Prasa - szczegóły

2011-09-17

Wielicka Platforma Obywatelska zawiesiła plakaty kandydatów do Sejmu i Senatu na tablicach ogłoszeniowych z poślizgiem - tydzień później niż kontrkandydaci z Prawa i Sprawiedliwości. Członkowie PO są przekonani, że winne są władze Wieliczki. Wojna na słupy trwa.

Piotr Ptak, szef wielickiego koła Platformy, mówi wprost, że to nie fair. Wyjaśnia, że wypełnił formularz zlecenia na plakatowanie i 22 sierpnia zaniósł go na dziennik podawczy Centrum Kultury i Turystyki, które zarządza 25 "okrąglakami" w gminie. Zaznacza, że procedura jest mu znana, gdyż podczas kampanii przed wyborami samorządowymi w 2010 r. złożył podobne zlecenie w CKiT i placówka w odpowiednim czasie wywiesiła plakaty na słupach, pobierając za to stosowną opłatę od komitetu wyborczego.

- 22 sierpnia urzędniczka również przyjęła moje zlecenie, choć kilka dni wcześniej, 17 sierpnia, burmistrz wydał zarządzenie w sprawie miejsc przeznaczonych na bezpłatne obwieszczenia i plakaty wyborcze. Dlaczego w CKiT nie poinformowano mnie o tym? - pyta Ptak. - Czekałem na wykonanie zlecenia, aż zobaczyłem na słupach plakaty kandydatów PiS do Senatu i Sejmu: Macieja Klimy i Urszuli Ruseckiej, wiceburmistrz Wieliczki. Dopiero wtedy urzędniczka wyjaśniła, że plakatowanie na okrąglakach, zgodnie z zarządzeniem burmistrza, jest bezpłatne dla komitetów wyborczych!

Łukasz Mateja, dyrektor Centrum Kultury i Turystyki, przyznaje, że jest słabo zorientowany w tej sprawie. Natomiast Artur Kozioł, burmistrz Wieliczki (PiS), zaprzecza, by rozpętał wojnę na słupy. Informuje, że musi, zgodnie z Kodeksem wyborczym, wskazać miejsca przeznaczone na bezpłatne obwieszczenia i plakaty wyborcze. A zarządzenie w tej sprawie jest dostępne na stronie BIP.

- Jeśli PO nawet plakatów nie jest w stanie zawiesić, mogę im pomóc - denerwuje się. - Szukają dziury w całym, bo nie mają pomysłu na kampanię. Jak zobaczyli plakaty, na których Maciej Klima jest sfotografowany razem z Urszulą Rusecką, to zrobili swoją parę - wojewodę Stanisława Kracika i Elżbietę Achinger. A Elżbieta ubrała, tak jak Ula, czerwoną bluzkę! - nie kryje oburzenia.

- To PiS za nami powtarza! Elżbieta Achinger była w czerwonej bluzce na plakatach jeszcze w poprzedniej kampanii wyborczej - ripostuje Piotr Ptak. Elżbieta Achinger, startująca do Sejmu radna wojewódzka, nie zawraca sobie głowy czerwonymi bluzkami. - Uwielbiam ten kolor, ale trudno, przebrałam się w malinową sukienkę i wymieniliśmy plakaty - ucina kandydatka.

Urszula Rusecka uważa, że dla wyborców absolutnie nie ma znaczenia, czy jest w czarnej, czerwonej czy innej garsonce. - Bardziej ich interesuje, co mam do powiedzenia - zaznacza.

Anna Górska