2012-01-16
600 pracowników krakowskiego magistratu może chodzić na siłownię, aerobik tub na basen dzięki imiennej karcie abonamentowej, ważnej w całej Polsce.
Usportowienie urzędników kosztuje 437 tys. 400 zł, czyli na jedną osobę przypada ponad 700 zł. Wykonawcę usługi wyłoniono w przetargu. Z jego usług korzysta także np. Kancelaria Sejmu, choć tu kwota jest o połowę mniejsza.
- Urzędnicy spędzają 8 godzin dziennie przy komputerze i każda dodatkowa forma ruchu jest dla nich cenna - podkreśla Filip Szatanik z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa. Sam przyznaje, że chętnie skorzysta z takiej karty, a najbardziej byłby zainteresowany basenem lub sauną.
W pakiecie są też ściana wspinaczkowa, sztuki walki, aqua aerobik, taniec. Nie udało nam się ustalić, który wydział magistracki jest najbardziej "fit". Idąc na siłownię czy do sauny, można jednak rzucić okiem, czy naszym partnerem w rekreacji nie jest np. znany nam inspektor.
Filip Szatanik uspokaja, że rekreacja urzędników w 50 procentach finansowana jest z ich portfeli, a w połowie ze środków Zakładowego Funduszu Socjalnego.
- Jeśli to prawdziwe źródła finansowania, to trudno mieć do tego zastrzeżenia, choć faktycznie kwota jest zawrotna - komentuje Andrzej Hawranek, szef Komisji Budżetowej Rady Miasta Krakowa.
Zdaniem radnego Grzegorza Stawowego to dobrze, że urzędnicy postawili na sport w ramach funduszu socjalnego, a nie np. na wyjazdy, podczas których mogą imprezować i spożywać alkohol. - Takie zajęcia dają szansę na bardziej wydajną pracę w urzędzie - uważa Grzegorz Stawowy.
Porównaliśmy, jak w ramach świadczeń socjalnych ćwiczą inne VIP-y, bo przetargi o takiej samej treści ogłosiło jeszcze kilka jednostek, choć Kraków wydaje się być najbardziej szczodry. I tak Kancelaria Sejmu w tym roku wyłożyła na kulturę fizyczną swych pracowników 266 tys. 400 zł, Ministerstwo Edukacji Narodowej
- 257 tys. 760 zł, Ministerstwo Skarbu - 202 tys. 200 zł, Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego -161.940 zł, a Urząd Miasta Rzeszowa - 63,5 tys. zł. Dla porównania: w krakowskim magistracie pracuje blisko 2,5 tysiąca osób, a w rzeszowskim - 600, przy czym w Rzeszowie (jak mówią dane z przetargu) na sport po pracy ma ochotę tylko 125 urzędników.
PAULINA POLAK