2012-02-07
Politykom rządzącej Platformy Obywatelskiej należy się krytyka za brak skutecznego lobbingu na rzecz krakowskich i małopolskich inwestycji. Niestety - podobna krytyka powinna być udziałem także Prawa i Sprawiedliwości, partii będącej w opozycji.
Wczoraj krakowscy posłowie i radni zwołali konferencję prasową. Poinformowali na niej, że nadal chcą walczyć o ważne dla miasta i regionu inwestycje infrastrukturalne. Po czym zaprezentowali projekt rezolucji, która ma być zaproszeniem na sesję Rady Miasta Krakowa ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomira Nowaka. Okazało się, że projektu jeszcze nie zatwierdził ostatecznie klub radnych PiS i nie wiadomo, czy w najbliższą środę uda się go wprowadzić na sesję rady. Pytani, czy nie lepiej byłoby takie zaproszenie uzgodnić z radnymi PO, od których tak naprawdę zależy, czy rezolucja w ogóle trafi pod obrady, politycy PiS oznajmili, że taki sposób wydłużyłby tylko czas na wystosowanie zaproszenia.
Nie mam złudzeń, że decyzję o zaproszeniu do Krakowa ministra Nowaka może podjąć tylko Platforma. To prawda, że szef tak ważnego resortu powinien tłumaczyć się w drugim co do wielkości mieście naszego kraju, dlaczego inwestycje ważne dla tej części Polski spychane są na daleki plan. Polityczna rzeczywistość jest jednak zupełnie inna i nie można jej ignorować. Podejmowanie inicjatyw, które nie mają szans na realizację, to albo puszczanie pary w gwizdek, albo po to, by sprawić wrażenie wielkiego zaangażowania.
Nie chcę krytykować PiS za to, że jako partia opozycyjna nic nie może zrobić. Dziś skuteczniejszy w blokowaniu decyzji rządu lub wymuszaniu konkretnych rozwiązań jest ogólnospołeczny protest, zwoływany przez internet lub lobby poszczególnych grup zawodowych. Pretensje do największej partii opozycyjnej mam o to, że bardziej dba o przekaz medialny swojego zatroskania o losy krakowian i ważnych dla nich inwestycji niż o skuteczne zabieganie o same inwestycje. Przyznaję, że nie znajduję sposobu na taką skuteczność, ale nie godzę się też na to, by najważniejszy był przekaz medialny i wrażenie, iż ktoś tak bardzo o mnie się troszczy, że na pracę dla mnie nie pozostaje już czasu.
Jestem przekonany, że wielu krakowianom brak pieniędzy na inwestycje w Krakowie i okolicach doskwiera bardziej niż politykom PiS. Gdyby w budżecie państwa były pieniądze na drogę S7, północną obwodnicę Krakowa, "zakopiankę" i inne projekty, partia opozycyjna nie miałaby racji bytu. Brak tych pieniędzy pozwala PiS krytykować PO (i słusznie) i zgłaszać takie projekty rezolucji, które niczego nie zmienią. Brak tych pieniędzy sprawia, że krakowianom żyje się gorzej. Wszystkim.
Apeluję więc nie do PiS, ale do PO: nie zapraszajcie ministra transportu do Krakowa, ale wymuście na nim albo na premierze, by znalazły się pieniądze choćby na dokończenie budowy S7 i modernizacji "zakopianki". Te decyzje można podjąć w Warszawie.
Grzegorz Skowron