Prasa - szczegóły

2011-11-21

Rozmowa z prof. ANDRZEJEM GOŁASIEM, prezydentem Krakowa w latach 1998-2002

- Kraków w czasie kryzysu ma problem z dopięciem budżetu. Gdzie Pana zdaniem powinno się szukać oszczędności?

- Wszędzie. Ale zacząłbym od administracji, w której obecnie jest zatrudnionych około 1000 osób więcej aniżeli w czasach kiedy ja byłem prezydentem. Wtedy też było dużo mniej wydziałów. Teraz są nimi struktury, które były kiedyś referatami. A przecież każdy wydział to dodatkowe stanowisko dyrektora, sekretariat, lokal. Za wszystko trzeba płacić. Jeżeli jest potrzeba oszczędzania a niewątpliwie jest, to urząd powinien dać przykład i zacząć od siebie. Trzeba też przeanalizować efektywność inwestycji, zrobić ich ranking i realizować tylko ta co jest konieczne. Poza tym, uważam, że kilka inwestycji było za drogich. Miasto nie może sobie więcej pozwolić na marnotrawienie pieniędzy. Trzeba skończyć z polityką rozrzutności.

- I mówi to prezydent, który wydawał miliony na budowę mostów.

- Przykładowo most Wandy kosztował 15 mln zł. A w poprzedniej kadencji wybudowano kładkę łączącą Podgórze z Kazimierzem za 38 mln zł. To była przepłacona inwestycja Tak samo jak stadion Wisły. Pamiętam, że kiedy kończyłem urzędowanie to miał kosztować 120 mln zł. Wybudowano go za niemal pięciokrotnie wyższą kwotę. Nie dość, że był potwornie drogi, to jest brzydki i niefunkcjonalny.

- Miasto będzie szukać oszczędności w oświacie i kulturze. To dobry pomysł?

- Oświata to worek bez dna. Ale też trzeba pamiętać, że zawsze była jest i w dającej się przewidzieć przyszłości będzie biedna Co nie oznacza że nie należy się dokładnie przyjrzeć, czy są w niej racjonalnie wydawane pieniądze, czy potrzebne są wszystkie szkoły. Do oświaty zawsze się jednak dopłaca zbyt mało więc trudno tutaj szukać środków na wyjście z kryzysu. Podobna sytuacja jest z kulturą. Nie tędy droga aby rozrastał się urząd, a w ramach oszczędności planować likwidację Młodzieżowych Domów Kultury.

- Szukając wpływów może trzeba więcej wycisnąć z turystyki i postawić na większe przyciąganie biznesu do Krakowa?

- Skończmy z mitem, że miasto będzie się utrzymywało z turystyki. Swoje pięć minut Kraków już miał. Moim zdaniem, liczba turystów nie będzie się zwiększała tym bardziej, że w czasie kryzysu ludzie mniej podróżują. Sytuacja finansowa na świecie nie sprzyja też rozwojowi biznesu i związanych z nim inwestycjom. Oczywiście, miasto powinno robić wszystko, aby bardziej ułatwić inwestowanie w Krakowie. Uważam jednak, że największym potencjałem jest edukacja i nauka W Krakowie studiuje około 200 tysięcy osób. Przyjeżdżają z całej Polski i świata. Muszą tu płacić za mieszkania wyżywienie, rozrywkę. W większości właściciele lokali w Krakowie nastawiają się na studentów, a nie turystów. Tymczasem miasto nie prowadzi przyjaznej polityki wobec uczelni. Przykładem jest chociażby problem braku siedziby dla Narodowego Centrum Nauki, które to Centrum i jego siedziba powinny być chlubą miasta Wrocław potrafił złożyć atrakcyjną ofertę.

- Miasto nie radzi sobie od lat z miejscami parkingowymi. To największa porażka?

- Nie największa i nie jedyna W czasach mojej kadencji rozpoczęliśmy negocjacje z konsorcjum Mitex-Eiffage. które chciało wybudować w centrum kilka podziemnych parkingów i nimi zarządzać. Później, za kadencji prezydenta Jacka Majchrowskiego, zrezygnowano z tego, szukając innych rozwiązań, aby nie dać zarobić jednemu konsorcjum. Powstał tylko jeden parking pod placem Na Groblach, a na kolejne nie ma chętnych.

Rozmawiał PIOTR TYMCZAK