2011-07-18
Ul. Chlebowa na skrzyżowaniu ul. Dobrego Pasterza i al. 29 listopada, przy samym wjeździe do Krakowa: odstręczające swym wyglądem pozostałości starych domostw, wspinający się na nie chłopcy oraz sterty butelek. To wizytówka naszego miasta
"DP" interweniuje w tej sprawie od kilku tygodni i sytuacja uległa częściowej poprawie. Teren jest znacznie częściej patrolowany przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej i został wysprzątany przez Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Jak informuje Filip Szatanik, rzecznik krakowskiego magistratu, został też częściowo ogrodzony i - w jego ocenie - w obecnej sytuacji nic więcej zrobić się nie da. Zaznacza, że inspektorzy nadzoru budowlanego skontrolowali stan ruin i uznali, że nie ma zagrożenia katastrofą budowlaną. Wtóruje mu Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej: Reagujemy na każdy sygnał mieszkańców okolicznych bloków, którzy informują nas o odbywających się tam nocnych libacjach czy awanturach. Ostatnio otrzymaliśmy sygnał o gromadzie szczurów, które miały tam się pojawić. Pojechaliśmy natychmiast, ale gryzoni już nie było; pewnie przeniosły się w inne miejsce. Rozmówca "DP" uważa sytuację za patową: działka ma czterech współwłaścicieli, których nie sposób odnaleźć i nakłonić do zabezpieczenia posesji.
Również Rafał Miś, przewodniczący Rady Dzielnicy III bezradnie rozkłada ręce. - Wielokrotnie zwracaliśmy się do ZI-KiT-u w tej sprawie. Przecież to jedna z pierwszych działek przy wjeździe do Krakowa od strony Warszawy, to "wizytówka" naszego miasta. A co najważniejsze: te ruiny, przez nikogo niezabezpieczane i niekonserwowane w końcu mogą sie zawalić - radny jest wyraźnie podenerwowany sprawą. Ale odpowiedź gminnych urzędników jest zawsze ta sama: prawo nie zezwala tych obiektów ruszać, bo to prywatna własność. - Czy miasto zareaguje dopiero wówczas, gdy dojdzie do tragedii? - pyta retorycznie Rafał Miś. Przewodniczący widzi jedno wyjście i w rozmowie z "DP" zobowiązał się zaproponować radzie przyjęcie stosownej uchwały. W jego ocenie, prezydent miasta ma prawo podjąć decyzję o zabezpieczeniu prywatnych nieruchomości w sytuacjach wyjątkowych, np. wówczas, gdy poszukiwania ich właścicieli nie dają rezultatu, a stan obiektów zaczyna zagrażać ludzkiemu życiu. Wystąpimy do prezydenta w tej sprawie - zapewnił.
Ale mieszkańcy którzy sporo zapłacili za mieszkania w okolicznych blokach są już zmęczeni czekaniem na generalne rozwiązania Od godzin popołudniowych starają się omijać to miejsce, bo się boją. liczą też kolejne, nieprzespane noce: ta posesja to wymarzone miejsce dla alkoholowych libacji. - Dwa dni temu, po odjeździe funkcjonariuszy SM, natychmiast pojawiła się tam grupa miejscowych pijaczków; nie spaliśmy do czwartej rano - skarży się pan Janusz. Ale najgorsze - jak podkreśla nasz Czytelnik - to strach o własne dzieci, które wspinają się na ruiny domostw, nierzadko współzawodnicząc ze sobą, kto pierwszy dostanie się na samą górę.
Podobnych sytuacji jest w Krakowie więcej. Niedawno pisaliśmy o posesji przy ulicy Worcela 8 i przy ulicy Lwowskiej. Tam również właściciele znajdują się poza granicami kraju. Radny Rafał Miś ubolewa że Kraków - jak bodaj żadne miasto w Polsce - jest dotknięty ciężką chorobą ksiąg wieczystych: - sprawy własnościowe, niezwykle zagmatwane są u nas standardem i nikt nie potrafi się z nimi uporać.
(DSF)