Prasa - szczegóły

2011-06-17

Rozdaje krówki i ankiety, całe miasto jest obwieszone jego billboardami. Poseł jednak zaprzecza, że jego akcja ma coś wspólnego z polityką.

Akcja "Kierunek Kraków" posła PO Łukasza Gibały rozmachem przypomina kampanię Stanisława Kracika, kandydata na prezydenta Krakowa Podobna jest także w szczegółach. Poseł wydrukował dla mieszkańców ankiety, w których mają wskazać największe problemy Krakowa Ten sam pomysł miał Stanisław Kracik. kiedy ponad pół roku temu kandydował na prezydenta Krakowa Nawet pytania w ankiecie są prawie takie same: obaj chcą dowiedzieć się, jakie są według mieszkańców największe problemy miasta Zarówno Gibała jak i Kracik postawili także na aktywność w Internecie, zwłaszcza na Facebooku.

Łukasz Gibała zapewnia jednak, że akcja "Kierunek Kraków" nie ma nic wspólnego z polityką. - Kampania ma dwa cele. Pierwszym jest ożywienie publicznej debaty na temat problemów naszego miasta, drugim - stworzenie raportu, w którym opiszemy, co krakowianie myślą o swoim mieście - mówi Gibała O tym, że chce przeprowadzić taką kampanię, poseł zdecydował w lutym. - Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie znajdę się na liście kandydatów PO do Sejmu. Nawet nie spodziewałem się, że tak będzie. Nie było do tej pory takiego przypadku, aby szef miasta i poseł został wykreślony z listy - mówi Łukasz Gibała który jest także przewodniczącym krakowskiej PO.

Gibała liczył na miejsce w pierwszej piątce na liście PO do Sejmu. Jego nazwisko nie znalazło się tam jednak w ogóle. Oficjalnie dlatego, że na posiedzeniach w Sejmie łamał dyscyplinę klubową. W kuluarach jako przyczynę wymienia się także jego konflikt z posłem Ireneuszem Rasiem. szefem PO w Małopolsce.

Listy zatwierdzone są na razie jedynie przez regionalne władze partii. Poseł Gibała odwołał się od tej decyzji i ma nadzieję, że premier Donald Tusk wpisze go na listę kandydatów.

Formalnie poseł nie prowadzi kampanii wyborczej, gdyż nie może tego robić do czasu ogłoszenia przez prezydenta terminu wyborów. Jego akcja ma kosztować od 200 do 400 tys. zł. Tyle wyda na billboardy, koszulki dla wolontariuszy i paski dla rowerzystów.

- Ta kampania nie ma nic wspólnego z Platformą. To osobista sprawa posła Gibały - mówi Ireneusz Raś, szef małopolskiej PO.

(AM)