Prasa - szczegóły

2011-09-02

Listy poparcia kandydatur do senatorskich ław krążyły po biurkach instytucji publicznych. Zbierali je urzędnicy i znajomi urzędników, kandydaci i przyjaciele kandydatów. W trakcie pracy i po godzinach. I uzbierali. Pytanie, czy legalnie.

We wtorek listy poparcia kandydata ubiegającego się o senatorski mandat z ruchu Obywatele do Senatu krążyły po biurach Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. Zbieranie podpisów zleciła swojej podwładnej kierowniczka działu kadr i plac. Pracownica miała chodzić z listami przez mniej więcej godzinę po biurach w siedzibie zarządu. W ten sposób szukano wśród urzędników poparcia dla Włodzimierza Roszczynialskiego, rektora Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Sprawę opisaliśmy wczoraj.

Prowadzenie agitacji wyborczej. m.in. na terenie urzędów administracji samorządu terytorialnego oraz na terenie zakładów pracy, jeżeli zakłóca to ich normalne funkcjonowanie, jest zabronione. - Za naruszenie tych zakazów grozi kara grzywny. Właściwymi do stwierdzenia, czy doszło do naruszenia prawa, są organy ścigania-twierdzi Beata Tokaj, dyrektorka Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów w Państwowej Komisji Wyborczej.

Ruch OdS powstał z inicjatywy m.in. prezydenta Jacka Majchrowskiego. W środę prezydent twierdził, że o sprawie zbierania głosów w miejskich urzędach nic nie wie. Wczoraj jednak podczas rozmowy z Radiem Kraków zapowiedział, że sprawie się przyjrzy. Dodał też, że inni kandydaci mieli radzić sobie ze zdobyciem wymaganych dwóch tysięcy podpisów w podobny sposób, .lak się okazało, chodziło o Janusza Sepioła, obecnego senatora Platformy Obywatelskiej, który ponownie o senatorski mandat powalczy jesienią w jednym z dwóch okręgów wyborczych, na które podzielony jest Kraków. Były marszałek województwa małopolskiego miał uzupełniać swoje listy wśród pracowników urzędu marszałkowskiego.

- Nie pracuję w urzędzie już od pięciu lat, ale pracowałem przez osiem. Mam tam swoich przyjaciół i znajomych i to do nich poszedłem z prośbą o podpisy - powiedział nam Janusz Sepioł. I dodał: - Choć glosy zbierałem na terenie urzędu, niewykluczone, że robiłem to po godzinach pracy moich znajomych.

Ostatnie dni zbierania podpisów były dla kandydatów wyjątkowo nerwowe. W tym roku osoby ubiegające się o senatorski mandat miały bardzo mało czasu na zbieranie popierających ich podpisów. - Trudności mogli mieć zwłaszcza kandydaci niezależni, którzy w walce o mandat nie mogą liczyć na pomoc partyjnych struktur - zauważa Kazimierz Czekaj, radny małopolski PO, który również startuje w jesiennych wyborach do Senatu.

Pozostałe partie już zapowiadają, że przyjrzą się opisywanej przez "Gazetę" sprawie, i nie wykluczają interwencji.

- W piątek zbiera się nasz sztab wyborczy. Ważnym punktem spotkania będzie debata na temat sposobu, w jaki niektórzy kandydaci zbierali podpisy poparcia. Jeszcze nie wiem, czy będziemy interweniować w tej sprawie, ale rozważamy taką możliwość - twierdzi Józef Pilch, szef sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.

Również Andrzej Kosiniak-Kamysz, prezes małopolskiego Polskiego Stronnictwa Ludowego, zapowiedział, że sprawie się przyjrzy i w razie potwierdzenia nieprawidłowości jego sztab także będzie reagował.

PKW i prokuratura mogą zająć się sprawą, jeśli wpłynie do nich oficjalny wniosek.

Anna Goc

Obywatel do Senatu

Glosy internautów po naszym wczorajszym tekście o zbieraniu podpisów w ZIKiT.

•• Ale skandal. Niejeden już, ale co z tego, skoro i tak na kolejną kadencję krakowianie znów pewnie wybiorą Majchrowskiego,

•• Teraz wiadomo, dlaczego mamy kryzys finansowy, skoro prezydent Majchrowski zamiast sprawami miasta zajmuje się zbieraniem podpisów.

•• 22 sierpnia radni z PO przed i w czasie posiedzenia komisji edukacji Rady Dzielnicy IV zbierali podpisy pod listą PO. Przewodniczący rady dzielnicy z PO Jakub Kosek nie uważa tego za łamanie prawa. PO wszystko wolno, a innym nie? Jeżeli w ZIKiT złamano prawo, to prawo złamano też w dzielnicy IV (...).

•• W przypadku ZIKiT jest trochę inaczej: po pierwsze - jest relacja zależności pracownika od jego szefa, po drugie - urzędnicy robią to w godzinach pracy, czyli za moje pieniądze. Ja tego nie akceptuję.

•• Miała być to nowa, uczciwa inicjatywa a wyszło jak zawsze.