Prasa - szczegóły

2012-03-01

Kraków kolejny raz wyemituje obligacje. Kupi je około 100 prywatnych firm i osób. Dzięki temu gmina zdobędzie 300 mln zł potrzebnych na spłatę wcześniejszych kredytów. Urzędnicy twierdzą, że takie zadłużanie się jest tańsze niż w bankach, które mają wyższe oprocentowanie.

Obligacji będzie 300 tys., każda o wartości 1000 zł. Miasto wypuści je w dwóch seriach. Pierwszą na 180 mln zł wykupi po 12 latach, a drugą o wartości 120 mln zł - po 15. Kupcy co rok będą zarabiać na spływających do nich odsetkach.

- W trudnej sytuacji na rynkach kapitałowych pozyskanie kredytów długoterminowych jest o wiele trudniejsze, ponieważ coraz mniej banków jest zainteresowanych takim rodzajem finansowania - tłumaczą urzędnicy miejscy. Tymczasem mają już grupę potencjalnych nabywców obligacji.

Ale same obligacje nie wystarczą na spłatę całego zadłużenia Krakowa, które wynosi ponad 2 mld zł. Nie pokryją nawet kwoty spłaty planowanej w tym roku czyli ok. 450 mln zł. Kraków musi zaciskać pasa i szukać oszczędności. Szczególnie że w nowy rok wszedł z zaległościami ok. 90 mln zł. Ledwo wypłacił zaległe becikowe i pensje dla nauczycieli. Nadal zalega jednak z opłatami dla MPK za przewozy autobusami i tramwajami.

To już piąta emisja obligacji Krakowa od 1996 roku. Pierwsza opiewała na kwotę zaledwie 15 mln zł, ale wtedy miasto nie miało takich problemów finansowych jak teraz. Zaciągało pożyczki na inwestycje potrzebne dla mieszkańców, a nie na spłatę starych długów.

Na emisję muszą zgodzić się radni miejscy. - Jeśli skarbnik udowodni nam, że to tańsze niż kredyty, poprzemy pomysł - mówi radny Bogusław Kośmider (PO).

Piotr Rąpalski