Prasa - szczegóły

2011-09-21

Parlamentarzyści, którym 9 października nie uda się zdobyć zaufania wyborców, dostaną na pocieszenie po ok. 30 tys. zł brutto. Tyle wynosi odprawa, którą każdy poseł dostaje na pożegnanie z Wiejską.

Jeżeli sprawdzą się prognozy Kancelarii Sejmu, na odprawy dla byłych posłów z budżetu państwa wydane zostanie 7,5 mln zł. Taką kwotę zarezerwowano, prognozując, że po jesiennych wyborach na Wiejską nie dostanie się 250 z obecnych 460 posłów. Odprawa wynosi trzykrotność miesięcznego uposażenia, które przekracza 9,8 tys. zł brutto miesięcznie. Łatwo więc wyliczyć, że po kadencji każdemu byłemu parlamentarzyście wpłynie na konto prawie 30 tys. zł. Taką sumę dostaje zarówno poseł, któremu nie powiedzie się w wyborach, jak i ten, który nie ubiega się o reelekcję.

W nadchodzących wyborach o mandat w Małopolsce nie ubiega się m.in. Monika Ryniak (PiS). Posłanka z okręgu krakowskiego zamierza wrócić do pracy w szkole. Jak mówi, bez problemu znajdzie zatrudnienie, ale są osoby, dla których odprawa to na pewien czas jedyne źródło utrzymania.

Po latach w Sejmie wiele osób nie ma do czego wracać i zostaje bez środków do życia. Chyba nie ma w tym nic złego, że dostanie odprawę- ocenia posłanka. Dodaje, że te pieniądze pomogą jej w wykończeniu domu.

Nic złego nie widzi tu też prof. Jan Widacki, krakowski prawnik i poseł mijającej właśnie kadencji należący do klubu SLD. Prof. Widacki również nie startuje w nadchodzących wyborach.

Wracam do pracy na uczelni i do praktyki adwokackiej. Minie kilka miesięcy, nim uda mi sięznów pozyskać klientów - wyjaśnia. Podkreśla, że posłowie zostają wyrwani ze swojego życia zawodowego i potrzeba czasu, by mogli znów się w nim odnaleźć. - Znam osoby, które są posłami przez dwie, trzy kadencje. Przez ten czas zakłady pracy zostały nierzadko zlikwidowane mówi.

W Małopolsce na listach wyborczych nie ma też obecnego posła Andrzeja Ryszki (PO). Dużą szansę na odprawę ma również obecny poseł i były starosta suski Andrzej Pająk (PO), który w nadchodzących wyborach stara się o wejście do Senatu z listy PiS. Biorąc pod uwagę, że zmierzy się m.in. z obecnym senatorem PO Stanisławem Bisztygą, jego szanse na mandat są nieduże. Pająk dostałby więc odprawę, mimo że wziął udział tylko w dwóch posiedzeniach Sejmu. Mandat objął bowiem pod koniec sierpnia tego roku po pośle Januszu Chwierucie (PO), który został p.o. prezydenta Oświęcimia. Poseł Pająk pytaniem o odprawę czuje się oburzony.

- Zakładając, że ma się na utrzymaniu czworo, pięcioro dzieci, ile za to można żyć?- pyta poseł.

Im tego zdania jest doc. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog.

- To duża kwota - zauważa. W jej opinii o odprawach nikt dotychczas poważnie nie rozmawiał, a to błąd. - Uznaliśmy, że "ojcom narodu" się należy. Ale może warto się zastanowić, czy aż tyle i czy wszystkim. Przecież niektórzy posłowie są bardzo dobrze sytuowani - mówi doc. Pietrzyk-Zieniewicz i porównuje odprawy do becikowego. Dodaje też, że nie wolno porównywać sytuacji odchodzącego z Sejmu posła do sytuacji zwolnionego z pracy Kowalskiego.

- Jemu nikt odprawy nie wypłaci - zauważa politolog.

Politolog dr Rafał Chwedoruk podkreśla, że zarówno uposażenie posłów, jaki odprawy mają jednak swoje uzasadnienie.

Po pierwsze chodziło o przeciwdziałanie korupcji. Po drugie weźmy pod uwagę czynnik historyczny - mówi politolog. Przypomina sytuację z XIX wieku, kiedy w Niemczech posłami zostawali ludzie niezbyt zamożni. Nie było też wysokich diet. Dochodziło do sytuacji, że aby wyżyć, poseł stołował się u wyborców.

Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) dyskusjami o odprawach jest już zmęczony.

W Polsce ciągle posłów traktuje się jak pasożyty, a mamy niemal najniższe zarobki w Europie - mówi Niesiołowski. Dodaje też, że jeżeli któryś poseł nie chce, niech nie bierze odprawy.

Magdalena Stokłosa