Prasa - szczegóły

2011-07-29

Donald Tusk oświadczył wczoraj, że takich list i takiej partii potrzebuje Polska.

Platforma Obywatelska jednogłośnie przyjęła wczoraj listy wyborcze do parlamentu. Na spotkaniu Rady Krajowej, z którego PO uczyniła wydarzenie medialne, premier pominął większość kontrowersyjnych wątków dotyczących list, za to długo mówił o różnorodności kandydatów - od konserwatystów po lewicę. Zdaniem Donalda Tuska to zaleta i konieczność chwili.

Dyskusje nad listami trwały długo. Pierwsze przecieki pojawiły się już w maju. Zatwierdzenie list Platforma przekładała jednak, bo czekała na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ordynacji oraz na efekty rozmów z politykami innych partii. To głównie oni stali się przedmiotem sporów, zwłaszcza przybysze z PJN i byli politycy SLD i SdRP.

Z list PO lub z poparciem tej partii wystartować mają m.in. była liderka PJN Joanna Kluzik-Rostkowska oraz byli członkowie klubu PJN Jan Filip Libicki, Jacek Tomczak i Wiesław Kilian. Ich akces spowodował spory w regionach, w których mają kandydować, ale ideologicznie nie był specjalnie kontrowersyjny. Inaczej z politykami lewicy - spór o to, czy PO skręca w lewo, narastał i nie wygasł aż do dnia zatwierdzenia list. Spór toczył się za zamkniętymi drzwiami, do mediów trafiały jedynie przecieki.

Władze partii postanowiły, że zatwierdzeniu list nie będzie towarzyszyć dyskusja. Galę w warszawskim Pałacu Kultury ograniczono do wystąpienia Tuska i głosowania, choć formalnie pytanie, czy ktoś chce zabrać głos, padło. Nikt nie chciał. Wcześniej Tusk zaapelował, by sporów zaniechać, bo w polityce "czasem trzeba wybrać między dobrym i dobrym", więc ten i ów mógł znaleźć się nie na takim miejscu, jakiego oczekiwał, lub wręcz został pominięty.

Premier zacytował też SMS-a, którego przed spotkaniem dostał od Jarosława Gowina. Krakowski polityk, uchodzący za lidera konserwatywnego skrzydła w partii, pytał, czy Platforma z listami "od Gowina do Arłukowicza, od Libickiego do Sierakowskiej" jest wciąż sobą. W domyśle - czy nie traci lub nie zaciera ideowego oblicza. Tusk oświadczył w odpowiedzi, że właśnie takich list i takiej partii potrzebuje dziś Polska.

- Tylko taka szeroka formacja ma szansę uchronić Polskę przed tymi, którzy chcą zamienić Polskę w gniazdo nienawiści i agresji - rzekł nawiązując do niedawnej masakry w Oslo, choć zarazem podkreślał, że żadnej polskiej partii nie podejrzewa o skłonność do przemocy.

Czołowe niegdyś nazwiska lewicy, które jesienią otrzymają poparcie PO, to były członek komisji śledczej ds. afery hazardowej Bartosz Arłukowicz, były szef SdRP i marszałek Sejmu Marek Borowski, były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Wspomniana w SMS-ie Gowina Izabella Sierakowska, czołowa dawniej w SLD bojowniczka m.in. o prawo do aborcji, nie może się natomiast powoływać na formalne poparcie PO, bo go nie otrzymała Ale w jej okręgu wyborczym do Senatu w Lublinie Platforma nie wystawi kandydata

Ograniczona formuła posiedzenia rady sprawiła, że nie wypłynęły żadne lokalne spory wokół list, nie było też dyskusji o formach kampanii. Po wyroku TK, który uznał za niekonstytucyjne zakazy używania spotów telewizyjnych i billboardów, większość partii jest za tym, by PO z tych nośników korzystała. Premier jeszcze wczoraj przed spotkaniem Rady powtarzał, że to "marnowanie publicznych pieniędzy". Wątpliwe jednak, by przeforsował to stanowisko, skoro konkurencja będzie obecna w TV i na ulicach. Można sądzić, że jego sprzeciw ma charakter propagandowy - PO jeszcze podyskutuje, po czym ulegnie, skoro "inni oszczędzać nic chcą".

KRZYSZTOF LESKI

Z "jedynek" na listach PO do Sejmu wystartują m.in. Donald Tusk w Warszawie, Grzegorz Schetyna w Legnicy, Ewa Kopacz w Radomiu, Cezary Grabarczyk w Lodzi, Rafał Grupiński w Poznaniu, Julia Pitera w Płocku.

W czołówkach list będą także politycy, którzy dopiero niedawno związali się z tą formacją. Szczecińską listę PO otworzy b. poseł SLD Bartosz Arłukowicz, w Rybniku jedynką będzie b. przewodnicząca PJN Joanna Kluzik-Rostkowska, a związany wcześniej z SdPL Dariusz Rosati będzie drugi na liście w okręgu podwarszawskim.

Kandydatami do Senatu z list PO będą m.in. minister obrony narodowej Bogdan Klich w Krakowie, Leon Kieres we Wrocławiu czy marszałek Senatu Bogdan Borusewicz w Gdańsku. Na senackich listach PO znaleźli się także politycy związani do niedawna z innymi formacjami - Jan Filip Libicki z PJN wystartuje w jednym z okręgów w Wielkopolsce, Kazimierz Kilian również z PJN będzie się ubiegał o mandat senatorski w okręgu wałbrzysko-świdnickim, a b. europoseł SdPl Józef Pinior z Jeleniej Góry i Legnicy. Platforma nie zezwoliła natomiast na start do Senatu Barbarze Zdrojewskiej (żonie ministra kultury) i szwagrowi Grzegorza Schetyny - Konradowi Rowińskiemu. Szef PO zapewniał jednak, że bierze pełną odpowiedzialność za szerokie otwarcie list PO. - Postępujemy roztropnie (...), chcemy zagwarantować, aby w Senacie znaleźli się ludzie, którzy - mając różne poglądy - nie zafiksują się wyłącznie na blokowanie działań rządu - przekonywał. Jak dodał, sam będzie jeździł po kraju i wspierał kandydatury Marka Borowskiego, Izabelli Sierakowskiej i Włodzimierza Cimoszewicza do Senatu.

Premier rekomendując uczestnikom Rady Krajowej przyjęcie list mówił, że politycy PO bez wstydu pójdą do każdego polskiego domu tłumaczyć, dlaczego ubiegają się o głosy.

(PAP)