2011-09-01
Nie tylko Zakrzówek został ogrodzony. Siatki stają na przejściach, w parkach, wokół stawów.
Na początku lipca po czarnej serii śmierci na Zakrzówku, inwestor i właściciel części dziatek, firma Gerium, zaczął stawiać ogrodzenie z siatki. Powodem, jak twierdził, była troska o bezpieczeństwo. To nie jest kąpielisko, tylko zbiornik poprzemysłowy, który nie spełnia żadnych wymogów przypomina Iga Dudziak z Gerium.
Jak się okazało, ogrodzenie nie powstrzymało krakowian, zwłaszcza gdy słupki na termo metrze przekroczyły 30 stopni. Siatka nadal jest notorycznie niszczoną kłódki przepiłowane, a ludzi nad wodą nie ubywa Byłam ostatnio znowu na Zakrzówku. To jest skarb i skandal, że nie służy całemu miastu mówi Cecylia Malik z "Kolektywu Modraszek".
Grodzenie prywatnych terenów, z których dotąd korzystali mieszkańcy, choć jest jak najbardziej zgodne z prawem, może być bardzo uciążliwe. Taka sytuacja ma miejsce np. w Bieżanowie, gdzie właściciel kawałka przejścia, postawił ogrodzenie przy dwóch nowych blokach. Tym przejściem mieszkańcy od lat dostawali się na przystanek MPK. Teraz muszą nadrobić ki lometr. Niektórzy usiłują przejść przez dziurę w siatce. Rozumiem, że jest prawo własności, ale to ogrodzenie jest dla nas wielkim utrudnieniem ubolewa Józef Osuch, mieszkaniec.
Bywa i tak, że właściciel działki stawia ogrodzenie nielegalnie. W Prokocimiu, w Parku Aleksandry, też pojawił się mur. Wysoki na dwa metry, z blachy falistej, denerwuje, bo szpeci nowy teren rekreacji. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał nakaz rozbiórki, ale właściciel odwołał się do II instancji. Ogrodzony jest hektar terenu. Mam nadzieję, że rozbiórka zostanie podtrzymana, bo blacha w parku wygląda okropnie mówi Zbigniew Kożuch, przewodniczący Rady dzielnicy XII. Taką nadzieję mają też mieszkańcy Zwierzyńca, którzy od lat walczą z murem, który stanął przy alejach Waszyngtona i według PIB jest samowolą budowlaną. Ale, gdy spytaliśmy w Urzędzie Miasta, czy jest pozwolenie na ogrodzenie Zakrzówka także na działkach gminnych, pominięto to milczeniem.
Przykładów zamykania dostępu do pięknych miejsc, które mogłyby służyć rekreacji krakowian, gdyby była taka wola władz miasta, jest więcej. Zamknięty ogrodzeniem od co najmniej 15 lat jest staw Pa-sternik w Bronowicach, który Polski Związek Wędkarski okręgu krakowskiego dzierżawi od gminy. Piękny zakątek ogrodzony jest siatką, wiszą kłódki.
Nie ma możliwości pogodzenia wędkarzy i spacerujących, tu musi być cicho. Ludzie i tak przeskakują przez ogrodzenie, robią dziury mówi wędkarz Janusz Czulak.
Dr Jacek Gądecki z Katedry Socjologii Ogólnej i Antropologii Społecznej Wydziału Humanistycznego AGH, komentuje:
- Parki i przestrzenie miejskie oprócz właścicieli, mają także wartość praktyczną i historyczną dla mieszkańców. Dlatego dziurawienie ogrodzenia nie zawsze musi być tylko aktem wandalizmu, ale by wa "mocnym głosem" w walce o dostęp do wartości krajobrazowych i stale kurczących się zasobów zieleni w mieście, które coraz częściej stają się przestrzeniami prywatnymi, ekskluzywnymi czyli wykluczającymi. To sygnał, że mieszkańcy tych przestrzeni potrzebują i że nie mają alternatywy - stwierdza.
Są jednak i takie przykłady, gdy właściciel posesji nie odgradza się murami. Właściciel działek w rejonie przyszłego Parku Duchackiego, terenu z pięknym drzewostanem i stawami, nie postawił siatki wokół swoich dóbr, mimo, że każdego dnia przechodzą przez tędy dziesiątki ludzi. Jeszcze po wojnie mieliśmy ogrodzenie, ale zostało rozkradzione przez złomiarzy - mówi Stanisław Bem, który od dwóch lat uczestniczy w rozmowach z gminą w sprawie sprzedaży nieruchomości pod park. Jeśli zakończą się fiaskiem, teren zostanie sprzedany deweloperowi. Mamy wydaną wuzetkę i chętnego inwestora, który chce zachować tutaj część zieleni wokół nowych bloków. Zachować i ogrodzić dodaje Stanisław Bem.
(PP)