Prasa - szczegóły

2012-01-13

Przedszkole nr 114 przy ul. Stradomskiej ma być zlikwidowane, choć władze miasta zapowiadały tylko jego przeniesienie. Rodzice, którzy od roku toczą bój o placówkę, czują się oszukani.

Rodzice nie zgadzają się na likwidację placówki i od roku - bezskutecznie - walczą o jej utrzymanie. Zarzucają urzędnikom, że mieli tylko przenieść przedszkole, a nie je zamykać. Na środowej sesji rady miasta rozpętali prawdziwą burzę.

- Obiecano nam, że przedszkole nie przestanie istnieć. Tymczasem jesienią wstrzymano rekrutację, a ostatnio otrzymaliśmy polecenie udostępnienia sprzętu i zabawek innej placówce - zarzucała władzom miasta Kamila Owsianików, mama jednego z wychowanków Przedszkola nr 114.

Sprawa placówki na Stradomiu ciągnie się od roku, kiedy zapadła decyzja o przeniesieniu jej do Przedszkola nr 21 przy ul. Miodowej 36. Władze miasta powołują się na opinię Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie, który orzekł o złym stanie technicznym budynku. Bezpieczeństwu dzieci ma zagrażać brama kamienicy, przez którą prowadzi jedyne przejście do przedszkola. Drugim powodem, jest wystawienie do sprzedaży kamienicy, w której mieści się przedszkole. Na kompleksie nieruchomości przy ul. Stradomskiej miasto może zarobić 44 mln złotych. Gdy dyrektor Przedszkola nr 114 pod koniec lutego ubiegłego roku rodzice zaprotestowali, w sprawę zaangażowali się radni miejscy. W lipcu zdecydowali, że do czasu rozstrzygnięcia przetargu na zakup kamienicy, przedszkole zostanie w swojej siedzibie.

Rodzice wierzyli, że na stałe. Tymczasem jesienią urząd miasta wstrzymał rekrutację do przedszkola. - Chętnych było wielu. Teraz widzimy, że chodziło o wygaszenie przedszkola, a nie przeniesienie - mówi Kamila Owsianików.

Ponadto dodaje, że zgodnie z informacjami przekazanymi rodzicom przez inspektorów budowlanych, przejście przez bramę kamienicy nie stanowi zagrożenia dla dzieci. Minio to, zaczęli szukać alternatywnej drogi do przedszkola.

- Kilka dni temu zawarliśmy wstępne porozumienie z mieszkańcami kamienicy przy ul. Dietla 48. Zgodzili się, by dzieci mogły przechodzić przez ich klatkę do przedszkola - tłumaczy Kamila Owsianików.

Rodzice twierdzą, że w przedszkolu przy ul. Miodowej nie ma miejsca dla ich dzieci. - Nieporównywalne są też warunki w obu placówkach - mówią rodzice. Wśród zalet przedszkola na Stradomiu wyliczają m.in. jego ulokowanie, monitorowanie terenu i ogród dla dzieci. W ostatnich latach wymieniono okna, wyremontowano m.in. schody, kuchnię, taras i piwnicę.

Władze miasta pozostają niewzruszone argumentami rodziców i opiekunów.

- Wszystkie 75 dzieci ma zapewnione miejsce w przedszkolu przy ul. Miodowej - zapewnia Anna Korfel-Jasińska, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa. Do dyspozycji maluchów przygotowywane będą trzy sale i stołówka. Pracę mają też znaleźć tani nauczyciele. Urzędnicy utrzymują, że głównym powodem przeniesienia placówki był zły stan techniczny budynku.

Rodzice zapowiadają, że nie przeniosą dzieci do placówki przy ul. Miodowej.

- Jeśli maluchy się rozproszą, zwolnienia są nieuniknione. Nie ma dzieci, nie ma nas - mówi Edyta Kurnik, dyrektorka przedszkola przy ul. Stradomskiej. placówka zatrudnia dzisiaj 15 osób.

Wątpliwości w sprawie likwidacji mają też radni miejscy. - Pół roku temu mówiliśmy o przenosinach placówki. Likwidacja to zupełnie inna sprawa - twierdzi Małgorzata Jantos (PO).

Radny Jerzy Woźniakiewicz przyznał, że zgoda radnych na wystawienie do sprzedaży kamienicy, w której mieści się przedszkole była błędna.

- Mamy mało przedszkoli w centrum miasta. Nieruchomość bez tego budynku też byłaby atrakcyjna - mówi Woźniakiewicz.

Ubolewa, że uchwała o likwidacji zawiera tylko słowne, niezobowiązujące deklaracje o przeniesieniu dzieci i nauczycieli, a przyszłość placówki jest bardzo niepewna.

O losie Przedszkola nr 114 radni zdecydują prawdopodobnie w połowie lutego.

(MRW)