2011-09-13
W towarzystwie polityków uroczyście otwarto w sobotę redyk owiec na Błoniach. I tak tegoroczną kampanię wyborczą w Krakowie zdominowało pasterstwo - pisze Bartłomiej Kuraś.
Na krakowskich Błoniach w przeszłości miało miejsce wiele znaczących dla narodu wydarzeń, podniosłych i patriotycznych. Jeszcze za panowania austriackiego zaborcy świętowano tu 500. rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Już zit wolnej Polski marszałek Piłsudski paradował po łące na czele kawalerii z okazji 250-lecia zwycięstwa Sobieskiego nad Turkami. W ostatnich latach w to miejsce przybywały rzesze pielgrzymów, by modlić się z papieżem.
Teraz historia Błoń ma kolejny rozdział - dwumiesięczny wypas 150 owiec. W sobotę redyk przemaszerował spod Cracovii, środkiem Błoń, pod stadion Wisły oraz skałę Jana Pawia II. Całe to beczenie dzieje się w trakcie kampanii wyborczej. Oficjalnie jest to promocja regionu w ramach polskiej prezydencji w UE, zorganizowana zresztą za niemałą unijną dotację. Sprawę od tygodnia komentują kandydaci do parlamentu i wyborcy. Owce stały się w Krakowie głównym tematem debaty politycznej.
Jacek Soska, radny wojewódzki PSL i kandydat tej partii do Senatu, który wydzierżawił Bk mia p< >d wypas, osiągnął swój cel. Mało kto już pamięta o tym byłym pośle i wiceministrze rolnictwa, który przed laty był gotów adwersarzom "dać chłopską ręką w twarz". Teraz dzięki owcom trafił na łamy ogólnopolskiej prasy i do głównych wydań serwisów informacyjnych. Znów się o nim mówi, elektorat przypomniał sobie, kto to jest ten Soska. A że startuje w okręgu podkrakowskim, gdzie nie brakuje rolnych gospodarstw, jego determinacja w uczynieniu z Błoń pastwiska może mu przysporzyć zwolenników. - Jest to prawdopodobnie zwariowany pomysł, ale ja mam pojemniejszą głowę niż inni posłowie - Soska nie kryl w sobotę dumy, pozując w świetle kamer na tle stada owiec. I tak kandydat PSL pokazał miastowym, że i w centrum Krakowa chłop potęgą może być i basta!
W dodatku ma poparcie wśród świeżo upieczonych miejskich sympatyków ruchu ludowego. - Pomysł jest niecodzienny - cieszyła się w sobotę podczas otwarcia redyku Monika Piątkowska, pełnomocniczka prezydenta miasta ds. marki Kraków i kandydatka PSL do Sejmu. - Wypas owiec na Błoniach nie tylko będzie atrakcją promocyjną Krakowa i Małopolski na czas polskiej prezydencji, lecz także będzie miał wymiar edukacyjny dla mieszkańców Krakowa - argumentowała. Wobec takiej linii programowej PSL bezradni wydają się krakowscy kandydaci innych partii.
Jedynie Kazimierz Czekaj z PO, rywal Soski do senackiego fotela, przyjechał na Błonia, by zaprotestować przeciwko - jego zdaniem - kampanii wyborczej ludowców za publiczne pieniądze. Ale w PO nie ma w tej sprawie jedności. Mniej krytyczny dla koalicjantów z PSL jest Marek Sowa, marszałek województwa z Platformy, który w sobotę podkreślał "promocyjny wymiar wypasu". Choć nie uściślił, jaką promocję ma na myśli (regionu czy ludowców) i jaki wypas (owiec czy polityków). I tylko PiS - który zwykle chętnie szeroko komentuje poczynania przeciwników politycznych - milczy w sprawie owiec. I to mimo że w jednym okręgu z Soską i Czekajem z ramienia partii Kaczyńskiego startuje Bogdan Pęk, niegdyś także słynący z ciętego języka.
Czemu teraz nie zabiera głosu? Myśli, że elektorat wystarczająco dobrze go pamięta? A może w ten sposób identyfikuje się z owcami, które - wykorzystane jako element walki politycznej - mogą tylko milczeć. Tak samo jak jego partyjni koledzy, którzy na polecenie prezesa Kaczyńskiego konsekwentnie odmawiają udziału we wszelkich debatach. Nawet o pasterstwie.