2011-12-30
1. Donald Tusk - ''Rocky IV''
Zwyciężył w kolejnym pojedynku - tak jak bohater grany przez Sylvestra Stallone'a. Nie zmogły go chaos na kolei, drożyzna, bunt kiboli ani zmiany w OFE, które rozwścieczyły ekonomistów i spowodowały spadek notowań PO. Pojechał w Polskę autobusem i choć nie znalazł prostej odpowiedzi na pytanie słynnego paprykarza ''jak żyć?'', to znokautował politycznych przeciwników i wywalczył drugą kadencję u władzy.
Umocnił też pozycję w partii, marginalizując dwie silne spółdzielnie Grzegorza Schetyny i Cezarego Grabarczyka. Dlatego Tusk zasłużył na Oscara za męską rolę pierwszoplanową. Ale kryzys jest groźniejszym przeciwnikiem od Jarosława Kaczyńskiego, wszak jest nieprzewidywalny. Dlatego najważniejsza walka dopiero przed premierem.
2. Janusz Palikot - ''Maska''
Autor największej politycznej wolty roku, zmienił wizerunek jak bohater filmu grany przez Jima Carreya. Jeszcze kilka lat temu wydawca prawicowego tygodnika ''Ozon'' promującego NOP-owski zakaz pedałowania, w poprzedniej kadencji Sejmu kończył przysięgę poselską wezwaniem ''tak mi dopomóż Bóg''. Teraz chce ściągać krzyże w Sejmie i walczyć o prawa gejów.
Chociaż czuć w tym nihilizm, to zasłużył w tym roku na Oscara za polityczną intuicję. Wyczuł wzbierający w społeczeństwie antyklerykalizm, zbudował partię i zdobył w wyborach parlamentarnych 10,02 proc. głosów. ''Odbetonował'' polską scenę polityczną, choć wydawało się to niemożliwe.
Ruch Palikota, korzystając ze słabości SLD, może wyrosnąć na poważną liberalno-lewicową siłę. Pod warunkiem że nie zatopią go ludzie pokroju naczelnego ''Faktów i Mitów'', który ''zlustrował'' ostatnio Monikę Olejnik.
3. Bronisław Komorowski - ''Wszyscy mówią: kocham cię''
Prezydent konsekwentnie buduje wizerunek polityka ponad bieżącą walką, do tego stopnia, że nawet Jarosław Kaczyński mówi o nim z pewnym, choć minimalnym, szacunkiem. Pracę prezydenta chwali ok. 60 proc. Polaków (w tym aż co drugi zwolennik PiS), ufa mu trzy czwarte rodaków (bije Donalda Tuska o jakieś 20 pkt proc.).
W polityce zagranicznej i dogadywaniu się z MSZ bywa różnie - Pałac Prezydencki potrafił skrytykować Radosława Sikorskiego za brak konsultacji przed mową w Berlinie, ale sporym sukcesem była wizyta Komorowskiego w Chinach. Na Oscara za najlepszą rolę drugoplanową wystarczy.
4. Leszek Miller - ''Nigdy nie mów nigdy''
Gdy w 2007 r. były premier śmiertelnie skłócony z SLD bez sukcesu startował do Sejmu z listy Samoobrony, wydawało się, że czeka go już tylko przerywana występami w TVN 24 emerytura. To za jego rządów SLD niemal zatonął, spadając z ponad 40 proc. poparcia do 11 proc. w wyborach 2005. Miller (rocznik 1946) osiągnął zresztą wiek, w którym częściej się kończy, niż zaczyna wielką aktywność.
A jednak dostał się - inaczej niż inny były premier Jozef Oleksy - na listy wyborcze SLD, zdobył mandat poselski (w Gdyni), a korzystając z osłabienia Grzegorza Napieralskiego i słabości Ryszarda Kalisza, zdobył władzę nad klubem, a potem nad partią (choć zastrzegał się, że nie wystartuje).
SLD to wprawdzie partia zaledwie 8-proc., ale i tak Miller zdecydowanie wygrał w kategorii powrót roku.
5. Ewa Kopacz - ''Spokojnie, to tylko awaria''
Pierwsza kobieta marszałek Sejmu w historii polskiej polityki. - Odwaga zamiast strachu, uśmiech zamiast zaciśniętych zębów - tak jej kandydaturę rekomendował w Sejmie poseł PO, minister transportu Sławomir Nowak. Złośliwi dorzucają, że teraz w Sejmie emocje sięgną zenitu, bo Kopacz ma opinię histeryczki. Ale jest twardsza niż wielu mężczyzn, czego dowiodła w Smoleńsku, gdzie osobiście identyfikowała ciała po katastrofie.
Za debiut przyznajemy nowej marszałek Oscara. Ale wrażenie psuje bałagan, jaki Kopacz zostawiła po sobie w Ministerstwie Zdrowia. Zbyt późno opublikowana lista leków refundowanych, awantury z lekarzami i aptekarzami nawet zdrowego mogą przyprawić o chorobę.
6. Jarosław Gowin - ''Mission Impossible''
Z pewnością zasłużył na Oscara w kategorii największa niespodzianka w rządzie Donalda Tuska. Dziennikarze, słysząc w sejmowych kuluarach, że historyk filozofii zajmie się wymiarem sprawiedliwości, przez pół dnia myśleli, że to żart. Ale biorąc Gowina do rządu, Tusk pozbył się z Sejmu najbardziej zagorzałego krytyka. Wszak krakowski konserwatysta chłostał go w wywiadach w pierwszej kadencji za brak reform i politykę ''ciepłej wody w kranie''.
Teraz Gowin będzie mógł sam popisać się reformatorstwem. Ma przyspieszyć pracę sądów i otwierać dostęp do zawodów regulowanych. Misja to jednak wysoce ryzykowna, wielu na niej poległo. Gowin może okazać się więc szybko pretendentem do Złotej Maliny i pierwszym zderzakiem Tuska do wymiany.
Renata Grochal, Wojciech Szacki