2011-03-26
20 mln zł kary za niezakończenie "szkieletora" w terminie? Taką karę na inwestora nałożyło miasto. Ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze nakazało urzędowi przemyśleć karę i zastanowić się, czy sam budowy nie spowalnia.
o ważna decyzja - egzekucja kary nałożonej przez urzędników na przedsiębiorców mogłaby na wiele lat zablokować przebudowę wieży. A szkielet przy rondzie Mogilskim psuje krajobraz Krakowa już od ponad 30 lat. Blisko stumetrowy wieżowiec wznoszony dla Naczelnej Organizacji Technicznej miał być pierwszym obiektem krakowskiego Manhattanu, dawał wyraz modernizacyjnym ambicjom ówczesnych władz. Kryzys pokrzyżował te plany i w zaledwie cztery lata od wbicia pierwszej łopaty budowa stanęła. I stoi do dziś.
Przed miesiącem kolejni już właściciele stalowej konstrukcji - firma Eurozone (kontrolująca spółkę TreiMorfa, która nabyła obiekt wraz z prawem wieczystego użytkowania działki, na której stoi) - złożyli na ręce premiera Donalda Tuska oraz ministra skarbu państwa Aleksandra Grada pismo dotyczące sporu z gminą, w którym skarżą się m.in. na opieszałość miasta i wojewódzkiego konserwatora zabytków przy wydawaniu decyzji administracyjnych oraz nierówne traktowanie w porównaniu z innymi inwestorami. Od miasta zażądali anulowania blisko 20 mln zł kary, którą urząd nałożył za nieukończenie budowy wieżowca w terminie. Równocześnie swoich racji postanowili dojść w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które wydało właśnie oficjalne orzeczenie w sprawie.
SKO stwierdza, że postępowanie związane z naliczeniem inwestorowi kar finansowych nie zostało przeprowadzone prawidłowo, dlatego kolegium nie zajęło jednoznacznego stanowiska (na tak lub na nie), tylko przekazało sprawę gminie z poleceniem jej ponownego rozpoznania.
- Zgodnie z decyzją SKO miasto musi teraz przeprowadzić szczegółowy rachunek sumienia, aby wykazać, czy samo wykonało wszystkie swoje obowiązki umożliwiające nam przeprowadzenie inwestycji w terminie. I to uważamy za największy sukces - stwierdza mecenas Henryk Gaertner reprezentujący inwestora. - Cieszymy się również, że w tej sytuacji nie była potrzebna nawet rozprawa administracyjna, o którą prosiliśmy, a wystarczyły argumenty przedstawione przez nas na piśmie - dodaje.
Jednocześnie SKO poleciło gminie sprawdzenie, czy z tego powodu, że jest to inwestycja zagraniczna, chroniona międzynarodową umową o ochronie inwestycji, nie przysługuje właścicielom "szkieletora" jakieś szczególne traktowanie - na tej podstawie zresztą inwestor zapowiadał już skargę do trybunału arbitrażowego w Luksemburgu.
Rozpatrywanie uwag kolegium może potrwać nawet rok. Ale inwestor nie zamierza zasypiać gruszek w popiele i liczy na całkowite umorzenie kary, której egzekucja mogłaby - jak sam ostrzega - postawić pod znakiem zapytania przyszłą realizację projektu modernizacji wieżowca. Kara stale bowiem narasta i niedługo może przekroczyć koszt zakupu nieruchomości (pięć lat temu za stalowy szkielet polsko-luksemburska spółka TreiMorfa zapłaciła 30 mln zł).
- Wcześniej już dwukrotnie zwracaliśmy się do miasta z prośbą o odroczenie absurdalnego terminu zakończenia inwestycji i zaprzestanie naliczania kary. Bezskutecznie - przypomina Szymon Duda, współwłaściciel GD&K Group, spółki posiadającej mniejszościowe udziały w TreiMorfa. Z powodu kolejnej już skargi Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody sprawa decyzji o warunkach zabudowy utknęła w sądzie. To zaś spowalnia prace nad projektem i uniemożliwia złożenie wniosku o pozwolenie na budowę.
Czy urzędnicy będą powtarzać karanie inwestora mimo zastrzeżeń SKO? Jak usłyszeliśmy w wydziale informacji krakowskiego magistratu, orzeczenie SKO w sprawie "szkieletora" nie wpłynęło jeszcze do urzędu. Komentarza miasta można się więc spodziewać w przyszłym tygodniu.
Dawid Hajok