Prasa - szczegóły

2012-01-16

Były burmistrz podtarnowskich Ryglic i kilkunastu jego urzędników stanie przed sądem. Prokuratura oskarża ich o podawanie nieprawdy w dokumentach wielu inwestycji na terenie miasta i gminy. Część z nich wskutek tego uznano za samowole budowlane.

Oprócz byłego burmistrza Bernarda K. na ławie oskarżonych zasiądzie 13 urzędników z Ryglic, pracownik tarnowskiej delegatury Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz inspektor nadzoru budowlanego. Prokuratura oskarża ich o działanie na szkodę gminy. Byłemu burmistrzowi postawiono 14 zarzutów, m.in. "niedopełnienia obowiązków związanych głównie z wykonywaniem robót budowlanych bez uzyskania pozwolenia na budowę i doprowadzenia do wypłaty zawyżonego wynagrodzenia za roboty budowlane ze świadomością ich nienależytego wykonania".

Bernard K., działacz Platformy Obywatelskiej (startował w zeszłorocznych wyborach z ramienia PO), był najpierw wieloletnim wójtem Ryglic, potem po odzyskaniu przez nie praw miejskich przez 10 lat burmistrzem. Po przegranych wyborach samorządowych w 2010 roku został dyrektorem tarnowskiego ośrodka ruchu drogowego. - Mam dopiero 50 lat. Trudno, abym po przegranych wyborach zamknął się w domu i odizolował od świata - mówił wówczas tarnowskiemu wydaniu "Gazety Krakowskiej" były włodarz Ryglic, odpierając zarzuty o tym, że stanowisko zdobył z nadania politycznego.

Na swojej stronie internetowej podkreśla, że "w okresie kierowania samorządem (...) pod jego nadzorem została przebudowana i wzbogacona o nowe inwestycje infrastruktura gminy Ryglice".

Prokuratura po zawiadomieniu w 2008 r. jednego z miejscowych radnych prześwietliła ponad 30 gminnych inwestycji realizowanych w latach 2003-2008. W kilkunastu z nich dopatrzyła się nieprawidłowości - chodzi głównie o budowę dróg, mostów i remont płyty rynku.

Nie zgłaszano robót, brak było pozwoleń na prace, a oddawano je potem. W dokumentach potwierdzano, że były realizowane zgodnie z projektem i pozwoleniem, a w rzeczywistości było inaczej - wylicza prokurator Elżbieta Potoczek-Bara, rzeczniczka tarnowskiej prokuratury. - W śledztwie ustalono też, że część wybranych ofert wbrew zapisom nie spełniała warunków określonych w specyfikacji przetargu - dodaje.

Prokuratura zaznacza, że stawiając zarzuty, opierano się na opinii biegłego oraz wynikach kontroli potwierdzających brak zgłoszeń prac. Zdaniem śledczych gmina musiała potem ponieść koszty uzyskiwania opinii dotyczących stanu technicznego realizowanych obiektów, by je zalegalizować. Postępowanie wobec trzech inwestycji zostało włączone do odrębnego śledztwa wobec trwającego jeszcze postępowania administracyjnego w sprawie ich dalszych losów.

Czworo z oskarżonych urzędników przyznało się do winy, dwoje z nich dobrowolnie poddało karze bez przeprowadzania procesu sądowego. Pozostali oskarżeni, w tym burmistrz, nie przyznali się do winy - tłumaczą, że brak zgłoszeń prac to m.in. efekt zmieniających się przepisów.

Jarosław Sidorowicz