Prasa - szczegóły

2011-09-12

- Może dożyjemy dnia, że będzie można odpocząć i komuś przekazać władzę, przegrywając wybory, ale to nie jest jeszcze ten dzień - mówił w sobotę Donald Tusk na warszawskiej konwencji PO.

Na ostatniej ogólnopolskiej konwencji przed wyborami Platforma przedstawiła program i hasło: ''Zrobimy więcej''. Teraz będą mniejsze konwencje w regionach, spoty w TV i kampania billboardowa promująca nowy program Platformy.

Do hali Arena Ursynów zjechało ponad tysiąc działaczy z całego kraju. Niebieska scena, pomarańczowy podest - wszystko w kolorach PO. W pierwszym rzędzie najważniejsi politycy - wystrojeni i upudrowani na wypadek, gdyby trzeba było nagrać wypowiedź dla telewizji.

Premier Donald Tusk otoczony kobietami - po lewej prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, po prawej minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. Dalej szef zespołu doradców Tuska Michał Boni i MSZ - Radosław Sikorski. Był też marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i były premier Jan Krzysztof Bielecki.

- Innowacyjność i kapitał społeczny; rodzina i bezpieczeństwo; wolny obywatel, efektywne państwo oraz stabilna gospodarka - wyliczał rozdziały programu Sikorski, koordynator prac programowych. Zapewniał, że program Platformy różni się tym od innych, że nie ma w nim postulatów niemożliwych do spełnienia.

- Jeśli lubicie thrillery polityczne, to zachęcam do lektury pasjonującej narracji PiS o czarnych nieformalnych sieciach, zlumpionych elitach, autodegradacji, służalczych mediach i klientyzmie. Tylko nie radzę czytać tego przed snem - żartował Sikorski.

Wszyscy czekali na wystąpienie Tuska. Lider PO zagrzewał działaczy do walki. Przestrzegał, że dla zmęczonych nie ma miejsca. Mówił, że bój o Polskę i Europę muszą staczać każdego dnia, w każdym miejscu, a 9 października stoczą go w Polsce.

Tusk podkreślał, że jego partia potrzebuje drugiej kadencji, by dokończyć modernizację kraju. Przekonywał, że nie ma dziś ważniejszej rzeczy dla Polski niż 300 mld zł, które ma do nas popłynąć z unijnej kasy w latach 2014-20. I zaatakował głównego konkurenta, PiS: - Nie stać nas na to, by znowu przyszli ludzie, którzy zamkną nas w kokonie nieufności - powiedział.

Lider PO mówił, że jego partia chce, aby biało-czerwona flaga nie kojarzyła się z dramatem, tylko z sukcesem. - Nie chcemy, aby biało-czerwony sztandar zatknięty był na ruinach - stwierdził.

Tusk zapewniał, że jeśli PO wygra wybory, będzie dalej urzeczywistniać swoje marzenia, których realizacja jest ''gdzieś w połowie drogi''. To - jak mówił premier - marzenie o tym, żeby starsi ludzie w Polsce żyli bezpiecznie i spokojnie, a młodzi ludzie i dzieci wierzyli, że ich życie będzie dużo lepsze niż życie poprzednich pokoleń, że będzie życiem w dobrobycie, bezpieczeństwie i w dynamicznym rozwoju.

- Bo przyszłość polskich dzieci nie będzie lewicowa ani prawicowa. Przyszłość polskich dzieci będzie albo dobra, albo zła i to zależy od tego, jakie decyzje będziemy podejmowali teraz - powiedział.

Dodał, że polskie dziecko zasługuje na taką samą przyszłość jak amerykańskie, niemieckie czy francuskie. Wychodząc z domu, powinno trafiać w miejsca, które są porównywalne z tymi w najbardziej rozwiniętych krajach świata. Dlatego obok boisk ''orlików'' w Polsce powstaną nowoczesne świetlice dla dzieci, a w każdym województwie - centra podobne do Centrum Nauki ''Kopernik''.

Tusk nawiązał do hasła wyborczego PiS ''Polacy zasługują na więcej''. Obiecał, że więcej dostaną z całą pewnością, jeśli dadzą sobie tę szansę 9 października. I przywołał hasło PO: ''Zrobimy więcej''.

W kuluarach zjazdu kilku posłów z Jarosławem Gowinem narzekało, że nowy program PO nie został skonsultowany z działaczami. Ale premier przekonywał, że krytyka Platformy to sposób Gowina, żeby zwrócić na siebie uwagę. - Cieszę się, że w partii mamy ludzi, którzy dodają takiego pieprzu i soli - mówił Tusk.

Program PO został jednak przyjęty jednogłośnie.

Renata Grochal