Prasa - szczegóły

2012-01-16

Minął rok pracy nowej rady miasta. W pierwszym kwartale radni raczej się obijali, szczególnie ci zupełnie nowi, którzy dopiero musieli się przyuczyć samorządowego fachu. W drugim kwartale coś drgnęło i radni wzięli się do pracy. Odnotowaliśmy to we wcześniejszych naszych rankingach. Przez ostatnie pół roku, które oceniamy w dzisiejszych "notowaniach" naszych polityków, wyraźnie widać podział na tych, którzy podtrzymali wysokie obroty, i na tych, którzy spoczęli na laurach.

Królem w radzie został jak w poprzednich latach Bogusław Kośmider (PO). - Potrafię współpracować z innymi. Koledzy poprosili mnie o pomoc i wspólnie tworzyliśmy projekty uchwał dobrych dla Krakowa - mówi zwycięzca. Silną pozycję zachowała Małgorzata Jantos (PO). Na podium wskoczył też bardzo aktywny w ostatnich miesiącach Dominik Jaśkowiec, radny Platformy z Prądnika Czerwonego. I tak właśnie PO opanowała szczyt tabeli punktacyjnej. Honoru PiS broni, ale dopiero z czwartego miejsca, radny Stanisław Rachwał. Na dole tabeli znaleźli się radni Józef Pilch, Agata Tatara i Jerzy Friediger. Głównie z powodu dużej liczby nieobecności.

Platformie jednak łatwiej zdobywać punkty, bo rządzi w radzie, mając 24 radnych. Bez problemu przegłosowuje swoje pomysły. Klub PiS jest w mniejszości. Co więcej, jeszcze do niedawna miał 12 radnych, ale z klubu odeszli Agata Tatara i Mirosław Gilarski. Zostali ukarani za wspieranie frakcji ziobrystów.

Minione pół roku to czas podwyżek. Były pomysłem prezydenta, ale to radni, choć nie bez oporów, je uchwalili. Wzrosły opłaty w strefie parkowania, ceny biletów, a z końcem roku podatek od nieruchomości, opłaty za zajęcie pasa drogowego pod reklamy i podatek od środków transportu.

- Przegłosowaliśmy te podwyżki, bo w Krakowie wiele opłat od lat nie było podwyższanych, a z finansami miasta nie jest najlepiej - tłumaczy Bogusław Kośmider. Radni jednak nieznacznie obniżyli wysokości opłat, które proponował prezydent. Nie uchwalili też rocznego podatku od posiadania psów - 60 zł. Mają do sprawy wrócić w marcu.

Radni nie przegłosowali podwyżki wody i usuwania ścieków. Chwalili się mieszkańcom, że w tym wypadku nie pozwolili odchudzić ich portfeli. Trochę jednak się ośmieszyli, gdyż okazało się, że podwyżki i tak weszły w życie z mocy ustawy. Radni wpadkę zaliczyli też w sprawie pomnika Armii Krajowej. Nie udało im się już od półtora roku uchwalić dla niego lokalizacji. A kombatanci czekają zniecierpliwieni. Na plus z kolei można im zaliczyć to, że nie pozwolili prezydentowi zlikwidować gminnego becikowego, czyli 1000 zł, które dostają od gminy rodzice każdego noworodka.

Ważną rzeczą, jaką zrobili radni w sprawie finansów Krakowa, było powołanie komisji do ich zbadania. Ustalili dokładnie, ile brakuje w miejskiej kasie, i tym samym nacisnęli na prezydenta, aby szukał oszczędności.

Dwa razy Jacek Majchrowski prosił radę, aby wykreśliła z budżetu ok. 100 inwestycji na 73 mln zł zaplanowanych w początku roku. Nie ma na ich wykonanie pieniędzy. Platforma odrzuciła jednak jego prośby, choć i tak żadne z zadań nie zostanie zrealizowane. - Mieliśmy urealnić budżet, ale PO kieruje się złośliwością. Chce z czasem wypomnieć te niezrealizowane inwestycje prezydentowi - uważa Włodzimierz Pietrus, radny PiS.

Jak na pół roku pracy radni byli jednak mało kreatywni. Poza paroma wyjątkami przede wszystkim zajmowali się modyfikowaniem tego, co zaproponował prezydent. Ich autorskie uchwały to głównie rezolucje do rządu, czyli "wołanie na puszczy".

- Ostatni czas był pełen merytorycznej pracy i dyskusji bez osobistych wycieczek i kłótni. Oceniam minione pół roku na czwórkę z plusem - podsumowuje radny Kośmider. Podobną ocenę, czwórkę, wystawia radny Pietrus. - PiS nie może wiele zdziałać, bo nasze pomysły blokuje PO, ale wspólnie udało się zbadać finanse miasta.

Piotr Rąpalski