2011-06-21
1140 mieszkańców opowiedziało się w referendum za wprowadzeniem monitoringu.
Na terenie osiedla Wiśniowa w Dzielnicy III odbyło się w niedzielę nieformalne referendum, w którym mieszkańcy osiedla głosowali, czy chcą umieszczenia w swoim rejonie monitoringu w systemie "Ślepa kamera". Takie rozwiązanie propaguje radny dzielnicowy z tamtego okręgu Łukasz Wańtuch. Przeciwny jest natomiast przewodniczący Rady Dzielnicy III Rafał Miś oraz poprzedni przewodniczący "trójki" Dominik Jaśkowiec, a obecnie radny Krakowa i dzielnicy. Obaj reprezentują PO.
- Ja od miesiąca jestem członkiem PSL, ale kandydowałem jako niezależny. W rządzie jest koalicja PO i PSL, ale nie w naszej dzielnicy. Na jej poziomie podziały przebiegają zupełnie inaczej - mówi radny Wańtuch.
Był pomysłodawcą nieformalnego referendum. Odbyło się ono w sklepie papierniczym przy ul. Fertnera Tam mieszkańcy osiedla Wiśniowa, ale również innych rejonów miasta, mogli zagłosować za albo przeciw wprowadzeniu systemu "Ślepych kamer". Głównym jego elementem jest aparat fotograficzny o bardzo wysokiej rozdzielczości, który co sekundę robi jedno zdjęcie. Wszystkie zdjęcia są przesyłane do serwera i trzymane na dysku przez 3 miesiące. Założenie jest takie, że nikt ich nie będzie oglądał, jeżeli nie będzie na to zgody sądu. Organizatorzy podali, że w referendum wzięło udział 1206 osób. Za zagłosowało 1140 osób, przeciw 62, a 4 karty były nieważne. Wyliczono, że z samego os. Wiśniowa głosowało 686 osób, a pozostali to głównie mieszkańcami Dzielnicy III.
Na osiedlu Wiśniowa jest 1254 mieszkań. Założyłem, że w każdym z nich średnio są dwie osoby. Przy takim założeniu frekwencja wyniosła 27 procent. Teraz będę wnioskował do Rady Miasta, aby takie referendum odbyło się w całym Krakowie podczas jesiennych wyborów parlamentarnych mówi radny Wantuch. Wylicza, że wprowadzenie systemu ślepych kamer w mieście to ok. 100 mln zł, w całej Dzielnicy III ok. 5 mln zł, a na os. Wiśniowa - ok. 100 tys.zł.
Identyfikacja potencjalnych sprawców przestępstw i wykroczeń za pomocą kamer poklatkowych jest często niemożliwa (dotyczy to zwłaszcza przypadków, w których sprawcy mają zasłonięte twarze). Sądy często też odmawiają uznania zarejestrowanych w taki sposób nagrań jako dowodu w sprawie komentuje radny Jaśkowiec.
Zaznacza, że proponowany system jest w dodatku bardzo kosztowny. Rocznie na zadania priorytetowe mamy w dzielnicy 446 tysięcy złotych. Na pewno nie byłoby więc nas stać na taki monitoring. Poza tym, jaka będzie jego skuteczność. Dzięki tradycyjnemu monitoringowi od. razu jest świadek zdarzenia, który obserwuje zapis z kamer. Do tego może wezwać najbliższy patrol i jest szansa ujęcia sprawcy na gorącym uczynku dodaje Rafał Miś, przewodniczący RD III. Mieszkańcy zawszę będą chcieli, żeby było bezpieczniej. Nie trzeba do tego referendum. Gdyby zadać w nim pytanie, czy chcą więcej patroli na osiedlu, to zapewne jeszcze chętniej głosowaliby za takim rozwiązaniem.
(TYM)