2011-09-06
Remont mostu Piłsudskiego był oczekiwany od miesięcy Teraz wszyscy wściekają się na to, jak roboty są prowadzone. Przejazd zamknięto na miesiąc, a na moście dzieje się niewiele. Tymczasem kierowcy stoją w korkach, a okolicznym kupcom spadają dochody.
Od ponad tygodnia pasażerowie komunikacji miejskiej podróżujący do Podgórza mają kłopot. Miasto prowadzi remont mostu Piłsudskiego. Przymiarki do prac trwały od roku. Łączenia jezdni z nawierzchnią mostu - dylatacje - z obu stron były w fatalnym stanie; samochody przejeżdżały przez nie jak po spowalnia-czach na drogach osiedlowych, by nie uszkodzić zawieszenia.
Nikt nie ma zatem wątpliwości, że prace są potrzebne. - Tylko dlaczego tam mało kto pracuje? - grzmią mieszkańcy Podgórza oraz kupcy z ulic Kalwaryjskiej i Limanowskiego. Ze względu na naprawę dylatacji całkowicie zamknięto bowiem most. Tramwaje i auta jeżdżą objazdami.
Miasto, rozpoczynając remont, zakładało, że prace mogą potrwać około czterech tygodni. - Nie do końca wiadomo było. jaki będzie zakres robót. To miały rozstrzygnąć dopiero pierwsze dni remontu, gdy po ro-zebraniu konstrukcji firma miała określić, w jakim stanie są dylatacje - tłumaczy Piotr Hamarnik z biura prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
To nie przekonuje oburzonych przebiegiem remontu. - Ten remont wykonywany jest m.in. za moje pieniądze. Jako przedsiębiorca i mieszkaniec płacę podatki, z których część trafia do kasy miasta Z powodu zamknięcia mostu zagląda do mnie mniej ludzi - skarży się prowadzący sklep spożywczy w rejonie Korony. - Nawet nie przypuszczałem, że będzie mieć to takie znaczenie. Oczekuję więc od miasta, że prace poprowadzi szybko. A na razie wygląda to tak, że kilku panów coś sobie dłubie - denerwuje się.
Mieszkańcy skarżą się. bo choć do naprawy są dylatacje po obu stronach mostu, robotnicy przez kilka dni pracowali tylko po jednej stronie. Rzadko kiedy było ich więcej niż czterech. a pracę kończyli po godz. 17.
Remont zlecono jednej z kilku firm zajmujących się utrzymaniem krakowskich ulic w dobrym stanie. - Bez przetargu, bo trudno byłoby określić zakres prac - mówi Hamarnik. Taki tryb wybierania wykonawcy oznaczajed-nak, że cena i harmonogram prac jest ustalany dopiero w trakcie robót.
Z pomocą skarżącym się ruszyła radna miasta Katarzyna Pabian. - Postanowiłam zainterweniować, bo dostałam całą listę skarg. Niektórzy przedsiębiorcy twierdzą, że obroty spadły im o tysiąc złotych dziennie, więc rozumiem ich nerwy - mów Pabian. - Nie znam się na technologii. Być może zamknięcie mostu było konieczne, ale skoro tak, to roboty powinny odbywać się szybko. W końcu to jeden z ważniejszych mostów. Kiedy poszłam z tym do ZIKiT, nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, czy można coś zmienić.
Interwencja radnej nie trafiła jednak w próżnię. ZIKiT zapewnia, że nie był zadowolony z tempa prac i w poniedziałek skierował do wykonawcy zalecenie, by na miejscu pojawiło się więcej robotników, a prace mają kończyć wraz ze zmrokiem, o godz. 20.
Mimo to urzędnicy twierdzą, że o wiele szybciej pracować się nie da. Barierą mają być względy technologiczne. - W pewnym momencie trzeba będzie zalać dylatacje betonem. A schnięcia nie przyspieszymy - twierdzą w ZIKiT. Jako przykład podobnie drażliwego remontu podają naprawę dylatacji na ul. Turowicza, gdzie kierowcy przez tydzień jeździli koło zamkniętego pasa, na którym nic się nie działo. - Beton musiał wyschnąć, a kierowcom wydawało się, że robotnicy się obijają - opisują urzędnicy. Podają też. że most Piłsudskiego zostanie otwarty najwcześniej 23 września.
Bartosz Piłat