Prasa - szczegóły

2011-11-17

W innych miastach jest gorzej - przekonuje prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, komentując obawy radnych miasta o miejskie finanse. W środę ogłoszenie planu reform przełożył na... koniec grudnia.

Środowa konferencja prasowa poświęcona finansom Krakowa nie przyniosła recepty na kryzys w kasie miasta. Usłyszeliśmy, że w olbrzymim stopniu okrojono inwestycje (z 380 mln zł na inwestycje strategiczne 210 mln to rachunki za już skończone zadania, a 115 mln za prowadzone). Największą nową inwestycją będzie remont Krzysztoforów za blisko 9 mln zł. Choć cięcia dotkną w 2012 roku niemal każdej dziedziny, a w tym roku znów zabraknie pieniędzy na spłatę wszystkich należności, prezydent nie widzi powodu, by nazywać ten stan dramatycznym, jak odważyli się napisać radni miasta w swym raporcie.

- Byłem przez radnych pouczany, by brać przykład z innych miast. Ale w części miast jest jeszcze gorzej, nie mają czym płacić rachunków - mówił Majchrowski. Przykładów jednak nie podał. Po raz kolejny nie wspomniał też o planach reform w zarządzaniu, które na dłuższą metę zmniejszyłyby koszty funkcjonowania miasta. - Reformy są konieczne, jednak ich plany muszą być oparte na dokładnych wyliczeniach. Pole działania też nie jest zbyt szerokie - informował Majchrowski. Zapewniał, że wyczerpał już możliwość cięć wydatków oraz renegocjacji umów z wykonawcami, by zgodzili się poczekać na zapłatę dłużej. - To wszystko, co mogłem zrobić. Owszem, można starać się przekonywać mieszkańców niezameldowanych w Krakowie, by płacili tu podatki, ale pytanie, czy warto. Podobna akcja w Warszawie raczej nie przyniosła kokosów - tłumaczył, odnosząc się do jednego z kilku pomysłów Platformy Obywatelskiej na zwiększenie wpływów do miejskiej kasy.

Radni Platformy przygotowali listę 10 działań, które powinno podjąć miasto, by zwiększyć swoje dochody. To m.in. przyciąganie do Krakowa podatników PIT, plany, jak zwiększyć wpływy od przedsiębiorców dzierżawiących u nas grunty, metody zwiększenia zysków z nieruchomości i likwidacje pewnych ulg stosowanych przez miasto wobec mieszkańców i firm. - Brak aktywności prezydenta w tej sferze jest co najmniej dziwny. Dlatego w czwartek zaprezentujemy cały program z szacunkowymi wyliczeniami korzyści dla Krakowa - mówi Grzegorz Stawowy, szef klubu radnych PO.

- Swoje propozycje pokażę pod koniec grudnia - zapowiada z kolei prezydent i wzywa radnych, by nie grymasili nad podwyżkami opłat, które już zaplanował w budżecie na przyszły rok. - Nie ma nad czym deliberować. Jeśli nie wejdą w życie od 1 stycznia 2012 roku, będziemy musieli jeszcze bardziej ciąć wydatki - wzywa skarbnik miasta Lesław Fijał. Radni nie chcą tymczasem słyszeć o podwyżkach, póki prezydent nie pokaże sposobów na uzdrowienie miejskich finansów.

Choć w środę ekipa prezydenta zapowiadała w ciągu najbliższych pięciu lat złoty okres dla dzielnic (przewidziano dla nich pół miliarda złotych w tym okresie), to w tym roku budżety dzielnic zmniejszono nawet o połowę. Rozmowy z przewodniczącymi dzielnic potwierdzają, że kryzysowy budżet najbardziej odbije się na inwestycjach bezpośrednio związanych z komfortem życia krakowian. Z budżetu wypadły bowiem ważne dla dzielnic zadania. Przykłady można znaleźć w każdym miejscu Krakowa.

- W Krowodrzy najbardziej ubolewamy nad tym, że nie będzie remontu ul. Lea, która jest bardzo wyboista, a chodniki wołają o pomstę do nieba. Brakuje nam też modernizacji chodników przy ul. Królewskiej - ubolewa Piotr Klimowicz, przewodniczący Dzielnicy V. Dodaje, że nóż mu się w kieszeni otwiera, gdy widzi, ile płacimy za budowę dwóch stadionów, których bywalcy rozjeżdżają samochodami zieleńce w dzielnicy.

Krzysztof Sułowski, przewodniczący Dzielnicy XI Podgórze Duchackie: - Dla naszej dzielnicy najważniejsze było dokończenie rozbudowy klubu sportowego Orzeł. Mamy już boisko, wykonano drogie prace ziemne, pozostało zadaszenie tego obiektu - to kwestia 500 tys. zł. Jeśli tego nie skończymy, byłaby to niegospodarność.

Wojciech Krzysztonek, przewodniczący Dzielnicy IV Czyżyny: - Nie ma niezwykle potrzebnej modernizacji ul. Narciarskiej. MPWiK ma już od dawna zarezerwowany milion złotych na kanalizację w tym miejscu, ale znów nie będzie mógł go wydać.

Radni miejscy już teraz mówią, że trudno będzie im się upominać o potrzebne w dzielnicach inwestycje. - Zawsze gdy składamy poprawkę do budżetu, musimy wskazać źródło finansowania, a w przyszłorocznym budżecie ciężko znaleźć zbędne zadania - mówi radny Tomasz Urynowicz.

Mniej o 8 mln zł dzielnice dostaną w przyszłym roku na tzw. zadania priorytetowe, czyli takie, które same sobie ustalają. - To oznacza, że wyremontujemy mniej chodników czy parkingów, mniej będzie dla organizacji pozarządowych. W tym roku mieliśmy bezpłatne szczepienia przeciwko grypie, zgłosiło się 900 osób. W przyszłym roku na takie akcje pieniędzy prawdopodobnie nie będzie - prognozuje Wojciech Krzysztonek, który zdradza, że już w tym roku skarbnik miasta zablokował dzielnicom część przyznanych im wcześniej pieniędzy. - Chcieliśmy zrobić wigilię dla ubogich. Ale nawet tak drobną kwotę jak 4 tys. zł skarbnik zablokował - mówi Krzysztonek.

Magda Kursa, Bartosz Piłat