Prasa - szczegóły

2011-08-06

Kto ukończył ten wyścig, jest prawdziwym twardzielem - krzyczała na mecie drugiego Tour de Pologne amatorów Iwona Guzowska, kiedyś mistrzyni świata w boksie, dziś posłanka na sejm.

- Ale jazda. Pędziłem na maksa. Naprawdę się wkręciłem - dodawał aktor Maciej Zakościelny.

Oboje niemal równocześnie przekroczyli linię mety. Zmieścili się w limicie czasowym trzech godzin. Lepsza była Iwona Guzowska, ale nie o wynik chodziło. Tour de Pologne amatorów to przede wszystkim dobra zabawa i szczytny cel.

- Żeby przejechać tę trasę w czasie poniżej dwóch godzin, trzeba jednak trenować dwa, trzy razy w tygodniu. Większość z nas przez cały sezon jeździ co weekend w jakimś maratonie rowerowym - wyjaśniał Marcin Cieluch z Siemianowic Śląskich, który zajął w wyścigu 11. miejsce i był jednym z setek uczestników imprezy, którzy kolarstwo traktują wprawdzie jako hobby, ale jednocześnie bardzo serio.

- Ja jeżdżę w reprezentacji Polski juniorów - dodaje drugi kolarz na trasie Patryk Stosz z Kluczborka, który jechał w koszulce Banku BGŻ.

Zwycięzca Radosław Lonka też tak do końca zupełnym amatorem nie jest. Także często startuje w maratonach MTB. 56 kilometrów wokół Bukowiny Tatrzańskiej - z zaliczeniem tych samych gór, po których jechali zawodowcy - pokonał w 1:38:12 godziny ze średnią prędkością 34,58 km/godz. W takim tempie spokojnie mógłby pedałować w prawdziwym peletonie. Tak jak wielu innych już od kilku dni mieszkał w Bukowinie i przygotowywał się do startu.

- Dziękujemy mieszkańcom, że byli dla nas cierpliwi - mówi najlepsza kobieta wczorajszego wyścigu Dorota Warczyk, która też do końca amatorką nie jest. - Od 20 lat startuję w wyścigach. W barwach reprezentacji Polski pojechałam nawet Tour de France MTB. Zajęłyśmy trzecie miejsce - chwali się Warczyk.

- Poziom zawodników był w tym roku dużo wyższy niż w poprzedniej edycji - dodaje najsłynniejszy polski kolarz Ryszard Szurkowski, który wziął udział w wyścigu po raz drugi. - Rok temu i ja byłem gorzej przygotowany. Na Gliczarów podchodziłem. Teraz podjechałem - dodał pięciokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju.

- Zabawa? Jaka zabawa, ja naprawdę dałem z siebie wszystko. A na Gliczarów ledwo wjechałem. Czułem się prawie jak na Tour de France. Kibice byli wspaniali - komplementował imprezę Tany Rominger, drugi kolarz Tour de France z 1993 roku (trzeci był wówczas Zenon Jaskuła), zwycięzca Giro d'Italia i trzykrotny triumfator Vuelta a España, który był największą obok Szurkowskiego kolarską gwiazdą imprezy.

W wyścigu wzięło udział ponad 900 zawodników. Sklasyfikowano wszystkich, którzy zmieścili się w czasie trzech godzin.

- Dla mnie zjazdy były gorsze niż podjazdy - komentował na mecie Kuba Wesołowski, najlepszy z trójki aktorów serialu "Czas honoru", którzy wzięli udział w wyścigu. - Ręce tak mnie piekły, że nie wiedziałem, jak utrzymam kierownicę. Ale na Gliczarów wjechałem. Ja bardzo lubię długi wysiłek. Biegam w maratonach - dodaje Wesołowski.

- Ja skapitulowałem przed Gliczarowem - przyznał z kolei Antoni Pawlicki, filmowy Janek Markiewicz z "Czasu honoru". - Dzień wcześniej wspólnie z mistrzem Szurkowskim wjechałem na tę górę, ale teraz miałem w nogach już dwa wcześniejsze mocne podjazdy - dodał.

- Na zjazdach nie hamowałem. Nawet nie wiem, ile jechałem, ale bardzo szybko. To była jazda na maksa, na krechę - relacjonował Maciej Zakościelny, który na mecie miał chyba największe wzięcie, jeśli chodzi o liczbę rozdanych autografów. - Nie myślałem o zmęczeniu, mówiłem sobie: musisz, dasz radę. No i dałem.
na tandemie

- Pomogli nam kibice. Doping był naprawdę wspaniały. Ostatnie trzy miesiące były dla mnie bardzo intensywne, nie miałam czasu na treningi. Dopiero tutaj pojeździłam na rowerze przez trzy dni. No i udało się - cieszyła się Iwona Guzowska.

Jej klubowi koledzy z Sejmu Andrzej Biernat i Ireneusz Raś wzbudzili tylko trochę mniejszą sensację. Dystans przejechali na tandemie, choć na mecie pojawiły się wątpliwości, czy pokonali całą trasę.

- Nie zauważyłam, by mnie wyprzedzali. Ale daruję im. W tym wyścigu chodziło o zabawę, a nie o zwycięstwo. I o szczytny cel - zakończyła Guzowska.

Cały dochód z Tour de Pologne amatorów został przeznaczony na Fundację Ewy Błaszczyk "A kogo", która buduje klinikę Budzik dla dzieci z porażeniem mózgowym.

Robert Małolepszy