Prasa - szczegóły

2012-02-09

Radni chcą ograniczyć pracownikom MPK dostęp do darmowych przejazdów, by ratować sytuację finansową miejskiego transportu. - To nie wystarczy. Podwyżka cen biletów jest pewniejszym sposobem - uważają miejscy urzędnicy.

Trwa dyskusja o finansowaniu krakowskiej komunikacji miejskiej. Miejscy urzędnicy przedstawili niedawno radnym projekt nowego cennika biletów. Gdyby został przyjęty, wzrosłyby ceny większości biletów do kasowania. Miasto chce, aby np. bilet hybrydowy (czyli jednoprzejazdowy lub półgodzinny) kosztował 3,2 zł zamiast 2,8 zł jak dziś. Z 3,6 zł do 4 zł miałby podrożeć też bilet godzinny. Nie zmieniłaby się natomiast cena biletu piętnastominutowego (2 zł) czy półtoragodzinnego (5,2 zł). Miasto chce w ten sposób zwiększyć tegoroczne wpływy z biletów o 10,5 mln zł. Pod warunkiem, że radni za miesiąc przegłosują podwyżkę.

Inny pomysł na pieniądze dla publicznego transportu mają miejscy radni, którzy chcieliby ograniczyć dostęp do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską, przysługujących dziś m.in. rodzinom pracowników MPK. Z wyliczeń radnych wynika, że przywileje pracowników kosztują miasto ok. 3 mln zł rocznie. - Nie chcemy nikomu niczego zabierać. Naszym celem jest lepsza organizacja publicznego transportu - przekonuje radny Dominik Jaśkowiec z Platformy Obywatelskiej. - To prosty wybór: albo zgadzamy się na podwyżkę cen biletów zaproponowaną przez miasto, albo szukamy oszczędności. Jedynym sposobem na oszczędności, jaki widzimy, to ograniczenie bezpłatnych i darmowych przejazdów dla kilku grup. Te pieniądze można przekazać na komunikację miejską. To może się skompensować nawet bez podnoszenia cen biletów - ocenia radny Jaśkowiec.

Radni przypominają jednak, że ostateczna decyzja w sprawie biletów jeszcze nie zapadła, i biorą pod uwagę przyjęcie częściowo obu rozwiązań. - Być może będzie trzeba zdecydować się na wyjście pośrednie, a więc ograniczyć część ulg, a cenę biletu jednoprzejazdowego podnieść do 3 zł, a nie do 3,2 zł, jak chciałoby miasto - przewiduje radny Jaśkowiec. - Na pewno nie zamierzamy odbierać bezpłatnych przejazdów tym grupom, którym się one najbardziej należą, a więc np. honorowym dawcom krwi i kierującym pojazdami MPK. Natomiast byli pracownicy miejskiego przewoźnika nie powinni już naszym zdaniem mieć prawa do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską. Myślę, że tu możemy liczyć na kompromis ze związkami zawodowymi.

Sami związkowcy są jednak ostrożni i nie wykluczają, że dojdzie do protestu pracowników MPK. - Nie mamy jeszcze w tej sprawie żadnego stanowiska, a o propozycji radnych porozmawiamy podczas zebrania komisji zakładowej - zapowiada Janusz Parda z "Solidarności", największego związku zawodowego działającego w krakowskim MPK. - Bezpłatne przejazdy dla wielu osób stanowiły zachętę do podjęcia pracy w MPK. Emerytowani pracownicy, którzy nierzadko zostawili zdrowie w firmie, czuli się dzięki nim docenieni - zaznacza Parda.

Do odbierania przywilejów pracownikom MPK nie odnoszą się również miejscy urzędnicy, którzy podkreślają, że nie da się przewidzieć, ile miasto może w ten sposób zaoszczędzić. - Przecież nie wiadomo, jaki bilet kupią osoby, którym mogą zostać odebrane ulgi. Niektórzy zdecydują się pewnie na bilety jednorazowe, inni na okresowe - podkreśla Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Część osób, którym przysługują darmowe przejazdy, być może w ogóle nie korzysta z komunikacji miejskiej. Nie mamy wystarczająco dużo informacji, by określić, ile miasto może zarobić na odebraniu ulg.

Mateusz Żurawik