Prasa - szczegóły

2011-07-18

PKW stwierdziła, że prowadzona przez posła Łukasza Gibałę kampania wizerunkowa omija przepisy prawa. Poseł nie zgadza się z tą opinią, ale kampanię zakończył. Tymczasem podobną akcję rozpoczął PiS.

Billboardy, spoty radiowe, ankiety w domach - tak poseł Łukasz Gibała od czerwca prowadził akcję "Kierunek Kraków". Gibała to szef krakowskiej PO, jednak nie znalazł się na liście kandydatów tej partii do jesiennych wyborów.

Dlatego kampanię społeczną rozpoczął niezależnie od Platformy (na żadnym z materiałów nie ma logo partii) i na własny koszt (ok. 200-400 tys..zł).

Akcja polegała na tym, że do mieszkańców Krakowa rozesłano ankiety, w których można było ocenić m.in. stan oświaty, dróg, transportu publicznego, bezpieczeństwa, oferty kulturalnej miasta. Można też było wskazać najważniejsze problemy i priorytety Krakowa. Efektem akcji ma być raport o stanie miasta, który trafi do rąk prezydenta Krakowa, parlamentarzystów, radnych.

- Czy to rodzaj kampanii przedwyborczej? - pytali dziennikarze, gdy Gibała rozpoczynał akcję. - Nie można popadać w perwersyjną logikę, wedle której, jeśli polityk zrobi cokolwiek, to zawsze ma to związek z kampanią wyborczą - odpowiadał Gibała. I zapewniał, że po konsultacjach z prawnikami jest pewien, że jego działania nie łamią ordynacji wyborczej (przewiduje ona limity finansowe i określa, ile politycy mogą wydać na swoją kampanię). Jednak Państwowa Komisja Wyborcza - po zgłoszeniu posła Jana Widackiego (klub SLD) - stwierdziła, że działania Gibały "mają charakter przedwyborczej agitacji promocyjnej, a przez to należy je uznać za omijanie przepisów prawa". Poseł powinien więc je wykazać jako koszty kampanii wyborczej swojej partii, czyli PO. Gibała upiera się, że to nie jest kampania wyborcza. Ale w piątek na swojej stronie internetowej poinformował o jej zakończeniu.

Tymczasem w kilku miastach Polski zawisły w piątek billboardy "Premier Kaczyński. Czas na odważne decyzje" ze zdjęciem lidera opozycji. PiS swoją kampanię nazywa "informacyjną". Na razie PKW nie ogłosiła swojego stanowiska w tej sprawie.

W najbliższą środę Trybunał Konstytucyjny ma zdecydować, czy znowelizowany kodeks wyborczy jest zgodny z prawem, i partię na czas kampanii będzie obowiązywał zakaz emisji spotów telewizyjnych i rozwieszania billboardów. Gdyby przepisy zostały utrzymane, to partie już teraz planują ominięcie zakazu. Jednym z pomysłów jest zastąpienie billboardów mniejszymi nośnikami - tzw. citylightami, podświetlanymi reklamami ulicznymi. Ustawa zabrania bowiem reklamowania się na powierzchniach większych niż dwa metry kwadratowe.

Bartłomiej Kuraś
Magdalena Kursa