2011-07-28
- Donald Tusk jest mistrzem bonzai - mówi o listach PO do parlamentu polityk z władz Platformy. - Równiutko przystrzygł wszystkie partyjne koterie.
Dziś rada krajowa PO zatwierdzi listy tej partii do Sejmu i Senatu. Wczoraj, a także we wtorek zajmował się nimi zarząd krajowy Platformy.
Listy są nie tylko odzwierciedleniem siły partii w regionie, ale też testem wpływów poszczególnych liderów. Bo ten, kto obsadzi swoimi ludźmi atrakcyjne miejsca, będzie miał wpływ na klub parlamentarny, który wyłoni się po wyborach.
W PO rywalizują obozy - marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny i.tzw. spółdzielnia ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. I choć na czas kampanii zawieszono spory, to wokół list toczyła się zacięta rywalizacja. W ocenie wielu w taj batalii ani Schetyna, ani Grabarczyk nie mogą czuć się wygrani. Listy to raczej utrzymanie status quo.
- Tusk jest mistrzem w graniu partyjnymi koteriami. Przystrzygł wpływy obu panów tak, żeby żaden nie zyskał, ale i za bardzo nie stracił - mówi jeden z naszych rozmówców z obozu Schetyny. Dodaje, że premier nie chciał osłabić żadnego z obozów, by w razie potrzeby używać ich w przyszłej kadencji przeciwko sobie.
Ireneusz Raś, człowiek Grabarczyka: - Premier zdecydował, że listy trzeba układać tak, aby wyciszyć wewnętrzne napięcia Ale uwzględnił też uwagi lokalnych liderów.
Decyzją Tuska do Senatu nic wystartuje w Lubaniu szwagier Schetyny, wicestarosta powiatu lubańskiego Konrad Rowiński. Premier był stanowczy - żadnych rodzin na listach. Zarząd PO na polecenie Tuska umieścił na liście do Sejmu na Podlasiu Jacka Żalka, skonfliktowanego z zaufanym Schetyny wpływowym posłem z Podlasia Robertem Tyszkiewiczem. To sukces ludzi Grabarczyka.
Ale Schetyna i jego stronnicy wywalczyli miejsce na krakowskiej liście do Sejmu dla posła Łukasza Gibały. Jego start blokował szef małopolskiej PO Ireneusz Raś, zarzucając Gibale krytykowanie partyjnych władz. Gibała wystartuje z 19. miejsca - Limit na kampanię dla kandydata, który wystartuje z takiego miejsca, wyniesie tysiąc złotych. Zobaczymy, jak pan Gibała sobie poradzi - mówi nie bez satysfakcji Raś.
Schetyna dopiął swego, wprowadzając na listy grupę polityków SdPl z byłym szefem tej kanapowej partyjki Wojciechem Filemonowiczem. Przeciwko startowi Filemonowicza protestowali krakowscy działacze PO na czele z Rasiem. Ale to był element większej układanki: działacze SdPl mieli obiecane miejsca na listach PO od czerwca, gdy Platformę poparł były polityk SdPl Dariusz Rosati (wystartuje z drugiego miejsca w okręgu podwarszawskim). Liderzy PO liczą, że przyciągną w ten sposób lewicowych wyborców. Jednak z badań zamówionych przez PO wynika że ta grupa jest najbardziej rozczarowana czteroletnimi rządami Tuska.
W przyszłym Sejmie może powstać grupa premierowska. Z trzeciego miejsca w Warszawie wystartuje minister finansów Jacek Rostowski, jedynką na liście w Bydgoszczy będzie szef MSZ Radosław Sikorski, listę na Podlasiu otworzy minister nauki Barbara Kudrycka, a z Pomorza wystartuje minister edukacji Katarzyna Hall. Jedynką w Piotrkowie Trybunalskim będzie pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska. To ministrowie bez. własnego zaplecza w Platformie, będą więc oddani Tuskowi.
Zarząd PO zdecydował wczoraj, że Platforma poprze kandydatury do Senatu polityków lewicy Włodzimierza Cimoszewicza i Marka Borowskiego, a były polityk PJN Jan Filip Libicki wystartuje jako kandydat niezależny, ale PO wesprze jego kampanię.
Potwierdziły się też informacje "Gazety", że do Senatu we Wrocławiu nie wystartuje żona ministra kultury Barbara Zdrojewska. W kilku okręgach do Senatu, m.in. w Wielkopolsce, PO rozważa niewystawianie własnego kandydata, żeby nie osłabiać szans koalicyjnego PSL.
Renata Grochal