Prasa - szczegóły

2011-11-12

Gorliwość miasta w tropieniu nadużyć w strefie płatnego parkowania utrudnia życie kierowcom. Urzędnicy sami jednak przyznają, że niektóre problemy z parkowaniem w centrum Krakowa ich przerastają.

Wprowadzone przed kilkoma miesiącami zmiany w stref ie płatnego parkowania zlikwidowały większość urzędniczych absurdów związanych z pozostawieniem samochodu w centrum miasta. Zmalały np. koszty abonamentu postojowego na kolejne samochody przypisane do jednego gospodarstwa domowego. Od tamtej pory tani abonament można też wykupić na podstawie meldunku czasowego, a nie tylko stałego jak wcześniej.

Przy okazji wprowadzania poprawek przemycono jednak również kilka zapisów, które skomplikowały życie kierowcom. Radykalnie utrudniono np. użyczenie samochodu mieszkańcowi strefy. Przed zmianami wystarczyła do tego umowa spisana między zainteresowanymi stronami. Teraz to już nie takie proste. - Chciałam użyczyć samochód mojej siostrze, która mieszka na Kazimierzu. W biurze strefy płatnego parkowania dowiedziałam się, że teraz potrzebny jest do tego akt notarialny, który przecież tani nie jest. Do tego w takim akcie musi być określona wartość samochodu. Dlaczego urzędników miałoby obchodzić, jak drogi samochód komuś pożyczam? - denerwuje się nasza czytelniczka, która zadzwoniła w tej sprawie do "Gazety".

Miasto tłumaczy, że zmiana przepisów miała zlikwidować nadużycia ze strony mieszkańców. - Przed sierpniem, kiedy wprowadzono nowe przepisy, niektórzy mieszkańcy zachowywali się nieuczciwie. Zdarzały się np. firrny, które użyczały komuś samochodu, a jednocześnie w dalszym ciągu wpisywały sobie jego eksploatację w koszty swojego funkcjonowania. Niestety, skala zjawiska była dość duża - podkreśla Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

Urzędnicy przekonują, że wprowadzenie zmian w użyczeniu samochodu było koniecznością, ale jednocześnie radzą: - Najprostszym sposobem na tanie pozostawienie samochodu w strefie płatnego parkowania jest oczywiście meldunek na jej obszarze, nawet czasowy. Oprócz tego zawsze można zostać współwłaścicielem pojazdu. Wtedy obaj właściciele wpisani do dowodu rejestracyjnego mają prawo do tańszego parkowania w strefie. Takie rozwiązanie na pewno jest prostsze niż sporządzenie aktu notarialnego - twierdzi Hamarnik.

To tylko jedna z kilku zmian, na które narzekają krakowscy kierowcy. Niedawno opisywaliśmy w "Gazecie" trudności, na jakie muszą przygotować się mieszkańcy, którzy chcą wykupić tańszy abonament (50 zł miesięcznie) dla mikroprzedsiębiorców. Zgodnie z miejskimi przepisami, by ubiegać się o tani abonament, należy zatrudniać nie więcej niż dziesięciu pracowników i osiągać obroty nic większe niż 150 tys. euro rocznie. Tymczasem ta kwota różni się od zapisanej w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, wg której mikroprzedsiębiorca może osiągać obroty na poziomie 2 mln euro rocznie. Te przepisy urzędnicy tłumaczą niezmiennie jako "walkę z nadużyciami".

Tymczasem znacznie gorzej wygląda ich walka z bezprawnym używaniem identyfikatorów parkingowych dla niepełnosprawnych. Jak twierdzi Hamarnik, ZIKiT nie ma uprawnień do sprawdzania tego typu kart postojowych. Odpowiednią kontrolę może za każdym razem przeprowadzać jedynie straż miejska. - Problem dotyczy nie tylko większych osiedli, ale także centrum. Jeśli na kopercie (»zostawiono samochód z odpowiednim dokumentem za szybą, to nikt nie może w takiej sytuacji interweniować. Nawet jeśli wiadomo, że prowadził go kierowca, który nie jest niepełnosprawny - rozkłada ręce Bogdan Dąsał, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. niepełnosprawnych. - To patowa sytuacja. W takiej sytuacji można odwoływać się albo do empatii wobec niepełnosprawnych, których miejsce parkingowe zostało zajęte, albo wnioskować do ZIKiT o wyznaczenie dodatkowych kopert.

Mateusz Żurawik