Prasa - szczegóły

2012-01-04

Województwo małopolskie wystawi na sprzedaż kamienicę przy ulicy św. Anny w Krakowie, w której mieszczą się honorowe konsulaty Danii i Szwecji. O nabywcę może być jednak trudno, bo budynek trzeba kupić wraz z dzierżawcą, któremu politycy zapewnili na lata preferencyjne czynsze.

- Pozbywamy się tej kamienicy, bo po pierwsze - nie jest nam potrzebna, a po drugie - niewiele na niej zarabiamy i nie zanosi się na to, aby ta sytuacja w najbliższych latach się zmieniła - mówi Kazimierz Czekaj, przewodniczący sejmikowej komisji budżetowej.

O kontrowersyjnej dzierżawie kamienicy przy św. Anny 5 pisaliśmy w ubiegłym roku. Za ten czterokondygnacyjny budynek województwo otrzymywało wówczas tylko 16,5 tys. zł miesięcznie, czyli kilka razy mniej niż ceny rynkowe. Kamienicę użytkuje od 2001 roku Janusz Kahl, prezes spółki Nordic-House (wcześniej Skandynawskiego Centrum Biznesu i Kultury). Korzystny czynsz dostał po to, by "dbać o rozwój stosunków małopolsko-skandynawskich". Kamienica to miejsce konsulatu Szwecji i Danii. Ale nie tylko. Powierzchnie w niej są podnajmowane na restaurację sushi, można tu wynająć apartament i salę konferencyjną.

Niekorzystna dla samorządu umowa została tak sformułowana, że nie da się jej zerwać (by trwała, wystarczy, że dzierżawca udowodni, iż choć część obiektu przeznacza na współpracę międzynarodową). Będzie ważna jeszcze niemal 10 lat, a w tym czasie województwo nie może liczyć na czerpanie z kamienicy dodatkowych zysków, choć prowadzona jest w niej typowo komercyjna działalność.

W tej sytuacji urząd marszałkowski przygotował projekt uchwały o sprzedaży zabytkowego obiektu. Pod obrady radnych może trafić jeszcze w tym miesiącu. Wartość liczącej przeszło 500 metrów kamienicy (w niezłym stanie) wraz z 200-metrową oficyną (wymagającą remontu) wyceniono na 10 mln zł. Jeśli radni zezwolą na sprzedaż, urzędnicy będą musieli przygotować przetarg.

- Będziemy sprzedawać tę kamienicę do skutku, choć wiemy, że nie będzie łatwo. Na rynku nieruchomości jest zastój, a w dodatku nowy właściciel będzie musiał się dogadać z dzisiejszym dzierżawcą, który wielokrotnie podnosił, że zainwestował spore pieniądze w ten budynek. Może rozwiązaniem sytuacji byłoby, gdyby pan konsul sam wziął udział w przetargu i sobie tę kamienicę kupił - komentuje Czekaj.

Nie wiadomo, czy Kahl będzie takim rozwiązaniem zainteresowany, bo z jego punktu widzenia bardziej opłaca się budynek dzierżawić. W tym roku miesięczny czynsz za obiekt wzrasta mu co prawda o mniej więcej 660 zł - do 17,2 tys. zł, ale dalej są to śmieszne pieniądze. Tyle płaci się na wolnym rynku za wynajem jednego piętra.

Sam konsul w ubiegłym roku odmawiał jakichkolwiek wyjaśnień w sprawie. Wczoraj jego asystentka poinformowała nas, że Kahl jest za granicą i możemy próbować się z nim kontaktować najwcześniej 9 stycznia.

Tymczasem w sejmiku działa już specjalna podkomisja, która bada, jak urząd marszałkowski gospodarował kamienicą przy ulicy św. Anny 5. Na razie szuka biegłego, który wyliczy, jak bardzo płacone przez najemcę czynsze odbiegały od komercyjnych stawek. Przeanalizuje też zawierane przez lata umowy i aneksy.

Komentarz

Dyplomatyczny skandal. Czekamy na konsekwencje

Ta historia zaczyna przypominać kabaret - doszło do tego, że samorząd chce sprzedać cały budynek, bo nie może się pozbyć jednego najemcy, któremu sam zagwarantował lata finansowej prosperity. Pół biedy, gdyby rzeczywiście budynek udało się dobrze sprzedać. Ale to mało realne.

Teraz biegły policzy, ile na niekorzystnym wynajmie województwo straciło. Przez dekadę mogły się uzbierać miliony złotych. Kto za tę niegospodarność odpowiada? To komisja rewizyjna powinna wskazać nazwiska członków zarządu województwa, którzy przez lata podpisywali niekorzystne aneksy do umowy, a także dyrektorów, którzy je sporządzali. I niech sejmik wyciągnie dalsze konsekwencje.

Iwona Hajnosz, Magdalena Kursa