2011-11-17
W piątek powołanie nowego rządu i sejmowe exposé Donalda Tuska. Rozmowy o składzie gabinetu trwały jeszcze wczoraj. Jest w nim kilka niespodzianek.
Stanowisko ministra sprawiedliwości obejmuje Jarosław Gowin. To jeden z największych krytyków Tuska. Zarzucał mu brak reform, był przeciwny podwyżce podatku VAT. Gowin kojarzony jest z Grzegorzem Schetyną, który do rządu raczej nie wejdzie, bo - jak powiedział premier - "aspirował do miana lidera wewnątrzpartyjnej opozycji".
Gowin nie zajmował się dotąd problematyką wymiaru sprawiedliwości. Zasiadał w sejmowych komisjach kultury, edukacji, szefował komisji konstytucyjnej. Forsował konserwatywny projekt w sprawie zapłodnienia in vitro, który ograniczyłby możliwość wykonywania tych zabiegów. Jest doktorem filozofii, ale odkąd rozdzielono funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, szef resortu nie musi być prawnikiem.
Zaskoczone jest środowisko prawnicze. Według Adama Bodnara, wiceprezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Gowin w Ministerstwie Sprawiedliwości to będzie kompromitacja. - Nie przypominam sobie debaty o wymiarze sprawiedliwości, w której on brałby udział. Mogę mieć zastrzeżenia do obecnego ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego, ale na tle Gowina to absolutna primadonna - mówi "Gazecie" Bodnar.
Ministrem transportu zostaje Sławomir Nowak, który nie miał dotąd nic wspólnego z drogami czy koleją. Sam wolał być ministrem sportu.
Następną niespodzianką jest ministerialna teka dla posłanki Joanny Muchy. Tusk chce, by w rządzie było - tak jak dotąd - pięć kobiet. Muchę wymieniano jako kandydatkę na pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, ale dostała sport. Ma doktorat z ekonomiki zdrowia. Kandydatem na ministra środowiska został dotychczasowy wiceminister gospodarki Marcin Korolec.
Resort zdrowia po Ewie Kopacz obejmuje Bartosz Arłukowicz.
Politycy PO mówili nam, że premier, rozdzielając stanowiska w Sejmie i rządzie, chce zapewnić sobie panowanie nad partią i klubem. Marszałkiem Sejmu - w miejsce Schetyny - została lojalna wobec Tuska Kopacz. Schetyna ma stanąć na czele sejmowej komisji spraw zagranicznych, co jest degradacją. W PO słychać też, że Tusk przeciąga na swoją stronę jego ludzi, by nie mieć w Sejmie krytyków. Szefem klubu zrobił najbliższego człowieka Schetyny Rafała Grupińskiego, a teraz chce wziąć do rządu Gowina.
Politolog z UJ Jarosław Flis uważa, że Tusk usuwa z partii potencjalne "kontrelity". - Próbuje doprowadzić do sytuacji, żeby w Sejmie nie było zwartej grupy, która mogłaby przejąć władzę, gdyby rząd upadł - mówi "Gazecie" Flis. Jego zdaniem szef PO próbuje wprowadzać model brytyjski, gdzie o tece ministerialnej przesądza pozycja polityka w partii, a nie specjalizacja. Ale taki model ma też wadę: ministrowie nieznający się na swoich dziedzinach mogą być za bardzo uzależnieni od urzędników.
Zdaniem socjologa prof. Andrzeja Rycharda widać, że gwiazdą gabinetu ma być Tusk. - To on będzie wyznaczał kierunek. Ale z tych nazwisk trudno wnioskować, jaki ten kierunek będzie - ocenia.
W jutrzejszym exposé premier będzie mówił o kryzysie, reformach i zacieśnianiu współpracy z UE, której elementem ma być dążenie do przyjęcia euro.
W nowym rządzie jest siedmiu pewniaków z pierwszego rządu Tuska: szef MSZ Radosław Sikorski, ministrowie: finansów - Jacek Rostowski, rozwoju regionalnego - Elżbieta Bieńkowska, nauki - Barbara Kudrycka, kultury - Bogdan Zdrojewski, szef MON Tomasz Siemoniak i Michał Boni, który obejmuje nowe ministerstwo ds. cyfryzacji i administracji.
Szefową MEN zostaje dotychczasowa wiceminister Krystyna Szumilas, a MSW - Jacek Cichocki.
PSL utrzyma dotychczasowe resorty: ministrem gospodarki pozostanie Waldemar Pawlak, rolnictwa - Marek Sawicki, a ministrem pracy będzie Władysław Kosiniak-Kamysz.
Renata Grochal