Prasa - szczegóły

2011-01-07

Więcej pieniędzy dla dzielnic i mniej radnych - tak Platforma Obywatelska widzi zmiany w funkcjonowaniu rad dzielnicowych. Zmian chce dokonać jeszcze w czerwcu.

W najbliższą niedzielę w niemal całym Krakowie mieszkańcy będą mogli dokonać wyboru radnych w swoich dzielnicach. Wyjątek stanowi 12 okręgów (rejonów dzielnic), gdzie nie będzie głosowania, bo mandat przyznano już tam kandydatom, którzy jako jedyni zgłosili chęć startu w wyborach.

- Coraz mniej ludzi garnie się do pracy samorządowej w dzielnicach. Widzą bowiem, że jako radni dzielnicowi nie mogą wiele zdziałać - ocenia Grzegorz Stawowy, szef klubu radnych miejskich PO. - Między innym i stąd nasze pomysły na zmiany w funkcjonowaniu dzielnic. To zresztą rzecz, którą zapowiadaliśmy w czasie kampanii wyborczej.

Zespół radnych miejskich PO, wcześniej pracujących w radach dzielnicowych, przygotowuje już projekty uchwal. Ponieważ powstają na podstawie przygotowanych w poprzedniej kadencji, PO chce, by pod dyskusję na sesji rady miasta zostały poddane już w czerwcu tego roku. - Przez najbliższych kilka miesięcy chcemy przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami i radnymi dzielnic - mówi radny Dominik Jaśkowiec, szef komisji w radzie miasta zajmującej się zmianami w dzielnicach.

Platforma chce jednoznacznie ustalić kompetencje rad dzielnicowych. Ich podstawowym zadaniem ma być inwestowanie w budynki szkolne, żłobki i przedszkola, zajmowanie się stanem dróg i chodników (ściśle określonych jako podlegające dzielnicom), a także tworzeniem parków, skwerków i zieleńców oraz rozwijaniem małej infrastruktury sportowej, powszechnie dostępnej.

Przygotowywanie opinii dotyczących zagospodarowania przestrzennego ma pozostać jedynie dodatkowym dobrowolnym zajęciem radnych.

- Aby te kompetencjo nie pozostały jedynie martwym uprawnieniem, konieczne jest zwiększenie puli finansowej, jaką może dysponować rada. Tak by miała w ręku pieniądze pozwalające na prawdziwe inwestycje - wyjaśnia Magdalena Bassara, radna miasta, do niedawna szefowa dzielnicy II.

Projekt PO przewiduje, że w ciągu trzech lat (począwszy od 2011 roku) pieniądze oddawane na inwestycje prowadzone przez rady dzielnic mają systematycznie rosnąć. O 10 mln zł co roku. Tak by w 2013 roku wszystkie dzielnice dysponowały kwotą ok. 100 mln zł rocznie. - To tylko kwota orientacyjna. Chcemy od 2013 roku wyznaczyć sztywny próg: dzielnice mają dysponować nie mniej niż 5 proc. dochodów własnych miasta - wyjaśnia Jaśkowiec. - Co ważne, gmina nie będzie im mogła tych pieniędzy odebrać, a dzielnice będą mogły je wydawać według własnego uznania. Czy będą robić to słusznie, później ocenią wyborcy - tłumaczy.

Próg 5 proc. ma być zapisany w statucie miasta. Podobnie jak trwale powiązanie terminu wyborów do rad dzielnic?, wyborami samorządowymi (w tym roku glosami PiS i radnych prezydenta Jacka Majchrowskiego wybory do dzielnic przesunięto wyjątkowo na 9 stycznia).

Wszystkie opisane zmiany da się przeprowadzić za pomocą uchwal rady miasta. Krakowska PO chce jednak pójść jeszcze dalej. Spróbuje przekonać parlamentarzystów z Krakowa, by lobbowali za zmianą prawa samorządowego, tak by można było okroić liczbę radnych dzielnicowych. Dziś jest ich 372, a według planów PO miałoby wystarczyć ich 200. Dzięki temu spadłyby m.in. koszty utrzymania rad, oscylujące obecnie wokół kwoty 5 mln zł rocznie. - Czy to ograniczenie się uda, nie jesteśmy pewni. Za to wszystkie zmiany, które można przeprowadzić na poziomie rady miasta, będziemy chcieli przeprowadzić jeszcze w tym roku - zapewnia Stawowy.

Bartosz Piłat
Gazeta Wyborcza
2011-01-07