Prasa - szczegóły

2011-06-01

Kolejne spotkanie urzędników z mieszkańcami Podgórek Tynieckich i znów ten sam efekt: stanowcze "nie" dla budowy spopielarni zwłok w tej części Krakowa.

Od kiedy mieszkańcy Podgórek Tynieckich i Sidziny dowiedzieli się, że w ich okolicy miasto chce ulokować cmentarz i spopielarnię zwłok, nie gaśnie protest kilkudziesięciu osób - sąsiadów przyszłej inwestycji. Kraków chce rękoma prywatnego inwestora zbudować spopielarnię w pobliżu zakładów Delphi przy obwodnicy miasta. Protestujący stanowią mniejszość. Nawet na osiedlu znajdującym się najbliżej planowanej lokalizacji spopielarni nie wszyscy są jej przeciwni. Wczoraj na spotkanie z urzędnikami przyszło tylko 30 osób.

Jednak kiedy wjeżdża się na osiedle w Podgórkach, na co drugim plocie wisi transparent wzywający prezydenta Jacka Majchrowskiego do wycofania się z inwestycji: "Spopielarnia po naszym trupie" lub "Prezydent pomija naszą opinię".

- Jeszcze nie wiadomo, kiedy będziemy mogli podpisać umowę z wykonawcą. To zajmie od kilku do kilkunastu tygodni. Sprawa cmentarza w Podgórkach ciągnie się od 20 lat. Spopielarni - od kilku - referowała wicedyrektor wydziału inwestycji Janina Pokrywa. I dodała: - A protesty zaczęły się przed rokiem.

Gdy padły te słowa, ludzie zaczęli gwizdać i trąbić. Wołali, że Pokrywa kłamie. Jednak jej zdanie potwierdził radny Grzegorz Stawowy: - Kiedy uchwalaliśmy plan dla tego rejonu, nikt nie protestował. Tu problemem był głównie motyl modraszek i Natura 2000, a nie ta inwestycja.

- To po co te konsultacje? - wołali rozeźleni protestujący. - Aby państwo mieli wpływ na kształt inwestycji, abyście się dowiedzieli, z czym się ona wiąże - próbowała tłumaczyć Pokrywa, ale znów zagłuszyły ją gwizdki i trąbki.

Cezary Ulasiński, socjolog, który prowadził konsultacje, twierdzi, że były to jedne z najbardziej intensywnych spotkań, z jakimi miał do czynienia. Nigdy też nie prowadził ich aż tak wielu w jednej sprawie.

- Te konsultacje nic nie dają. Ślemy pisma i protesty, wnioski. Wszystko to trafia w próżnię. Urzędnicy mają nas w nosie - tłumaczyli liderzy protestu. Zwracali też uwagę, że konsultacje rozpoczęły się równocześnie z negocjacjami z firmą, która prawdopodobnie zbuduje dla miasta spopielarnię i cmentarz. - A tymczasem nasze domy i działki tracą wartość.

Radny Prawa i Sprawiedliwości Mirosław Gilarski, który wspiera protest, przypominał: - W Prądniku kilka lat temu prezydent liczył się z głosami mieszkańców dzielnicy i odstąpił od inwestycji. Tu takich głosów uwzględnić nie chce.

Protestujący nie rozumieją, dlaczego miasto nie chce odstąpić od inwestycji w Podgórkach, choć w Nowej Hucie na os. Młodości odmówiono zgody na prywatną spopielarnię właśnie ze względu na bliskość zabudowy. - A tu jest tylko 300 m od domów. Czym to się różni? - pytali.

Część protestujących dała się przekonać, że piec nie będzie im szkodził. Twierdzą jednak, że nie pozostanie bez wpływu na ich psychikę. Starsi w ogóle nie chcieli słyszeć o inwestycji. Co chwilę ktoś przerywał spotkanie:

- Będziemy pikietować przed domem prezydenta. Do bólu!

- Ten las kiedyś uschnie od tej spopielarni!

- Jeśli wybudują nam domy gdzie indziej, to wtedy będą mogli tu postawić sobie spopielarnię! Inaczej się nie zgodzimy.

- Zbudujcie spopielarnię w Hucie, tu są malownicze rekreacyjne tereny!

Radny Stawowy próbował ripostować: - Przeniesienie tej inwestycji gdzie indziej doprowadzi do takich samych protestów. W Hucie też są malownicze i rekreacyjne tereny.

Bartosz Piłat