Prasa - szczegóły

2011-08-26

Alert w PO. Partia upomina kandydatów do parlamentu, żeby nie przekraczali limitu wydatków na kampanię. I grozi skreśleniem z listy albo wyrzuceniem z Platformy. Alarm wywołał przypadek 27-letniego posła Michała Marcinkiewicza, który ze Szczecina ubiegał się o ponowny wybór. Miał mieć dobre piąte miejsce. Jednak w środę zarząd krajowy PO usunął go z listy, bo ruszył z billboardową kampanią, nie czekając na zarejestrowanie listy i przydział kwoty, w jakiej musi się zmieścić.

Szef zachodniopomorskiej PO Stanisław Gawłowski podkreśla, że Marcinkiewicz złamał prawo, bo prowadził kampanię bez zgody pełnomocnika finansowego komitetu wyborczego.

Kodeks wyborczy wyraźnie mówi, że bez pisemnej zgody pełnomocnika nie nożna zaciągać żadnych zobowiązań na konto komitetu wyborczego. Kampanię można finansować tylko z konta komitetu.

- Samowolne działanie posła Marcinkiewicza groziło przekroczeniem kwoty,jaką PO w regionie może wydać na kampanię. I byłyby kłopoty przy rozliczeniu wydatków - mówi "Gazecie" Gawłowski.

Marcinkiewicz w odwecie oskarżył Gawłowskiego, że ten lub jego współpracownicy włamali się do jego prywatnej skrzynki e-mailowej i poznali szczegóły prowadzonej przez niego kampanii.

- Niech złoży zawiadomienie do prokuratury. Niewątpliwie powinna się przyjrzeć prowadzonej przez niego kampanii - odpowiada Gawłowski.

Ale finansowanie kampanii mocno podgrzało temperaturę w PO. Kilku szefów regionów narzeka w rozmowie z "Gazetą", że sztab przeznaczył zbyt dużo pieniędzy na kampanię centralną, przez co regiony dostaną za małe limity.

Na całą kampanię PO może wydać 30,612 mln zł. 21 mln zł ma pochłonąć kampania centralna, 9 mln - w regionach. Małopolska dostała na cały region około 600 tys. zl limitu, Zachodniopomorskie - 393 tys. zł.

Kandydaci na jedynkach mogą wydać nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych, ci na najdalszych miejscach - po 1,5-2 tys. zl. Limity kandydatów na senatorów to kilkanaście tysięcy. Wielu kandydatów z dalszych miejsc narzeka, że za takie pieniądze będzie trudno przeprowadzić skuteczną kampanię.

Szef małopolskiej PO Ireneusz Raś przyznaje, że PO trochę zmieniła filozofię. - Kampania centralna będzie outdoomwa, a w terenie kandydaci mają skoncentrować się na kampanii bezpośredniej, czyli spotkaniach z wyborcami - mówi "Gazecie".

Rzeczniczka sztabu PO Małgorzata Kidawa-Błońska przekonuje, że za 1,5 tys. zl można zrobić skuteczną kampanię: - Poseł Michał Szczerba w 2007 r. w Warszawie wszedł do Sejmu z 26. miejsca na liście. Chodził z ulotkami od drzwi do drzwi i ludzie na niego zagłosowali.

Jednak po środowym posiedzeniu zarządu partii, na którym omawiano finansowanie kampanii, zapadła decyzja, że w niektórych regionach limity wydatków będą zwiększone. Ireneusz Raś, jedynka małopolskiej PO, zmniejszy własne wydatki z ponad 60 tys. zl do 40 tys., żeby zwiększyć limit kandydatom na senatorów i kilku lokalnym liderom startującym do Sejmu.

- Bardzo nam zależy, żeby utrzymać większość w Senacie. Łatwiej będzie nam wtedy uchwalać prawo. Kampania w okręgach jednomandatowych nie będzie łatwa, dlatego trzeba zwiększyć środki - mówi Raś.

Przypadek szczecińskiego posła wzmógł czujność zarządu PO oraz Łukasza Pawełka, skarbnika partii i pełnomocnika finansowego komitetu wyborczego. To on odpowiada za prawidłowe rozliczenie finansów. Od środy pracownicy krajowego biura PO obdzwaniają wszystkich kandydatów na posłów i senatorów i czytają im komunikat podpisany przez Pawełka.

- W komunikacie jest mowa, że nie mogę przekraczać przyznanych mi limitów, muszę działać zgodnie z przepisami i wewnętrznymi zarządzeniami partii - mówi "Gazecie" jeden z posłów. - Za łamanie tych zasad grozi skreślenie z listy, a nawet wyrzucenie z partii.

Renata Grochal, Jolanta Kowalewska