Prasa - szczegóły

2011-06-13

Przejście Joanny Kluzik-Rostkowskiej do Platformy i otwarcie na lewicowych polityków wywołują spory w partii. Ale Tusk chce postawić w kampanii wyborczej na sprawy społeczne.

Po sobotniej konwencji w Gdańsku w PO słychać glosy niezadowolenia z tego, że partia tak szeroko otwiera się na byłych polityków PiS i działaczy lewicy. Na konwencję nie przyjechał lider konserwatystów Jarosław Gowin. Oficjalnie, bo jego wnuk był w szpitalu, ale nieoficjalnie można usłyszeć, że jest przeciwny startowi części polityków SdPl z list PO w jesiennych wyborach.

Gowin zawarł nawet taktyczny sojusz ze swym przeciwnikiem - szefem małopolskiej PO Ireneuszem Rasiem, by zablokować start z Krakowa Wojciecha Filemonowicza z SdPl. To Filemonowicz prowadzi z wiceprzewodniczącym PO Grzegorzem Schetyną rozmowy o starcie z list Platformy lewicowych polityków.

Oprócz byłego szefa MSZ Dariusza Rosatiego, który był na sobotniej konwencji w Gdańsku, z list PO mają kandydować m.in. byli europosłowie SdPl Józef Pinior i Genowefa Grabowska, posłanka SdPl Grażyna Ciemniak czy wiceszef socjaldemokracji Arkadiusz Kasznia. PO miałaby poprzeć też kandydatów niezależnych do Senatu, obecnie posłów SdPl, Marka Borowskiego i Izabellę Sierakowską.

- O ile rozumiem start z naszych list Rosatiego, który ma liberalne poglądy, to popieranie żarliwej apologetki PRL, antyklerykalnej Sierakowskiej czy branie na listy zapomnianych twarzy jak Filemonowicz jest kompletnym absurdem - mówi jeden z konserwatywnych posłów PO.

Raś startu Filemonowicza z Krakowa sobie nie wyobraża. - Omówiłem z premierem listy krakowskie i dla mnie nie ma tematu Filemonowicza - mówi "Gazecie".

Z list PO mają też wystartować konserwatywni posłowie Jan Filip Libicki i Jacek Tomczak, którzy odeszli z PJN. Razem z Kluzik-Rostkowską mają wesprzeć Platformę. Jednak - jak słychać w PO - startu Libickiego i Tomczaka, którzy są posłami z Wielkopolski, obawia się szef tamtejszej PO Rafał Grupiński.

- W ostatnich wyborach braliśmy mandaty z szóstego, siódmego miejsca listy. Po czterech latach rządzenia tak łatwo nie będzie. Ludzie boją się, że z piątego miejsca nie wejdą. A spadochroniarze zmniejszają ich szanse - mówi ważny polityk PO.

Obawy wywołuje też start Kluzik--Rostkowskiej, która ma być jedynką PO w Rybniku. Oszukała ludzi w kampanii prezydenckiej, że Jarosław Kaczyński jest łagodnym barankiem, a o Tusku mówiła "premier ciepłej wody w kranie". W nagrodę dostaje jedynkę, a nasi działacze, którzy ciężko pracowali przez cztery lata, muszą ustąpić jej miejsca - mówi rozżalony polityk Platformy ze Śląska.

Kilku innych rozmówców z zarządu PO podważa wiarygodność byłej szefowej PJN. - Platforma będzie trzecią w tym roku partią Kluzik-Rostkowskiej i nie ma pewności, że ostatnią - mówi działacz PO. Była szefowa PJN nie chciała wczoraj rozmawiać z "Gazetą". Po sobotniej konwencji stwierdziła, że tylko PO daje szansę, że Jarosław Kaczyński nie wróci do władzy.

Liderzy Platformy liczą, że biorąc na listy polityków z lewej i prawej strony, zdobędą dodatkowe glosy w wyborach. Donald Tusk tłumaczył w sobotę, że Platforma jest miejscem dla "wszystkich, którzy chcą dobrze służyć Polsce, niezależnie od poglądów". Wzmacniając lewe skrzydło, chce zyskać poparcie wyborców SLD, którzy w 2007 r. dali Platformie wygraną. Jak ustaliła "Gazeta", w kancelarii premiera trwają prace nad ofertą dla lewicowego elektoratu.

- Jarosław Kaczyński już próbuje odgrzać podział na Polskę socjalną i liberalną. W weekend mówił o "sytych rządzących", którzy bawią się na konwencji w Gdańsku. W kampanii musimy pokazać, że dbamy o wszystkie grupy społeczne, również o uboższych - mówi jeden ze strategów PO.

W ciągu kilku dni Bartosz Arłukowicz, pełnomocnik rządu ds. osób wykluczonych, który przeszedł niedawno z klubu SLD do klubu PO, ma przedstawić propozycje dla osób starszych. Ale polityk zaangażowany w kampanie PO uważa, że ważniejsza będzie oferta dla młodego pokolenia. - To nie będzie łatwe. Cztery lata temu mówiliśmy im, żeby się kształcili i uczyli języków. Dziś kończą studia, robią doktoraty i nie mają pracy.

Platforma ciągle szuka tematu przewodniego kampanii. Z badań wynika, że ludzi nie przekonuje to, że w Polsce wiele się buduje, poprawiło się postrzeganie Polski za granicą, a kraj dobrze przeszedł kryzys. - Oczekiwania wzrosły w stosunku do 2007 r. - mówi ważny polityk PO.

Na razie Platforma wysyła swoich posłów w teren, żeby opowiadali mieszkańcom o dokonaniach rządu PO-PSL. Ma być też kampania informacyjna w internecie i konwencje PO w regionach.

Renata Grochal