Prasa - szczegóły

2011-08-24

Krakowscy urzędnicy podporą duchową? Taki pomysł chce zrealizować Fundacja "Podaruj Życie", która poprosiła pracowników urzędu miasta, by napisali listy ze słowami otuchy do chorych onkologicznie. Radna i bioetyk Małgorzata Jantos komentuje: - To niestosowana idea. Od wsparcia duchowego są inne instytucje

10 września ulicami Krakowa przejdzie Marsz Nadziei i Życia. Jego uczestnicy spotkają się pod papieskim oknem na Franciszkańskiej 3. Tam wypuszczą w niebo baloniki z doczepionymi listami chorych i życzeniami od osób zdrowych.

Fundacja, która pomaga osobom chorym na białaczkę i propaguje przeszczepy szpiku, taki marsz organizuje po raz czwarty, ale po raz pierwszy poprosiła zdrowych o napisanie listów ze słowami otuchy do chorych. Specjalny namiot, w którym taki list będzie można napisać, stanie na Rynku 2 września.

Idea szczytna, tym bardziej że w Polsce wciąż pokutuje wiele mitów na temat oddawania szpiku. Tylko w ubiegłym roku na białaczkę zachorowało w Polsce 3,5 tys. osób, a w rejestrze dawców jest ich zaledwie 140 tys. Dla porównania: w Niemczech to ok. 4 mln.

Do tej pory akcje działającej od dziewięciu lat Fundacji "Podaruj Życie" nie wzbudzały kontrowersji, ale pomysł, by listy ze słowami otuchy do chorych onkologicznie pisali magistraccy urzędnicy, wywołał konsternację.

- Nie mam nic przeciwko pomocy osobom chorym, ale pisanie do nich listów wydaje mi się dziwne. Nawet nic wiem, co miałbym napisać. "Stary, nie martw się, będzie dobrze"? Takie słowa można skierować do kogoś, kogo się zna. Nie sądzę, żeby pisanie do anonimowych chorych przyniosło im ulgę. Lepiej by było, gdyby fundacja i magistrat zorganizowały szkolenie, podczas którego moglibyśmy się dowiedzieć, w jaki sposób oddać szpik - mówi "Gazecie"jeden z urzędników.

Na napisaniu listów zdrowych do chorych akcja się nie kończy. Fundacja chce wybrać najciekawsze i przeczytać je na gali 10 września w sali obrad UMK. Podczas poprzednich edycji w tej samej sali także odczytywano listy, ale ich autorami byli chorzy, którzy chcieli podzielić się ze światem swoimi marzeniami.

- Zachętę do pisania listów zamieściliśmy na wewnętrznej stronie urzędu na prośbę fundacji, która ma bogate doświadczenia w pomocy chorym. Nie zmuszamy nikogo do tego, nie monitorujemy też, ile listów powstało. Urzędnicy, którzy być może mają w rodzinach czy wśród znajomych doświadczenia w pomaganiu chorym i czują, że potrafią dodać otuchy, mogą wysiać swój list e-mailem lub wrzucić do skrzynki ustawionej przy wejściu do magistratu - mówi Filip Szatanik, rzecznik magistratu. Dodaje, że w ten sposób urzędnicy mogliby pokazać, że "też mają serce".

Urszula Smok, która po swoich zmaganiach z białaczką założyła Fundację "Podaruj Życie", by pomóc innym w podobnej sytuacji, przyznaje, że listy zdrowych do chorych to eksperyment. - Z czasów, gdy chorowałam, pamiętam, jakie wrażenie robiło na mnie to, że tyle osób o mnie walczy i mnie wspiera. Było to mobilizujące i wzruszające. Kiedy zaproponowaliśmy pisanie listów urzędnikom, magistrat przyjął naszą propozycję z otwartym sercem - twierdzi. Na razie żaden list z urzędu do fundacji nie dotarł. - Piszą za to inni ludzie. Ostatnio dotarł do nas list od chłopaka, który swoje przeszedł, bo chorował okulistycznie - opowiada Smok.

Małgorzata Jantos, bioetyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego i wiceprzewodnicząca Rady Miasta Krakowa, uważa pomysł fundacji za niestosowny. - Z całym szacunkiem dla fundacji, która robi bardzo wiele dobrego, ale to nieco przerażająca idea, by miasto i urzędnicy wchodzili w obszary duchowego wsparcia mieszkańców-Od tego są inne instytucje Kościół czy psychologowie. Poczułabym się bardzo zaskoczona, gdybym jako chory człowiek otrzymała list wsparcia od starszego referenta Jana Kowalskiego. To tak, jakby NFZ zamiast dawać pieniądze na leki, pisał do chorych listy. Nie zrzucajmy na miasto wszystkich aspektów naszego życia.

Wiceprzewodnicząca KMK zaznacza, że akcje społeczne propagujące wszelkie transplantacje są potrzebne, bo Małopolska jest pod tym względem w tyle za innymi regionami kraju. Dodaje jednak, że muszą to być akcje przemyślane. Jej zdaniem jedna z najbardziej udanych i skutecznych akcji ostatnich lat to ta, w której Kościół wspierał transplantacje hasłem: "Nie zabierzesz organów do nieba".

Jeszcze inny problem w takich akcjach, jakie proponuje Fundacja "Podaruj Życie", widzi psycholog Monika Wroniec. - Celem nadrzędnym powinno być znalezienie dawców. Proszę sobie przypomnieć, jaką skutecznością wykazała się piosenkarka Doda, gdy na białaczkę zachorował jej ówczesny narzeczony. Pisanie listów, choć to idea szczytna i pewnie niektórych chorych wzruszy, dawców raczej nie przysporzy.

Magdalena Kursa, Małgorzata Skowrońska