Prasa - szczegóły

2011-09-01

Debata nad projektem rezolucji w sprawie dopłat bezpośrednich była przedwyborczym starciem kandydatów na parlamentarzystów.

To, że radni sejmiku najgorętsze dyskusje toczą na temat spraw, które nie podlegają samorządowi województwa, nie jest niczym nowym. Podczas wczorajszej dyskusji nad rezolucją, w której sejmik miał zaapelować do rządu, by zrównanie dopłat rolnych w Unii Europejskiej było jednym z jego priorytetów (ostatecznie rezolucja przepadła w głosowaniu), temperaturę podnosił fakt, że brało w niej udział wielu kandydatów do Sejmu i Senatu.

- Gdy byłem w Parlamencie Europejskim, niemieccy koledzy śmiali mi się w twarz, bo spodziewali się, że przystąpienie Polski do Unii Europejskiej będzie ich więcej kosztować grzmiał Bogdan Pęk (kandydat PiS na senatora), który oskarżał rząd SLD-PSL i PO PSL, że nie dbają o interesy polskich rolników.

Marszałek Marek Sowa (PO, nie kandyduje) przekonywał, że nie można mówić o zrównaniu dopłat; Polska wcale nie ma najmniejszych w UE, bo nasz kraj korzysta z unijnych dotacji na modernizację wsi. Kto chciał zrezygnować z dopłat dla rolników? - pytał marszałek i podpowiadał, że kilka lat temu ten ktoś był premierem ważnego kraju (z sali padło: "Jarosław Kaczyński"). Jak chcecie pomóc, to przekonujcie do zmiany stanowiska brytyjskich torysów, bo to oni są największym zagrożeniem dla polskiego rolnictwa apelował do radnych PiS Marek Sowa.

Może jestem zdziczałym PSL-owcem, bo wybieram się do Warszawy mówił wicemarszałek Wojciech Kozak (PSL, kandydat na posła), po czym wręczył radnemu PiS Andrzejowi Romankowi worek z ziemniakami dar dla posła Jerzego Hofmana

Radny Romanek zwrócił uwagę, że ziemniaki były kupione w sklepie portugalskiej sieci, więc nie wiadomo, czy są polskie.

W krytyce rządów PiS Wojciech Kozak użył sformułowania że to "dzięki kolegom z PiS o połowę spadła liczba przeszczepów". To wywołało oburzenie radnego Krzysztofa Tenerowicza (PiS, nie kandyduje), który zażądał od wicemarszałka przeprosin, bo inaczej pozwie go w trybie wyborczym.

Bogusław Mąsior (kandydat do Senatu, do niedawna SLD ocenił, że debata to początek kampanii wyborczej i uznał, że lepiej w tej rozgrywce poradziła sobie PO, bo on sam mógł się więcej dowiedzieć, co robi rząd w sprawie dopłat.

Grzegorz Gondek (SLD, miał kandydować do Sejmu) stwierdził, że tej sprawie sejmik nie powinien poświęcić więcej niż 10 minut, ale dodał, że w debacie o tym, kto więcej zrobił dla rolników, trzeba by sięgnąć do roku 1944 i odpowiedzieć na pytanie, kto chłopom dał ziemię, by teraz mogli korzystać z dopłat do niej.

Leszek Zegzda (PO, kandydat do Sejmu) też apelował do opozycji, by w sejmiku zajmowała się tym, za co odpowiada samorząd województwa  I dodał, że nie rozumie tak zajadłej krytyki opozycji, bo przecież Polska jest naprawdę w budowie.

GRZEGORZ SKOWRON