2011-03-26
Są autorytetami w dziedzinie kultury, sztuki, polityki i dziennikarstwa. Czy jednak małopolskie VIP-y znają zasady ortografii? Sprawdziliśmy ich umiejętności w dyktandzie przygotowanym przez prof. Walerego Pisarka.
Okazuje się, że najważniejsi Małopolanie mogą śmiało konkurować z "bulem" prezydenta Bronisława Komorowskiego. Najgroźniejszymi rywalami głowy państwa są Czesław Dźwigaj, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i Wojciech Kozak, wicemarszałek województwa. W krótkim teście zrobili po 30 błędów! Pała Panowie!
Rozwiąż dyktando ułożone przez prof. Walerego Pisarka
Z dyktandem zmierzyć zgodziło się 13 małopolskich VIP-ów. Zdecydowanie najwięcej problemów - o dziwo - sprawiło im słowo stąd, które uparcie wielu z nich pisało jako "z tąd". Większość z nich długo wahała się również, przez jakie "h" napisać wahać. Lekką ręką przez "rz" pisali też gżegżółkę.
Zdecydowanie najlepiej z dyktandem poradzili sobie rektor ASP w Krakowie Adam Wsiołkowski i europosłanka SLD Joanna Senyszyn. Rektor popełnił tylko osiem błędów. Byka zrobił m.in. w słowie donikąd, które napisał rozdzielnie. Senyszyn zrobiła zaś tylko jeden błąd więcej. Niepoprawnie napisała np. rzężąc.
Jedynie tego błędu się wstydzę bo napisałam przez dwa "rz", a przecież odmienia się na rzęzić - kajała się posłanka. Nie wstydziła się już jednak "zczerniałego" czy "z nienacka"...
Gorzej powiodło się wojewodzie małopolskiemu Stanisławowi Kracikowi. Według niego słowo zwycięzca pisze się z użyciem "ż", czyli "zwyciężca". Prawdziwym hitem naszego dyktanda jest jego "w półdo piątej" oraz "z tąd". W sumie Kracik zrobił 16 błędów.
Podczas pisania testu zdarzały się np. próby wymuszania podpowiedzi. Andżelika Wojciechowska, krakowska radna z PO, co chwilę prosiła o wskazówki. - Jak pani napisałaby te nazwy kościołów - z małej czy wielkiej litery? - dopytywała się. Choć byliśmy nieugięci, radna na tle kolegów poradziła sobie całkiem dobrze. Popełniła 12 błędów. Kłopot sprawiły jej wyrazy z przedrostkiem pół. Wśród błędów ortograficznych znalazły się "grzegrzółka" i "zcharmonizowany".
Krzysztof Globisz, prorektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, popełnił 20 błędów. Największy problem sprawiły mu nazwy własne. Pisząc małymi literami nazwę Muzeum Książąt Czartoryskich szeptał pod nosem z uśmiechem, że jest przecież socjalistą...
Kolejny egzaminowany, komendant krakowskiej straży miejskiej Janusz Wiaterek, zrobił 10 błędów. W jego słowniku występuje m.in. słowo "lewowskos". Andrzej Adamczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, popełnił 19 błędów. Wyrazy: donikąd, omalże czy naprawdę napisał oddzielnie.
Z kolei prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek poległ na Pułtusku, pisząc nazwę tej miejscowości przez "ó". Gdyby w szkole zrobił aż tyle (13) byków, mama nie byłaby zadowolona!
Błędów nie ustrzegł się także senator Stanisław Kogut (PiS). Słowo rzężąc napisał jako "żełżąc". Nie pomogło, że pisał test w ośrodku im. św. Ojca Pio w Stróżach (pow. nowosądecki). Zrobił 19 błędów.
Mirosław Banach, wicestarosta tarnowski, podszedł do naszego dyktanda wyjątkowo na luzie i równie luźną ręką sklecił 15 błędów.
W naszym teście udział wziął również Brian Scott, dziennikarz urodzony w Gujanie. Popełnił 21 błędów, pisząc m.in. "nistąt, nizowąt", "wachać", "błachy", "zwycięsca", "wieszchołek".
Jak przyznał z uśmiechem, nie rozumiał po prostu części słów. - W polskim coś się słyszy, ale zupełnie inaczej się to pisze. Literki "d" i "t" brzmią dla mnie tak samo. Nie widzę różnicy między "sz" i "rz"- tłumaczył.
Prof. Czesław Dźwigaj, jeden z rekordzistów (30 błędów), przez "u" napisał wyraz najkrótsza, z "ch" słowa błahy i wahać. Wiedzą nie popisał się też Wojciech Kozak. Najdziwniejszy błąd, za sprawą wicemarszałka, wkradł się w słowo miniesz. Nie wiadomo dlaczego na końcu zamiast "sz" Kozak umieścił "ż".
Wyniki dyktanda krótko komentuje prof. Pisarek. - Wiedziałem, że nikt nie napisze bezbłędnie, bo test nie był łatwy. Osiem błędów to dobry wynik, ale już 30 byków to trochę wstyd - twierdzi wybitny językoznawca.
Arkadiusz Maciejowski, Magda Wrzos-Lubaś