał do występów w bramce Czarnych Jasło.

- Żaden wybitny talent, ale wyróżniał się obowiązkowością. Grał przez dziesięć lat, najpierw w trampkarzach, potem w juniorach - wspomina (w "Gazecie Krakowskiej") trener Ryszard Szczygieł.

- Na boisku nauczyłem się, że jak ktoś cię kopnie, to trzeba mu oddać. Trzeba tylko wyczekać, aż sędzia się odwróci -    mówi Gowin. - To była prawdziwa lekcja życia.


- Pojął, że bycie odważnym, skrupulatnym i obowiązkowym jest ważniejsze niż talent i kompetencje - uważa przyjaciel z Krakowa. - Trzymając się tej dewizy, został naczelnym, a potem ministrem i ciągle nie powiedział ostatniego słowa.

- Ministerstwo nie jest jeszcze spełnieniem jego aspiracji - dodaje Janusz Palikot. - Nie upija się, nie pali, nie imprezuje, jego namiętnością jest władza. Pod płaszczem człowieka z zasadami i wartościami kryje się gracz dążący za wszelką cenę na szczyt.

Uwierzył w Boga po upadku komuny

Dom Gowinów nie był przesadnie religijny, ale wszyscy wierzyli. Nie klękali wspólnie do pacierza, jednak Jarek został w podstawówce ministrantem. Przed ołtarzem wytrzymał kilka tygodni. I zbuntował się przeciw ojcu.

Tata, mając w pamięci własne kłopoty z utrzymaniem licznej rodziny, chciał, by został inżynierem albo prawnikiem.

Jarek - wbrew temu - schował do teczki swe bardzo przeciętne świadectwo maturalne i pojechał do Krakowa, by zostać filozofem. Wrócił szczęśliwy. Jeden z dziesięciu przyjętych na pierwszy rok!

Koledzy, którzy studiowali w tym samym czasie co Gowin, zapamiętali go jako prowincjusza, lecz bez kompleksów. - Śmiało zabierał głos podczas seminariów - mówi jeden z nich. - W tamtych latach popularne były niekończące się wykłady, kolokwia, prelekcje. Można było na nich spędzić dużą część tygodnia, zmieniając tylko lokale. Jarek pokazywał się jako chłopak poszukujący i ateista, a w każdym razie - agnostyk.

Sam Gowin przyznaje, że był niewierzący "do końca lat 80.". Uwierzył "w drodze ewolucji". Nie doznał olśnienia. Do wiary zawiedli go stopniowe - poznani w Krakowie ludzie: ks. Józef Tischner, kapelan studentów o. Jan Kłoczowski i dominikanin o. Maciej Zięba.

Geje? Myślę o nich to, co wszyscy...

Palikot poznał ministra w latach 90., na seminarium zorganizowanym przez o. Macieja Ziębę. - Spotykało się tam wiele osób, oprócz Gowina był Olechowski, Jan Krzysztof Bielecki. Łączyło nas, tak mi się przynajmniej wydawało, umiarkowanie. Byłem przekonany, że Gowin to człowiek bliski księdzu Tischnerowi i Bonieckiemu, ktoś ze środowiska "Tygodnika Powszechnego". Ale on już wszedł na drogę prowadzącą w przepaść. Dzisiaj gra w jednej drużynie z arcybiskupem Michalikiem i ojcem Rydzykiem. Wystarczy poczytać jego wypowiedzi na temat aborcji czy homoseksualizmu. Gdyby został ministrem sportu, jakoś bym to zniósł. Ale resort sprawiedliwości?

Gdy Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyznał kobiecie z Małopolski 60 tys. euro odszkodowania za odmowę badań prenatalnych, Gowin nazwał uzasadnienie wyroku "kuriozalnym" i "wynikającym z wojny kultur". "Jedna z opcji uważa aborcję za podstawowe prawo człowieka i drogą wyroków sądowych próbuje narzucać takie regulacje obrońcom godności życia" - skomentował na łamach "Gościa Niedzielnego".

Oceniając sprawę abp. Paetza (dla "Gazety Krakowskiej" w 2009 r.), stwierdził krótko: "...antyhomoseksualizm to ważny składnik mojej tożsamości".

Rok później w wywiadzie dla "Przewodnika Katolickiego" zapytał: "Skoro akceptujemy związek dwóch mężczyzn, to dlaczego nie zalegalizować od razu związku czterech mężczyzn lub kobiet?".

Proszony o komentarz do "antyhomoseksualizmu" Gowin tłumaczy, że przy okazji sprawy Paetza wypowiedział wojnę wyłącznie homoseksualistom w sutannach. Z gejami - świeckimi nie walczy.

- Mam wielu przyjaciół tej orientacji, przecież nie jest tajemnicą, że w środowisku intelektualistów jest ich nadreprezentacja. Ale to nie znaczy, że pochwalam homoseksualne praktyki. Moje opinie w tej sprawie są zbieżne ze stanowiskiem Kościoła i większości Polaków.

Gowin - prawnicy 0:1

Gdy Donald Tusk, ogłaszając skład rządu, reklamował ministra sprawiedliwości jako osobę gotową skutecznie stanąć przeciw korporacjom, chyba zapomniał, że Gowin raz już stawał. I musiał podkulić ogon. To było w czerwcu, gdy PO zaproponowała, by absolwent prawa bez aplikacji mógł występować przed sądem. Środowiska prawnicze oczywiście zaprotestowały, a Gowin skomentował to na Facebooku: "Protest przeciwko ustawie podpisały korporacje adwokackie (...), powołując się - a jakże - na prawa człowieka. Któryż to raz wzniosła idea służy do przykrywania oszustwa i złodziejstw". Wtedy dopiero zawrzało! Naczelna Rada Radców Prawnych zagroziła Gowinowi procesem o zniesławienie, a Naczelna Rada Adwokacka wysłała protest do marszałka Sejmu z sugestią ukarania posła. Gowin wpis usunął i przeprosił urażonych. Musiał się jeszcze wytłumaczyć przed komisją etyki poselskiej.

A absolwenci bez aplikacji nadał nie mogą stawać w sądach.

To będzie drugi Ziobro

Tomasz Kalita, krakowski działacz SLD uważa, że Gowin to człowiek bez sukcesów - jedynym jego osiągnięciem jest własna kariera. - Mówił o zrobieniu z Małopolski drugiej Bawarii, ale nic z tego nie wyszło. Opowiada o inwestycjach i innowacjach, to teraz jego ulubione słowa, tylko efektów nie widać.

Prof. Środa sądzi podobnie: - Gowin niewiele zrobił jako senator, niewiele jako poseł - ustawy bioetycznej nie było i nie ma - a teraz będzie złym ministrem, bo ma tylko rozbuchane ego i jest łasy na władzę".

- A jego opowieści o rycerskiej odwadze w bronieniu swoich poglądów są mocno przesadzone. Wielokrotnie zachęcałam go do publicznej konfrontacji poglądów. I za każdym razem, kiedy mieliśmy się spotkać na jakiejś debacie, coś mu rzekomo wypadało. Jeszcze kiedy byłam ministrem do spraw równości w rządzie Marka Belki, gościłam na jego uczelni. Przyjął mnie, zresztą dość arogancko, młody dziekan. Poinformował, że pan rektor ma ciężką grypę. Następnego dnia spotkałam go jednak na konferencji ekonomicznej. Zdrowy, cały w skowronkach... To jest postawa tchórzowska.

Palikot uważa, że Gowin nie nadaje się na ministra, bo jest sterowany przez Kościół: - Formalnie prokuratura jest oddzielona od ministerstwa, a sądy niezawisłe, jednak wiadomo, z której strony wieje wiatr. Dopóki Gowin będzie ministrem, nie zostaną osądzone nadużycia Komisji Majątkowej ani inne przekręty duchownych. Gdyby Tusk przed wyborami zdradził, że chce go zrobić ministrem, przegrałby. Gowin to drugi Ziobro, więc lepiej już glosować na oryginał.

Działacz gejowski Krystian Legierski: - Gowin w ministerstwie to wyraz kupczenia interesem państwa! Wierny i gorliwy przedstawiciel skrajnych nurtów Kościoła, któremu brakuje prawniczego wykształcenia, będzie walczył o wprowadzenie mechanizmów, które wymuszają na Polakach akceptację dla wyznawanych przez niego wartości!

Wanda Nowicka z Ruchu Palikota mówi o ministrze: "Podnóżek biskupów".

Ale skrajna prawica też ma go za zdrajcę. Portal Niezalezna.pl pisze o nim "sól ziemi niczyjej" albo "Zatrudniony przez Donalda do roli wiernego katolika i dobrego ubeka (...) posiadacz słusznego wzrostu, szklistego wzroku i długich, łopoczących w rytm kanonów wiary rzęs". Internetowa "Gazeta Katolików" (www.krajski.com.pl) stawia go w piątce osób najbardziej szkodliwych dla Radia Maryja.

- Ataki z. obu stron przekonują mnie o słuszności obranej drogi - mówi Gowin.

- A co z kompetencjami? - pytam.

- Polityk musi dobrze zarządzać ludźmi. To akurat potrafię.

MARCIN KOWALSKI