2012-01-10
O losie krakowskich szkół radni zadecydują do końca lutego. Sprawa likwidacji placówek mocno ich podzieliła.
Władze Krakowa chcą w tym roku zamknąć kilkadziesiąt szkół. Uchwały w tej sprawie trafią jutro pod obrady Rady Miasta.
Większość likwidacji nie budzi zastrzeżeń, są to bowiem szkoły istniejące jedynie na papierze, które od lat nie prowadzą już naboru nowych uczniów. Na czarną listę trafiły jednak szkoły, które mają uczniów i które zamierzają walczyć o przetrwanie. Anna Okońska-Walkowicz, wiceprezydent miasta odpowiedzialna za edukację, która przygotowała listę szkół do zamknięcia, tłumaczy, że restrukturyzacja jest konieczna ze względu na katastrofalny stan finansów miasta. Obliczyła, że jej plan przyniesie miastu ok. 10 mln zł oszczędności rocznie. To głównie efekt zwolnień nauczycieli oraz pracowników administracji i obsługi. Jednak w pierwszym roku te oszczędności będą minimalne, bo wyniosą zaledwie kilkadziesiąt tysięcy złotych. - To ze względu na konieczność wypłaty odpraw zwalnianym pracownikom - tłumaczy wiceprezydent Okońska-Walkowicz.
To dopiero początek restrukturyzacji...
Planowane oszczędności to zaledwie 1 procent z miliardowego budżetu krakowskiej oświaty. Anna Okońska-Walkowicz zapowiada jednak, że to dopiero początek restrukturyzacji sieci krakowskich szkół. W dalszej kolejności planowane jest łączenie placówek. Część szkół zostanie połączona jeszcze w tym roku, gdyż do tego nie są potrzebne uchwały Rady Miasta. - W wyniku tych działań powstanie nowa sieć szkół. Chcemy też stworzyć nowe obwody szkolne - zapowiada Anna Okońska-Walkowicz. Jej zdaniem spore oszczędności może przynieść również sprzedaż lub wynajem budynków likwidowanych szkół.
Uchwały intencyjne w sprawie likwidacji lub wygaszania poszczególnych placówek są już przygotowane. Jutro trafią pod obrady Rady Miasta. Decyzję w sprawie zamknięcia szkoły radni muszą podjąć do końca lutego. Z zebranych przez nas informacji wynika, że sprawa likwidacji szkół mocno podzieliła radnych, nawet wewnątrz klubów. Klub PiS prawdopodobnie zagłosuje przeciw wszystkim likwidacjom. - Z analizy dokumentów przygotowanych przez miasto wynika, że żadne inne względy, poza ekonomicznymi, nie przemawiają za tymi likwidacjami, a to za mało. Dlatego radni PiS zagłosują przeciwko tym planom - mówi Barbara Nowak z PiS.
Wyliczenia urzędników są nierzetelne?
W klubie PO zdania są podzielone. Wczoraj do późnego wieczora wiceprezydent Okońska-Walkowicz przekony wała radnych PO do swoich racji. - Jestem za uporządkowaniem sieci szkół - zaznacza wiceprzewodnicząca Rady Miasta Małgorzata Jantos (PO). - O losie wielu tych szkół tak naprawdę już dawno zadecydowali rodzice, nie posyłając do nich swoich dzieci. Nasz głos to jedynie formalność.
Innego zdania jest radna PO Teodozja Maliszewska. Nie przekonują jej ekonomiczne argumenty miasta, zwłaszcza, że - jak podkreśla - wyliczenia urzędników są skrajnie nierzetelne. - W koszt utrzymania ucznia wliczono np. koszt obiadów, za które przecież płaci rodzic, ale także remonty, które robi się raz na jakiś czas. Jeśli prezydent nie przedstawi mi rzetelnych wyliczeń, to nie zgodzę się na żadną uchwałę intencyjną - zapowiada radna Maliszewska.
Jej klubowa koleżanka Marta Patena, przewodnicząca komisji edukacji, również jest zdania, że dane przekazywane przez miasto są nierzetelne. - Urzędnicy liczyli, że tego nie sprawdzimy, a ja jeżdżę teraz po tych szkołach i widzę, że wiele rzeczy się nie zgadza - mówi radna Patena.
ANNA KOLET-ICIEK