2011-04-08
Zalegalizuje Pan marihuanę w Krakowie?
(śmiech) Nigdy. I w Holandii się od tego z czasem odejdzie. Już tworzone są ostrzejsze regulacje.
Ale na tym można sporo zarobić, a w budżecie dziura.
Ale później płaci się więcej za pomoc społeczną i leczenie uzależnionych. Tb więcej niż zyskamy na podatkach od jej sprzedaży.
Przecież wszyscy Holandię za tolerancję wychwalają?
Może tolerancja poszła tutaj za daleko. Bo tolerancja bez prawdziwej akceptacji i integracji tworzy problemy społeczne, a do tego przyszedł kryzys. Problemy dotyczą różnych narodowości, które żyją w Holandii, w tym Polaków. Mówi się nawet o "tsunami Polaków" - okropnie. A jeszcze niedawno byli bardzo doceniani. Chciało im się pracować, a wielu Holendrom już nie. Pomogli Holandii się rozwijać, a teraz w kryzysie mówi się, że jest już ich za dużo.
Holendrzy to lenie?
Polacy są bardziej pracowici. W Holandii jest po prostu za dobrze, (śmiech)
I dlatego Pan wyjechał?
Chciałem pracować za granicą. Zaczynałem w NRD.
I co Pan tam robił?
Sprzedawałem kurczaki.
O kurczę!
A później sprzedawałem je w Polsce, w Krakowie też. Około 1995 roku. Wtedy w mieście był tylko jeden większy market Krakchemia. Kurczaki były sprzedawane na lodzie. A my, jako pierwsza firma, wprowadziliśmy ważone kurczaki leżące na białej tacce oblepione folią, z ceną. Tak z kurczakami wylądowałem w Polsce i Krakowie.
I myśli Pan, że w radzie miasta dadzą Panu porządzić?
Już wiele osiągnęliśmy. Pakiet uchwał wspierających rozwój gospodarki i przedsiębiorczości uchwalimy w przyszłym tygodniu. Chcę też uporządkować finanse miasta.
A ten Jacek Majchrowski to fajny jest?
Bardzo miły pan. Rozumiemy się.
Prezydent nie wymawia "r", a Pan kaleczy język polski. To dlatego?
(śmiech) Ja kaleczę? To góralski akcent! Z prezydentem rozumiemy się, bo to inteligentny facet, tylko żeby z miłych rozmów były efekty.
Na piwie z trenerem Wisły Maaskantem już Pan był?
Nieraz. W Holandii mieszkaliśmy w tej samej miejscowości. Jakieś 5 tysięcy mieszkańców. On o ulicę dalej od mojego domu. Graliśmy w piłkę w przeciwnych klubach.
Kiwnął Pan Maaskanta?
On był obrońcą i ja też, więc nie było raczej okazji.
Wisła będzie mistrzem?
Jak mu dadzą spokój i czas. Chodzi o to, że zarządzanie "ręczne" często wygląda tak, że zatrudniam kogoś dziś, a jutro mają być efekty i pieniądze. On potrzebuje dwóch lat, żeby zbudować naprawdę mocną drużynę.
I nauczyć się polskiego?
Uczy się, bo piszemy SMS-y po polsku do siebie. Natomiast nie wiem, czy tego potrzebuje, bo mało kto w Wiśle mówi po polsku, (śmiech)
To Pan za Wisłą?
Cracovii też kibicuję. Chodzę na mecze tu i tu. Oby Wisła była mistrzem, a Cracovia została w ekstraklasie.
A holenderską drużynę Pan sprowadzi, żeby mieszkała w Krakowie na Euro 2012?
Jasne. Ja i Maaskant dajemy najlepsze referencje miastu. (śmiech) Kiedy Holender usłyszy od urzędników, że tu jest fajnie, to powie: "a co mają mówić", ale jak usłyszy to od Holendra, to co innego.
Ale przedzwoni Pan do jakiej szychy w ich reprezentacji.
Jasne. Kibice Holandii rozgrzeją to miasto. Widziałem ich na mistrzostwach w RPA. Mają własne kapele, imprezy, pomysły. Cały Kraków będzie pomarańczowy.
Polki najładniejsze?
Oczywiście. W Polsce kobiety są bardziej wymagające niż w Holandii i bywa ciężko. (śmiech) Ale za to tu są też bardziej kobiece. Coś za coś. Niedługo po moim przyjeździe do Polski wszedłem do restauracji przed kobietą i dostałem ochrzan. Nauczyłem się, że tak nie wolno. A w Holandii pełne równouprawnienie.
No tam nawet mężczyzna może być żoną.
No tak.
Gdzie Pan mieszka?
Na Woli Justowskiej.
Daleko a w oświadczeniu majątkowym samochodu nie widać. Hę?
Jeżdżę służbowym.
Nie na rowerze? Skandal.
Na rowerze też. W dolinach w okolicach Zabierzowa i po Lasku Wolskim. Po mieście nie, bo mało ścieżek i niebezpiecznie. Zmienimy to. Choć przyznać trzeba, że polscy kierowcy nie są przyzwyczajeni do rowerzystów.
Jak to jest być najbogatszym radnym? Koledzy zazdroszczą?
Nic nie wspominali, (śmiech) Ale tak na poważnie, ważniejsze w życiu są zdrowie i miłość. Wiem, że oświadczenia majątkowe są ciekawe, ale wolałbym, żeby nie był to taki publiczny temat Natomiast dzięki niezależności finansowej można w polityce działać swobodnie, bez nacisków, więcej zrobić i mówić, co się myśli. Bez obawy, że świat się skończy, jeśli wyrzucą mnie z partii czy nie wygram kolejnych wyborów.
Skąd Pan tak dobrze mówi po polsku?
Miałem dwa tygodnie ostrego szkolenia w Holandii, zrobiłem podstawy, a później się osłuchałem. Duży wkład miała moja żona, która cierpliwie ze mną rozmawiała po polsku. Najgorsze słówka to "czy" i "trzy", no i to o tym chrząszczu... Moja mała córka poprawia mi już gramatykę, ale ja z kolei poprawiam nieraz ortografię Polaków, (śmiech)