2011-12-22
Budżet Krakowa na rok 2012 skrojony został bardziej realnie niż ten na 2011, ale i tak miasto może mieć kłopoty z wypłacalnością. Z przyszłorocznych dochodów trzeba będzie spłacać tegoroczne długi.
Na wczorajszej sesji odbyła się pierwsza dyskusja nad budżetem miasta na najbliższe 12 miesięcy. Dochody mają być niższe niż w tym roku o ponad 70 mln zl. W sumie przewiduje się 3,5 mld zł wpływów.
- Ale te założenia są niepewne. Nadal nie mamy informacji z Ministerstwa Finansów co do szczegółowych dochodów państwa. Musimy zatem szacować na własną rękę, ile wpłynie na konta Krakowa - zastrzegał skarbnik Krakowa Lesław Fijał. - Może się okazać, że będziemy musieli zmniejszyć nasze wydatki jeszcze o mniej więcej 30 mln zł, gdy resort finansów poda dokładne dane.
Skarbnik założył w budżecie dużo niższe niż. w poprzednich latach przychody ze sprzedaży gminnego majątku tylko 120 mln zł. Podobnie ostrożnie założono przychody z podatku od przedsiębiorców - 80 mln zł, czyli ok. 80 proc. wobec tego roku. Urośnie za to o 7 proc. kwota, jaką wydamy na spłatę długów - w sumie 454 mln zł. Skarbnik zakłada, że wielkość długu będzie w końcu 2012 r. stanowiła 58,6 proc. całości dochodów Krakowa. - To również niepewna kwota. Może urosnąć, jeśli dalej osłabi się złotówka - informował Fijał.
Wszystko to razem prowadzi do słabego budżetu inwestycyjnego. 7,362 mln zl przeznaczonych na inwestycje strategiczne 190 mln zł to pieniądze, którymi spłacimy już zakończone inwestycje, a 115 mln zł to koszty budowanego torowiska na Ruczaj i centrum kongresowego.
Ograniczanie wydatków na inwestycje to także pochodna przerzucania na samorządy coraz to nowych zadań. - Mamy do czynienia z decentralizacją deficytu budżetu centralnego. Na dodatkowe zadania nie otrzymujemy dodatkowych środków. Swoimi pieniędzmi pokrywamy braki w kasie państwa - tłumaczył sytuację finansową Krakowa Fijał. Największym obciążeniem jest finansowanie edukacji, która w tym roku znów będzie kosztowała o ponad 400 mln zł więcej wobec rządowej dotacji na ten cel (wyniesie ona ok. 800 mln zł).
Prezydent zbudował na przyszły rok projekt budżetu bardziej realny od tego z kończącego się roku. Mimo to -j ak mówi sam skarbnik bufor bezpieczeństwa może być zbyt mały. - Szacowanie naszych finansów bez danych z ministerstwa to trochę wróżenie z fusów. Dlatego należy się spodziewać cięć w wydatkach, szczególnie bieżących - powtarzał Fijał.
- Od dwu miesięcy czekamy na prezydencki plan reform, który pokazałby, jak zmniejszyć bieżące wydatki na utrzymanie miasta. Był obiecywany na koniec grudnia, teraz słyszymy, że będzie później - denerwował się radny Andrzej Hawranek.
Rok 2012 upłynie po raz kolejny pod znakiem obaw o wypłacalność Krakowa. W tym roku na spłatę zobowiązań zabrakło ok. 140 mln zl. Niemal wszystkie te rachunki przełożono na 2012 r. Wczoraj na sesji radni żądali wyjaśnień, gdzie w projekcie budżetu zapisane są spłaty tych kwot. Odpowiedzi nie poznali.
Platforma Obywatelska nie zgodziła się więc (po raz drugi) na zmiany w tegorocznym budżecie. Prezydent chciał usunąć z niego inwestycje warte blisko 75 mln zł, które zostały wstrzymane ze względu na brak pieniędzy. Utrzymanie ich w budżecie nie będzie miało konsekwencji finansowych, ale rozbieżność budżetu z. rzeczywistymi wydatkami będzie sięgała 100 mln zl. Na tej podstawie prezydent (wczoraj był nieobecny na sesji) za parę miesięcy zostanie źle oceniony przy dyskusji nad absolutorium. - To była próba wyczyszczenia z dokumentów dowodów na to, że prezydent nie potrafi planować finansów. Nie widzimy powodu, by mu w tym pomagać - tłumaczył radny PO Paweł Węgrzyn.
Głosowanie nad budżetem ma się odbyć 4 stycznia.
Radni postanowili
Przed debatą budżetową radni podjęli kilka decyzji.
Prezydent Jacek Majchrowski przygotował uchwałę ograniczającą do minimum tzw. gminne becikowe. W zamian proponował zwiększenie pomocy dla biednych rodzin wielodzietnych. W tej wersji zapomogi kosztowałyby Kraków 5 mln zł. Radni się nie zgodzili się na ten pomysł. Przegłosowali poprawkę, która pozostawia becikowe i równocześnie zwiększa dodatki. W tej sytuacji prezydent wycofał swoją propozycję. - W budżecie miasta nie ma dodatkowych 5 mln zł - uzasadniał Jan Żądło, szef wydziału spraw społecznych.
Radni nie przyjęli też uchwały o zmianie kosztów przejazdu komunikacją miejską. Najważniejszym jej punktem była likwidacja darmowych biletów członków rodziny pracowników MPK. Zdaniem radnych PO miało to przynieść miastu dodatkowo 5 mln zł. Przedstawiciel związków zawodowych MPK Janusz Parda przekonywał jednak, że wpływy zwiększą się najwyżej o 2 mln zł. Radni zdecydowali, że prezydent musi jeszcze popracować nad uchwałą, bo nie ma jasności, na jakiej podstawie prawnej bezpłatne bilety były wydawane do tej pory. Prawdopodobnie gdyby radni zlikwidowali bezpłatne biletów dla rodzin pracowników MPK, firma musiałaby sama je kupować, bo są one zapisane w układzie zbiorowym.
Radni uchwalili za to nowy cennik za zajmowanie jezdni i chodników in.in. reklamami czy stojakami informacyjnymi. Regulacje obejmują też wiaty kiosków, wózki do sprzedaży sezonówek, balkony, ogródki, reklamy na słupach ogłoszeniowych i na wysięgnikach nad jezdnią i markizy. Każdy element znajdując y się w pasie drogi będzie obciążony osobną, wyższą niż do tej pory stawką. Droższe opłaty mają wnieść: do budżetu ponad 1,5 mln zł więcej niż w tym roku.
Bartosz Piłat