Prasa - szczegóły

2011-09-17

Wczoraj po raz ostatni spotkali się w takim gronie. Część posłów rezygnuje z polityki, inni mają niewielkie szanse w nadchodzących wyborach. Do chwili zamknięcia tego numeru trwały ostatnie obrady Sejmu VI kadencji.

Z salą sejmową przynajmniej na najbliższe cztery lata pożegnała się wczoraj Monika Ryniak, posłanka PiS, która nie ubiega się o reelekcję. Jak zapewnia, nie żałuje, że po wyborach nie wróci na Wiejską.

- Sama podjęłam taką decyzję. Pewnie byłoby mi żal, gdyby to partia zdecydowała o tym, że nie znajdę się na liście. Ale to był mój własny wybór - mówi Ryniak. Posłanka z Krakowa chce wrócić do pracy w szkole. Przed rozpoczęciem kariery politycznej uczyła w liceum. - Na pamiątkę pracy w Sejmie zabiorę sobie tabliczkę z moim nazwiskiem - kwituje posłanka.

Do Sejmu nie startuje też obecny poseł PO Andrzej Ryszka. Postanowił się wycofać z polityki. Nie mógł nawet wziąć udziału w ostatnim posiedzeniu tej kadencji  - był w delegacji.

Na wczorajszym posiedzeniu posłowie zajmowali się poprawkami Senatu do kilkunastu aktów prawnych, m.in. do nowelizacji ustaw o ochronie zwierząt, o usuwaniu skutków powodzi czy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Sejm zapoznał się też ze sprawozdaniem Głównego Inspektora Pracy z działalności w 2010 roku i sprawozdaniem z działalności Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Posłowie rozpatrywali wreszcie projekty uchwał w sprawie ustanowienia roku 2012 Rokiem ks. Piotra Skargi i Rokiem Janusza Korczaka. Na tej ostatniej uchwale najbardziej zależy Urszuli Augustyn (PO).

- Ustanowienie roku 2012 rokiem Janusza Korczaka to doskonała okazja do refleksji i poważnych rozmów o prawach dzieci - zauważa posłanka z okręgu tarnowskiego.

Jej partyjna koleżanka Katarzyna Matusik-Lipiec mówi, że na ostatnim posiedzeniu wielu posłów zauważyło, że te ostatnie cztery lata strasznie szybko minęły. Dla posłanki z Krakowa najtrudniejszym dniem minionej kadencji były obrady po katastrofie smoleńskiej. - To było straszne patrzeć na te puste miejsca-wspomina Matusik-Lipiec. Najlepiej wspomina zaś powrót na Wiejską po urodzeniu córki. Koledzy by li wtedy bardzo serdeczni, gratulowali.

- Liczymy, że za kilka tygodni spotkamy się w podobnym składzie. Wszyscy życzymy sobie nawzajem sukcesu w wyborach. Mówimy sobie, że musimy wygrać, by móc spotkać się razem - mówi Matusik-Lipiec.

W sukces swojej partii i swój własny nie wątpi też Tadeusz Patalita (PO), który startuje z czwartej pozycji w okręgu nowosądeckim. - Jestem starym samorządowcem, a tacy ludzie są potrzebni w Sejmie - zapewnia.

O stołek na Wiejskiej spokojny jest również Andrzej Sztorc (PSL). - Wierzę, że wkrótce tu wrócę - mówi.

Z zakończenia kadencji cieszy się Jacek Pilch (PJN).-Cieszę się na wybory, bo wierzę, że uda się nam wejść do Sejmu. Skończy się okres "żelaznego uścisku" dwóch największych partii. PJN wniesie świeżość-tłu-maczy poseł. On również zamierza zabrać swoją tabliczkę z nazwiskiem na pamiątkę dla syna. - Ale biorę ją nie dlatego, że nie wierzę w sukces wyborczy. Kiedy wejdziemy do Sejmu, będę siedział w innym miejscu - tłumaczy.

Magdalena Stokłosa