Prasa - szczegóły

2012-01-24

To skandal na miarę stadionu Wisły! - mówią radni o planach budowy Centrum Obsługi Inwestora w Czyżynach. Na sam projekt architektoniczny nowego magistratu miasto wydało już 11 mln zł. Może się okazać, że zupełnie niepotrzebnie.

Zgodnie z miejskimi planami tzw. supermagistrat (mają się tam przenieść wydziały związane z obsługą inwestora, m.in. architektury, inwestycji, skarbu, kształtowania środowiska) ma stanąć na gminnej działce w Czyżynach. W poprzedniej kadencji miasto zorganizowało międzynarodowy konkurs architektoniczny (2008 rok) - wygrał go włoski architekt Claudio Nardi. Wydano już pozwolenie na budowę, choć nie jest ono jeszcze prawomocne, bo oprotestowali go okoliczni mieszkańcy i radni dzielnicy, którzy wolą tu tereny zielone.

Prawdziwa burza wybuchła jednak dopiero teraz, kiedy komisja radnych ds. innowacji poprosiła urzędników o szczegóły inwestycji. Przewodniczący komisji Paweł Węgrzyn (PO): - Na początku myślałem, że urzędnicy pomylili liczby. 11 mln zł za sam projekt?! A jednak to prawda. Honorarium dla projektanta jest tak wysokie, bo to 5 proc. kosztów budynku, a ten okazał się wyjątkowo drogi. Choć biurowiec ma liczyć tylko 18 tys. m kw. powierzchni użytkowej, jego koszt wynosi aż 227 mln zł.

- To dwukrotnie przepłacony budynek! W warszawskich biurowcach klasy A zbudowanych w prestiżowych lokalizacjach cena budowy metra kwadratowego wychodzi o połowę mniej. Wiem, co mówię, bo przez lata zajmowałem się działalnością deweloperską - dodaje radny Sławomir Ptaszkiewicz (PO).

Miasto chce, by budynek zbudował w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego inwestor, któremu gmina będzie latami spłacać koszty przedsięwzięcia. - To oznacza, że, spłacając przez 30 lat po 20 mln zł rocznie, oddamy partnerowi prywatnemu wraz z kosztami kredytu ok. 600 mln zł. I za co? Za budynek w lokalizacji mało prestiżowej, oddalonej od parków technologicznych - oburza się Węgrzyn. I proponuje: - Może już lepiej stracić pieniądze wydane na projekt, niż angażować miasto w tak niekorzystną inwestycję!

Janina Pokrywa, wicedyrektorka wydziału ds. inwestycji, odpowiada: - Jeśli radni mówią o skandalu, to jest to skandal najzupełniej jawny - zaznacza. Przypomina, że pieniądze na przygotowanie tej inwestycji radni zapisywali w corocznych budżetach miasta od 2007 roku. Co więcej - w wieloletniej prognozie finansowej (również uchwalonej przez radnych) jest przewidziane, że od 2016 roku miasto będzie spłacać po 20 mln zł rocznie za budynek.

- Magistrat jest jedynie realizatorem tych decyzji - podkreśla Pokrywa, i przekonuje, że budynek wcale nie jest taki drogi. - Pod powierzchnią zaplanowano bowiem dwie kondygnacje parkingów oraz pomieszczenia dla tymczasowego archiwum magistratu. W samym budynku przewidzieliśmy też 3 tys. m kw. na wynajem komercyjny, np. dla banku. Poza tym, od początku była mowa, że nie chcemy byle jakiego biurowca, ale porządną architekturę, którą pozostawimy następnym pokoleniom - dodaje Pokrywa. Odrzuca zarzuty, że miasto nie zbiło ceny za projekt architektoniczny: - W jego ramach dostaliśmy pełną dokumentację, np. inwentaryzację geologiczną czy zieleni. Koszty podwyższył nietypowy kształt działki w kształcie litery L. Dla porównania - projekt stadionu Cracovii kosztował 7 mln zł - wyjaśnia. Dodaje, że po przeprowadzce na Czyżyny części magistrackich wydziałów, budynki, w których obecnie się mieszczą, zostaną sprzedane.

Urząd chce pod koniec lutego zorganizować konferencję dla potencjalnych partnerów, by przybliżyć im ten projekt i poznać ich oczekiwania. Gdyby miasto znalazło partnera do tej inwestycji, jej budowa mogłaby ruszyć w przyszłym roku. Radni zastanawiają się jednak, czy jej nie zablokować. - To bzdura, by na peryferiach miasta budować podziemne parkingi w czasie, gdy nie mamy pieniędzy na nie w zatłoczonym centrum miasta - mówi radny Sławomir Ptaszkiewicz. Radna Małgorzata Jantos (PO) ubolewa, że miasto może stracić 11 mln zł wydanych na projekt. - Nie ma dobrego wyjścia. Gdybyśmy zdecydowali się wybudować to centrum w innym, bardziej prestiżowym miejscu, nie będziemy mogli wykorzystać projektu, bo był on dostosowany do nietypowego kształtu działki - mówi.

Magdalena Kursa