2012-01-25
Tego jeszcze w Krakowie nie było. Mieszkańców czekają kolejne obciążenia. Urzędnicy rozważają bowiem czy wprowadzić opłaty od deszczu i śniegu. W ten sposób chcą ratować budżet.
- Na razie przyglądamy się, jak to robią inne miasta, ale rzeczywiście rozważamy taką możliwość - przyznaje Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa. Nie chce na razie podawać szczegółów.
Tzw. opłata deszczowa funkcjonuje już w innych miastach. W Koszalinie obowiązuje od 2007 i naliczana jest od liczby metrów utwardzonej powierzchni, która nie przepuszcza wody do gruntu, a jest podłączona do kanalizacji deszczowej, np. betonowe podjazdy czy chodniki. W 2011 roku było to 1,90 zł za mkw rocznie, a od stycznia 2012-2,11 zł. Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Koszalinie mają dzięki temu około 6,5 mln zł wpływu do kasy rocznie.
W Bielsku-Białej opłata za ścieki opadowe i roztopowe pobierana jest od 1995 roku. Wynosi tyle samo co za ścieki, czyli ponad 4 zł za metr sześcienny. Tu jednak przy wyliczeniu opłaty dla nieruchomości brana jest pod uwagę również powierzchnia dachów oraz średnia opadów wyliczona z kilku lat.
Dla 120-metrowego domku z betonowym podjazdem jest to kwota ok. 500 zł w skali roku. Dzięki podatkowi do wodociągów Aqua SA wpływa rocznie ok. 15 mln złotych. Z kolei do Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu w 2011 roku trafiły dzięki temu ponad 3 mln złotych.
Na podobnych zasadach wyliczana będzie nowa danina we Wrocławiu. Tu jednak jest różnica między podjazdem z betonu (6 groszy za mkw na miesiąc), a podjazdem z kostki (4 gr za mkw). Dodatkowo, za 100-metrowy dom - 6 zł miesięcznie.
- Niedługo będziemy mieć podatki od wszystkiego - ironizuje Kazimierz Okińczyc, prezes Spółdzielni Przy Lesie w Koszalinie. - Nie lepiej płacić jeden większy podatek, niż tworzyć osobne, trudne do rozliczenia byty? - dziwi się Okińczyc.
Jak podkreślają urzędnicy, warto ekologiczne gospodarować deszczówką. - Jeśli ktoś robi to we własnym zakresie, nie musi płacić-wyjaśnia Piotr Dudek, prezes bielskiego przedsiębiorstwa Aqua SA. - Sam odprowadzam wodę do strumyczka za domem.
Krakowscy radni na razie nie chcą komentować sprawy. - Pojawią się szczegóły, to łatwiej będzie się można do nich odnieść - mówi Bogusław Kośmider.
- Sytuacja finansowa miasta jest trudna, więc warto rozważyć każdą złotówkę, która może wpłynąć do budżetu. Ale warto się też zastanowić nad rozwiązaniami, które dadzą nam kilkanaście, a nie kilka milionów zysku - dodaje.
Leszek Mazan, krakauerolog, żartuje, że krakowscy urzędnicy rozbudowują liczbę podatków według wskazówek Kornela Makuszyńskiego z książki "O dwóch takich co ukradli księżyc". Bohaterowie płacą tam podatki między innymi od kur, kotów, liczby przeżytych lat, spodni, wypitej wody, południowego wiatru, pogodnych dni, kominów czy sztucznych zębów.
- Dlaczego nie od śniegu i od deszczu? - śmieje się Mazan. - Podejrzewam, że urzędnicy postanowili uzupełnić spis wymieniony przez mistrza Kornela - dodaje.
Katarzyna Ponikowska